Simsala Grimm: Titelitury

Producent: Greenlight Media

Wydawca: Tivala Publishing

Dystrybutor PL: LK Avalon

Gatunek: przygodowa / bajka

Rodzaj: baśniowa gra dla dzieci

Cena detaliczna: 25.00 PLN

Wymagania sprzętowe: dowolny PC z procesorem klasy Pentium, napęd CD-ROM, karta dźwiękowa, Windows 95/98/Me

Ocena: 9/10


Abra Kadabra, Simsala Grimm - księga krainy Simsala znowu została otwarta dla młodych graczy. Tym razem produkt opisuje inną baśń rodzeństwa Grimmów, ale wiele cech programu pozostało bez zmian... Nadal głównemu bohaterowi towarzyszą dwa małe śmieszne stworki: niebieskawa wiewiórka (Jojo) z czerwoną czapką na głowie zakończoną dwoma dzwoneczkami, co symbolizuje śmieszność bohatera i lekką głupotę (ale tą pozytywną) oraz jaszczurka (Koko) opasana fioletowymi i bordowymi paskami, która na ręku nosi jakąś żółtą torebkę, na głowie czarodziejski kapelusz (również słonecznego koloru), a jej nos ozdabiają małe okulary. Koko jest stworzeniem uczonym i bardzo mądrym, jak na swoją... rasę.

Reklama



"Titelitury" to produkt bardzo podobny (niemal pokrywający się sposobem gry) do recenzowanego przeze mnie wcześniej "Dzielnego Krawczyka". Może nie powinienem się dziwić, ale w grze należało chyba wykonać trochę więcej poprawek, co nie znaczy, że całkowicie ich zabrakło. Zostały one bowiem naniesione w tzw. mini-grach, które teraz wymagają pewnego skupienia i ruszenia tym, co w poprzedniej Simsali spokojnie leżało sobie w naszych czaszkach (mowa o mózgu...), ale o tym w dalszej części recenzji.



Fabuła

Opowieść o Titeliturym rozpoczyna się w małej chłopskiej chatce zamieszkałej przez pracowitego młynarza, do której niespodziewanie zawitał groźny rycerz (zdecydowanie należący do czarnych charakterów) chcąc otrzymać od biednego starca comiesięczną daninę. Na wieść, że w chacie owy królewski wysłannik nie znajdzie żadnej opłaty, zaczął grozić pięknej córce młynarza. Chłop bojąc się o swoje dziecko po krótkim namyśle powiedział rycerzowi, że jego córka potrafi prząść złoto ze słomy, co oczywiście było kłamstwem, ale jak to zwykle w bajkach bywa, złe postacie zwykle odznaczają się głęboką naiwnością i dlatego też poborca podatkowy zabrał piękną panienkę do królewskiego zamku, aby ona mogła tam uprząść wiele złota przeznaczonego teoretycznie dla biednych ludzi, a tak naprawdę dużą część bogactwa chciał podkradać rycerz. Przystojny i dobry król nie krzywdził Sisi (tak nazywała się córka młynarza), a jedynie prosił ją o przędzenie złota. Niezależnie od swojej woli, panienka i tak musiała się zgodzić na prośbę władcy, gdyż w przeciwnym razie zostałaby ukarana za okłamanie króla. Biedna Sisi wraz z towarzyszącymi jej Jojem i Kokiem aż trzy razy zostawała zamykana w lochach lub stodołach, gdzie płakała i rozpaczała wiedząc, że nie potrafi dokonać cudu. Z pomocą jednak pojawia się pewien gnom, tytułowy Titelitury, który może uprząść złoto ze słomy, ale robi to tylko wtedy, gdy Sisi może mu coś zaoferować. Pierwszy raz był to pierścień z kryształem, potem drogocenny naszyjnik, a następnie... dziecko córki młynarza, które miało być oddane gnomowi tuż po urodzeniu. Jeżeli gracz z powodzeniem zakończy wszystkie mini-gierki, Sisi wyjdzie za mąż za króla, a z ich związki narodzi się bobasek, którego księżniczka zgodnie umową musiała oddać Titelituremu, ale nie zrobi tego, jeżeli podoła zadaniu gnoma - odgadnie jego imię. Na tym skończy się opowieść, a Jojo i Koko powrócą do swojego świata.



Trochę o rozgrywce

W "Titeliturym" mamy praktyczne do czynienia z takim samym systemem gry, jaki został stworzony dla "Dzielnego Krawczyka". Interfejs nadal jest prosty w obsłudze, pod ekranem gry rozwija się menu narzędziowe, ogólnie wszystko jest już znane z poprzedniej części "Simsali". "Titelitury" to cały czas komputerowa bajka dla dzieci, w której gracz głównie ogląda dzieje bohaterów. Jedynymi rzeczami, które nareszcie wymagają jakiegoś skupienia są, jak wcześniej wspomniałem, mini-gierki. W końcu można trochę popracować umysłem, a wszystkie owe zabawki (jest ich siedem) trenują pamięć, logikę itp. W produkcie nie zabrakło znanych z "Dzielnego Krawczyka" przepisów na ciekawe gry i zabawy: pojawiło się wiele nowych instrukcji dotyczących np. stworzenia zwyczajnej kostki do gry.



Technikalia

Oprawa graficzna w "Titeliturym" nadal wygląda ładnie, chociaż prezentuje taki sam styl, jaki mogliśmy podziwiać podczas przygód Krawczyka. Tło cały czas utrzymuje bajkowy klimat, a więc wizualna strona produktu jest jak najbardziej dobrym dziełem grafików z Greenlight Media, aczkolwiek ekipa mogła spróbować wykonać coś jeszcze lepszego, nowszego... Menusy nie są pięknym szczegółowym arcydziełem, a jedynie szafką z kilkunastoma przedmiotami symbolizującymi jakąś opcję (książka, nożyczki, zabawki itp.), co jest ciekawym i dobrze zrealizowanym pomysłem. W grze rzadko można usłyszeć muzykę, a jeżeli taka wystąpi, to nie męczy uszu i powinna się spodobać dzieciakom, podobnie jak przeróżne dźwięki i głosy lektorów (wszystkie dialogi czytane są znakomicie).



Firma Greenlight Media znowu porządnie wykonała produkt dla dzieci zasługujący na ich dużą uwagę. Gra, co prawda nie grzeszy wysokim poziomem trudności, ale w porównaniu z pierwszą częścią Simsali na pewno wypadł on lepiej. Wspaniała, ręcznie wykonana grafika i ciekawa fabuła sprawiają, że kolejna wirtualna bajka spod piór braci Grimm jest trafnym prezentem dla naszych najmłodszych graczy i dla wszystkich tych, którzy lubią się czasem zrelaksować przy komputerze i to za niską cenę.



Plusy: bajkowa grafika, dobra polonizacja ze znakomitymi dialogami na czele, cena

Minusy: nadal zbyt łatwa i krótka dla 'trochę' starszych dzieci



M@N

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: dystrybutor | wydawca | bajka | Grimm
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama