Resident Evil Outbreak File #2 - PS2

Producent: Capcom Prodaction Studio 1
Wydawca: Capcom
Dystrybutor PL: Electronic Arts Polska
Gatunek: horror
Platforma: PlayStation 2
Data wydania PL: 26 sierpnia 2005
Wykorzystuje: kartę pamięci
Cena detaliczna: 179 PLN
Ocena: 6/10

Powoli, miarowymi krokami zbliża się premiera wyczekiwanej, czwartej części serii "Resident Evil". Bardziej mroczna, obdarzona mocnym i filmowym scenariuszem wstrząśnie światem konsolowych maniaków. Przy okazji nie zaszkodzi wypuścić jeszcze jeden tytuł z pod szyldu "żywi - nie umarli", żerując na portfelach naiwnych fanów...

Historia

Pierwsza część tej dość dziwnej, ale i zarazem innowacyjnej serii pojawiła się parę miesięcy temu, z miejsca wzbudzając podziw i niesmak wśród grona maniaków. Oto w ręce otrzymujemy ośmiu dostępnych bohaterów różniących się od siebie wyglądem oraz predyspozycjami - jakiegoś zagubionego hydraulika z "kluczem do cięcia ciał", nabitego ochroniarza świetnie dającego sobie radę w bliskim kontakcie (cokolwiek to miało by znaczyć...), czy kelnereczkę zdolną do leczenia ran itd. Jak widzicie każda postać miała swoje wady i zalety. I to od nas zależało, czy bardziej będzie nam zależało na walce, czy jej unikaniu.

Kolejną dość fajną, ale w wykonaniu marną zmianą było towarzystwo zapewnione Ci przez "dowcipnych" programistów Capcom. Wybierasz jedną z postaci, a konsola przydziela Ci kolejne z omawianej zgrai. Trafić się może dziennikarka świetnie radząca sobie z zamkami czy ziomek z obsługi metra, który udając martwego (swoista to technika, ale coraz bardzie zauważalna, również na polskich ulicach) omija patrole umarlaków. I nie było by w tym nic złego, gdyby nie debilizm wrodzony tych "pomagierów" No, bo co powiecie na wspominaną kelnerkę, która potrafiąca leczyć, w krytycznej sytuacji nie umie się wyleczyć - nerwy? A fakt, że taki "pomocnik" zawiesi się, czy też zagubi w wybranej lokacji, stojąc gdzieś w rogu i nie reagując na jakiekolwiek bodźce? Masakra. A najgorsze jest to, iż umieszczono w grze naprawdę fajne i ciekawe zadania, które można wykonać tylko grupowo, a jak już sami się domyślacie - nie do wykonania z tą "ekipą remontową".

Stare, a nowe

Zacznijmy od fabuły. Jakby to powiedzieć - nie ma jej nadal. To znaczy są jakieś dialogi, nadal jesteśmy nosicielami..., albo nie, nie powiem - chociaż ten jedyny ciekawy element fabuły niech pozostanie tajemnicą. Ogólnie nie oszukujmy się - Outbreak jest "tylko" zlepkiem podobnych do siebie misji.

Kwestia zagadek to nadal mocna, ale już trochę zużyty przez serię element. Odnaleźć jakiś klucz, coś przenieść itd. Na szczęście wprowadzono "kochanych" pomagierów i sposób rozwiązywania niektórych problemów zależy tylko od kooperacji całej ekipy.

Grafika również nie uległa kolosalnym zmianom. Widać pewne kosmetyczne usprawnienia, ale nie oszukujmy się. Nadal mamy dobre, często bardzo dobre trójwymiarowe lokacje, dodatkowo ukazywane z różnych, często ruchomych kadrów kamery. A co do samej szaty graficznej to zarówno sylwetki postaci, przeciwników czy samych scenerii - pokazywanych często w bardzo filmowy i klimatyczny sposób - są wykonane na wysokim, światowym poziomie.

To, co uległo zmianie, to ilość i jakość przeciwników. Już w poprzedniej części ich różnorodność zachwycała, ale teraz mamy już prawdziwą encyklopedię. Oprócz znanych i kochanych umarlaków, mamy martwe zwierzęta (wściekły słoń rządzi), eksperymentalne monstra, a na dziwnych i nie do końca określonych maszkarach kończąc. Wpadające przez okna rozwydrzone ptaki (niczym w "Ptakach" Hitchcocka) lub wpełzające krokodyle przez otwory wentylacyjne bez wątpienia zasadzą niektórym "złowieszczego esemesa", że ich bielizna uległa pewnym "wilgotnym" zmianom...

Najbardziej cieszy jednak fakt nieznacznej zmiany w inteligencji bohaterów. Nie wymagajmy od nich od razu matury, ale potrafią już sami podbiec w ramach pomocy, nie blokują się już tak często, a ich reakcja na wydarzenia w Racoon City jest teraz o wiele szybsza. Coś przesuną, podniosą znaleziony przedmiot, zaserwują rurką "serwa" jakiemuś nachalnemu zombiakowi lub najzwyczajniej w świecie zejdą nam z drogi.

Na koniec warto chyba wspomnieć o pewnym skromnym, ale istotnym wydarzeniu, jakie miało miejsce wraz z premierą "Resident Evil: Outbreak File #2". Otóż przy pierwszej części można było zapomnieć o takim czymś jak gra "on-line". Fakt, istniała taka opcja w menu, ale najzwyczajniej w świecie o europejskim serwerze zapomniano. Na szczęście wraz z premierą drugiej części wysłano najprawdopodobniej "wywiadowcę" z siedziby Capcom i wraz z dokumentacją serwisów przyrodniczych stwierdzono, że również w Europie ludzie chodzą już na dwóch nogach. Ba, nawet komputery w domach mają, a niektórzy z nich, konsole podpięte do ogólnoświatowej sieci. I tak, Drodzy Czytelnicy, mamy możliwość grania po sieci. A jaki werdykt? Chaos, ludzie, jak mało gdzie. Zapomnij o jakiejkolwiek "sąsiedzkiej" współpracy przy walce z armią "nieżywych". Jak to kiedyś ktoś powiedział - "...każdy sobie rzepkę skrobie...". I tutaj mamy tego namacalny dowód. Zero chęci współpracy - każdy chce w pojedynkę "łupać" przeciwników. Nie dziwię się, rozumie ich doskonale, ale w takim razie po co ta opcja - te założenia? Jedynym najrozsądniejszym rozwiązaniem jest umówić się z kilkoma osobami (najlepiej znajomymi z realnego świata) i wtedy w grupie szerzyć wolność i dobro na świecie.

Werdykt

Oszustwo programistów - to jedynie ciśnie mi się na usta. Cena jak za kolejną, samodzielną odsłonę, powielanie tych samych błędów, brak jakichkolwiek większych zmian to zbyt wiele wad, które można wybaczyć. "Residen Evil Outbreak File 2" jest grą dobrą - zapewnia dużo zdrowej rozwałki oraz wysilenia szarych komórek, ale istnienie części pierwszej znacznie obniża ocenę ogólną.

AFrO

Reklama
INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: PlayStation Vita | horrory | Platforma Obywatelska | dystrybutor | studio | wydawca
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy