Rodzice godzą się z ocenami ESRB

Ku zdziwieniu amerykańskich obrońców moralności, którzy uznają gry za źródło przemocy, badania przeprowadzone przez instytut Peter D. Hart Research Associates dowodzą, że sytuacja za oceanem nie jest tak tragiczna, jakby tego niektórzy chcieli.

Trwająca w Ameryce Północnej od kilku miesięcy dyskusja odnośnie legalności pewnych treści w grach chwilowo przycichła wraz z zaprzestaniem rozsyłania kolejnych listów otwartych przez Jacka Thompsona, znanego prawnika i polityka, który od kilku lat stanowczo zwalcza gry, a zwłaszcza produkcje firmy Take 2.

Specjaliści z firmy Peter D. Hart Research Associates przeprowadzili badania na reprezentatywnej próbie 400 losowo wybranych rodziców w 10 regionach Stanów Zjednoczonych. Badania przeprowadzone w dniach od 14 do 24 października jednoznacznie wykazują, że sytuacja w rzeczywistości przedstawia się całkowicie inaczej niż tego chce grupa polityków i specjalistów zgromadzonych wokół Thompsona.

Badania wykazały, że aż blisko 82% rodziców zgadza się z ocenami wystawionymi przez rządową organizację ESRB odpowiedzialną za dopuszczenie produkcji do sprzedaży w jednej z sześciu kategorii wiekowych. Około 5% badanych uznało, że noty specjalistów są zbyt mocne, a jedynie 13% uznało, że są za niskie.

Podczas analiz uczestniczącym w badaniach rodzicom pokazano wybrane sceny szczególne z siedmiu losowo wybranych gier spośród 80 różnych tytułów dopuszczonych do sprzedaży w ostatnich 12 miesiącach. Jak się okazuje, opinia znawców z ESRB ma większe poparcie w amerykańskim społeczeństwie niż się spodziewano.

Reklama
INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: instytut | Peter | rodzice
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy