Serious Sam 2

Producent: Croteam
Wydawca: 2K Games
Rodzaj gry: FPS
Termin wydania: IV kwartał 2005
Tryb gry: singleplayer / multiplayer

"Serious Sam 2" to gra, w której losami bohatera pokierujemy z perspektywy pierwszej osoby (FPP). Przed kilkoma laty miałem okazję zagrać w pierwszą odsłonę tej gry. Nie będę owijał w bawełnę: w życiu nie widziałem tak bezmyślnej strzelanki. Ale dodam więcej: rzadko spotykałem produkcje równie grywalne. Zdawało by się, iż jedno z drugim nie idzie w parze, nieprawdaż? Cóż - w wypadku gry rodem z Chorwacji oba przypisy idą ramię w ramię! I na tym polega fenomen tego tytułu.

Ukończenie pierwszej części "SS" nie sprawiło mi większych problemów. Założenie gry jest jednak takie, iż ma ona dostarczać jak najwięcej przyjemności, a nie przyprawiać o ból głowy, fundując męczarnię przez pół dnia na jednym z poziomów. Cechą charakterystyczną były niekończące się odgłosy broni oraz tysiące, tysiące wrogów. O żadnym myśleniu nie było mowy, jedyną receptą na sukces było parcie przed siebie i przeładowywanie magazynków. Podczas ostatnich przygód Sam, bohater niniejszej gry, rozprawił się z niejakim Mentalem. Nie do końca udało mu się go jednak zdetronizować i złowrogi Mental zdążył uciec. Samowi nie pozostaje nic innego, jak wyruszyć w pościg za przeciwnikiem i zwiedzić przy okazji siedem diametralnie różnych planet. Autorzy - mając na uwadze fakt, iż ich produkt to niekończąca się siekanina - postanowili zadbać o to, aby sceneria nie była monotonna, bowiem wtedy gracz mógłby się co najmniej łatwo znudzić.

Panowie z Croteam znaleźli bardzo skuteczną receptę na drugą część gry. Skoro założenia w pierwszej części wypaliły i produkt odniósł niemały sukces, to najprostszym rozwiązaniem byłoby zastosowanie tych samych reguł ze zdwojoną siłą. I na taki ruch zdecydowali się producenci, gwarantując nam jeszcze więcej wrogów, jeszcze większy arsenał i dużo więcej zabawy niż w części poprzedniej wraz z dodatkiem. Co do wrogich jednostek: oczywiście spotkamy przeciwników znanych z poprzednich części, ale nie zabraknie również nowego mięsa armatniego. Ciężko mi nawet opisać, z jakimi konkretnie przeciwnikami stoczymy bój, bowiem ich wygląd to radosna twórczość autorów. O uprzykrzenie nam życia postarają się szalone nosorożce, samobójcy z bombą zamiast głowy, latające wiedźmy, coś na wzór dinozaurów i wiele różnorakich mutantów. Ogólnie ma być 45 rodzajów jednostek gotowych do eksterminacji. Arsenał jest równie pokaźny. Otóż przyjdzie nam obsługiwać 15 wychuchanych cudeniek i do tego każda z alternatywnym trybem strzelania! No powiedzcie sami, czyż nie zapowiada się pasjonująco?

Swoistą nowinką w przygodach Sama będzie możliwość poprowadzenia jednego z dziesięciu pojazdów! W poprzednich częściach absolutnie tego nie było, a i nic nie wskazywało na to, aby taki pomysł został wprowadzony. Jak się jednak okazuje - zostanie i miejmy nadzieję, że z bardzo dobrym skutkiem. Oprócz standardowych i dobrze nam znanych pojazdów, przyjdzie nam się poruszać pojazdami niekonwencjonalnymi.

Kolejną nowością w stosunku do poprzednich części ma być tryb multiplayer. Niestety, na dzień dzisiejszy - niewiele mogę na jego temat napisać. Autorzy zapewniają, iż takowy będzie. Ale co konkretnie ma zawierać? Dokładnie nie wiadomo, a gdybać też nie ma sensu.

Specjalnie pod efekty gry stworzony nowy engine, który ma być zadziwiająco wydajny. Producenci chwalą się tym, iż silnik gry będzie w stanie generować tysiące jednostek na ekranie. Jest to niespotykana ilość, biorąc pod uwagę także fakt, że choć wrogowie będą wyglądać bardzo oryginalnie i niespotykanie, to szczegółowych detali im nie zabraknie. Zapowiada się naprawdę ciekawie, ale na ocenę pracy nowego silnika poczekam do premiery. Wydawałoby się, iż wymagania sprzętowe pochłoną bardzo duże konfiguracje. I tutaj kolejna niespodzianka. Zdaniem twórców - gra ruszy na słabszych komputerach, z tym, że nieco starsze karty graficzne nie będą już w stanie obsłużyć nowego engine. Dźwięki także mają wprawiać w zachwyt. Podczas walki z tak licznymi hordami przeciwników wybuchów, pisków i wrzasków nie zabraknie. Najważniejsze jednak jest to, że mamy mieć takie poczucie, gdybyśmy znajdowali się w centrum tej jatki.

Reasumując - nowy "Serious Sam" nie będzie innowacyjny i rewolucji nie zaprowadzi. Tego nie ma się co spodziewać i nawet o tym nie myślmy. Tym niemniej jeżeli wszystkie założenia, o których mówią autorzy, sprawdzą się, to będziemy mieli produkt, który będzie bawił przez wiele godzin. Czy tak faktycznie będzie - przekonamy się w zimie.

Janek

Reklama
INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: wydawca
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama