Silent Hill 4: The Room - PS2

Tytuł: "Silent Hill 4: The Room"

Platforma: PlayStation 2, Xbox, PC

Wydawca: Konami

Dystrybutor PL: CD Projekt

Gatunek: horror

Premiera: 7 października 2004

Ocena wstępna: 9/10





O tym, że seria "Silent Hill" należy do ścisłej czołówki survival horrorów, nie trzeba nikogo specjalnie przekonywać. Czas mija nieubłaganie, słońce każdego poranka wschodzi, by zajść w późnych godzinach, a każde kolejne mroczne dzieło, sygnowane logiem Konami, dojrzewa, by zawładnąć psychiką graczy.

Reklama



Powiemy szczerze - trzecia edycja "Cichych Wzgórz" nie zapadła nam wyjątkowo w pamięciach, ani nie wyryła wyrazistej szramy w życiorysie. Przygoda, owszem, była fascynująca, lecz jakby to delikatnie ująć - zbytnio przekoloryzowana. W podświadomości poczęły się rodzić tęsknoty za horrorem z prawdziwego zdarzenia. O przygodzie niezwykle realnej, wręcz namacalnej! Coś nam się zdaje, że twórcy czwartej części "Silent Hill" wyczuli nasze pragnienia, gdyż to, co ujrzeliśmy na ekranach telewizorów po uruchomieniu najnowszego "SH", przeszło nasze najśmielsze oczekiwania!



"Silent Hill 4: The Room" jest przełomem! To ogromny krok w ewolucji serii, ze względu na nową jakość postrzegania tragizmu sytuacyjnego, innowacyjne patenty sfery grywalnościowej i ultra-realistyczne bytowanie w wyimaginowanym świecie.





Czwarta część powraca z najlepszą jakością strachu, o jakim mogliśmy kiedykolwiek śnić najciemniejszymi nocami. Transcendentalny klimat, spowity wysublimowaną muzyką i przyprawiony naturalnymi odgłosami wydobywającymi się z otoczenia, powoduje, że nasz oddech nakłada się na oddech bohatera, a każdy kolejny krok przecinający głuchą ciszę, przekłada się na kolejną porcję zaserwowanych nam przez umysł i ciało dreszczy...



Ból głowy naszego bohatera, spotęgowany najdzikszymi dźwiękami przypominającymi zgrzyt hamującego pociągu przy akompaniamencie rozdzieranych na żywca ludzkich ciał, potrafi co słabszych psychicznie zmusić do zażycia tabletki. Cierpienie i katusze, jakie przeżywa Henry Townshend, stają się naszym krzyżem. Drogi graczu, nie będziesz miał najmniejszych problemów, by utożsamić się z bohaterem... To gra wciągnie cię w wir niepowtarzalnej historii i ekscytującej przygody właśnie po to, by już nie wypuścić twego umysłu ze swoich szponów.



By gra "Silent Hill 4: The Room" stała się horrorem życia, producent pokusił się o wrzucenie do niej możliwości obserwowania akcji gry z pierwszej perspektywy (FPP)! Nie był to jedynie chwyt marketingowy polegający na przyciągnięciu do "Cichych Wzgórz" nowych rzeszy fanów, lecz rozwiązanie wręcz konieczne i zbawienne dla nadania projektowi cech indywidualnych i wyjątkowych w tym gatunku. Co zyskujemy? Odpowiedź jest banalnie prosta, a zarazem głębsza niż nam się zdaje. Zyskujemy swoją osobowość, absolutnie prywatną świadomość bytowania, otrzymujemy wzrok, który niejednokrotnie nas okalecza i słuch, będący często jednym z najgorszych naszych wrogów. Czasami lepiej byłoby niektórych rzeczy nie widzieć, ani nie słyszeć!





W "Silent Hill 4: The Room" wcielamy się w postać Henry'ego Townshenda. Nasz główny bohater to osoba, której nikt zdrowy na umyśle nie pozazdrości sytuacji, w jakiej się znalazła. Wpaść w pułapkę i to na dodatek we własnym mieszkaniu - przyznajcie sami - to historia niezwykła, a jak twierdzą twórcy gry, także i niebanalna. Im dłużej nasz śmiałek walczy z siłami mroku, tym bardziej przekonuje się, iż nad jego duszą wisi jakaś starożytna klątwa.



Bez obaw, "Silent Hill 4: The Room" nie zamknie nas na długo w czterech ścianach. Jest jedno wyjście dla naszego bohatera - eksploracja alternatywnych (niepokojąco zmieniających się) światów przy pomocy tajemniczych portali. Ta jakże enigmatyczna droga prowadzić nas będzie do poznania całej prawdy o Henrym. By jednak tego dokonać, konieczne będzie rozwikłanie tajemnicy portali. Czyżby kłaniał się nam wątek zaczerpnięty z filmu pt. "Być jak John Malkovich"?



Wśród zaimplementowanych lokacji nie zabraknie: mrocznego lasu, przygnębiających więzieni oraz psychopatycznego hotelu. Pomiędzy nowymi maszkarami, kreaturami i potworami, pojawiły się i bestie, których możliwości są innowacyjnie poszerzone o m.in. atak przez ściany. Aż strach się bać...



Zanim jednak przyjdzie pora na najgorszy z sennych koszmarów, czas rozejrzeć się wokół siebie. Podchodząc do okna pokoju, mamy możliwość obserwowania z pierwszej perspektywy (FPP) tego, co dzieje się za szklaną taflą. Podczas pierwszego kontaktu złapałem się dosłownie na tym, że byłbym w stanie przesiedzieć z nosem przyklejonym do szyby ładnych kilkanaście minut. Skąd taka fascynacja? Przede wszystkim stąd, że świat w "Silent Hill 4: The Room" żyje i tętni własnym rytmem. Ulice wypełnione są samochodami, kursującymi autobusami, chodnikami podążają przechodnie - każdy z nich inny, każdy dbający o swoje sprawy. W oknach budynku znajdującego się naprzeciwko widzimy ludzi krzątających się po pokojach, zatopionych w domowych obowiązkach. Na co nie spojrzysz - masz wrażenie, jak gdybyś widział to naprawdę.





Wyjątkowego smaczku całości oprawy dodają niuanse w postaci patrzenia przez wizjer w drzwiach czy podglądania sąsiadki przez dziurę w ścianie. Pomysłowość niekonwencjonalnych rozwiązań i atrakcyjnych patentów powoduje murowane "ścięcie z nóg". "SH4" to naprawdę niezapomniane chwile.



Kolejną "nowością" w realiach "The Room" jest system posługiwania się bronią w postaci pręta, kija czy siekiery. Od teraz nie wystarczy wcisnąć klawisz przyporządkowany jako opcja "uderz", tylko możemy precyzyjnie określić, z jaką siłą chcemy ogłuszyć wrogo nastawione i zmutowane poczwary. Wskaźnik mocy uderzenia spisuje się na medal. Bardzo miły akcent, gdy chcemy wymierzyć - naprawdę bolesną - karę.



Wizualna strona projektu "Silent Hill 4: The Room" stoi na najwyższym z możliwych poziomie. Szczegółowość lokacji oraz ilość zaimplementowanych detali w postacie niejednokrotnie będą powodowały wyskakiwanie wypieków na waszych twarzach. Zwyczajne-niezwyczajne układanie się mięśni szyi i innych partii ciała, mimika i gestykulacja postaci, stroje oraz naturalność materiałów, z jakich zostały wykonane, pieczołowitość grafików w stylistyce pomieszczeń oraz świata przedstawionego - to jedynie mała namiastka perfekcjonizmu twórców gry w dążeniu do ideału. To wszystko i jeszcze więcej zauroczy was bez dwóch zdań w świecie "SH4".



Jedyną niedogodnością, na którą natknęliśmy się testując grywalną edycję "Silent Hill 4: The Room", były rzadko występujące lub niezręcznie ulokowane miejsca z możliwością zapisywania stanów gry. Podczas ostatniej opcji rozgrywki doszło do takiej sytuacji, że śmierć naszego bohatera spowodowała utratę postępów w grze, których dokonywaliśmy grubo na ponad godzinę. Mamy nadzieję, że europejska edycja "SH4" coś zmieni w tej materii. Przez niedogodności związane z systemem zapisu rozgrywki gra staje się wyjątkowo trudna, a w pewnym momencie wręcz frustrująca.





Swego czasu Wilson Cheng z Konami Digital Entertainment America powiedział ważne słowa, które w tym miejscu wypada wręcz zacytować: "Silent Hill 4 będzie dosłownym zagłębieniem się w fizyczną i psychiczną sferę każdego grającego. Otrzymamy bez wątpienia najbardziej przerażającą część serii! To już nie będzie zwykła ucieczka przed ohydnymi kreaturami umieszczonymi w mrocznych sceneriach - to będzie wysublimowana dawka mrożących krew w żyłach doznań, jakich nawet nie spodziewaliście się w najczarniejszych scenariuszach horrorów. Wasz własny pokój może stać się największym koszmarem..."



Jeżeli nasz "rzut okiem" na jednego z najdoskonalszych przedstawicieli survival horroru zainteresował was na tyle, że pragniecie poszerzać swą wiedzę na temat gry, to polecamy odwiedzenie oficjalnej witryny "SH4": http://www.konamityo.com/sh4/

Wskazana strona z pewnością wzbogaci wasze zasoby o niepowtarzalne motywy muzyczne i trailery zwiastujące nadejście gry.





Reasumując

Najnowsza odsłona serii "Silent Hill", o podtytule "The Room", jest milowym krokiem w ewolucji horrorów! Gra wdziera się do umysłów, by sparaliżować je potężną dawką strachu i grozy. Niezwykła historia głównego bohatera stanie się szybciej niż myślicie także waszą tragedią. Z psychodelicznymi katuszami dusz poradzą sobie jedynie najtwardsi pasjonaci mrocznych arcydzieł, sygnowanych logiem Konami. To zdecydowanie udana produkcja, której omijać nie wypada. Czy masz na tyle odwagi, by będąc samemu w domu ciemną nocą, wrzucić do czytnika swej konsoli płytkę z nadrukiem "Silent Hill 4: The Room"?



Marcin "MartineZ" Brodowski

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy