Resident Evil 4 - PS2

Producent: Capcom
Wydawca: Capcom
Dystrybutor PL: Electronic Arts Polska
Rodzaj gry: gra akcji / TPP
Platforma: PlayStation 2, GameCube
Wykorzystuje: kartę pamięci
Data wydania: 18 marca 2005 (GCN), 4 listopada 2005 (PS2)
Cena detaliczna: 199 PLN
Ocena: 9.5/10

Najlepszy, najświeższy i najbardziej dopracowany tytuł, jaki kiedykolwiek Capcom wydał na nasze konsole - bez utraty jakości, pomysłu i piorunującej szaty graficznej. Czy taki sen mógł się ziścić? Przekonaj się sam...

Otchłań wyobraźni

Nie będę ukrywał, chce być z Wami jak najbardziej szczery. Pragnę również, abyście bez zbędnego ściemniania dowiedzieli się, jaki jest najnowszy "Resident Evil 4". Moim życzeniem jest, abyście ujrzeli to, co i ja dojrzałem. Przepaść, a za nią droga nadziei... Czyli? Nigdy nie byłem fanem serii "Resident Evil". Źle mnie nie zrozumcie - grałem w każdą część, dwie nawet przeszedłem, a ekranizacje filmowe oglądałem kilkukrotnie. To po prostu nie są moje klimaty. Ten naiwny i trochę groteskowy styl. Na szczęście przejrzałem na oczy i swoje zdanie zmieniłem. Jak i dlaczego? Przekonajcie się sami...

Najnowszy "Resident Evil 4" uderzył w nas z niesłychaną siłą. Każdy, kto choć trochę interesuje się przemysłem elektronicznej zabawy, wie, jaki sukces odniósł ten fenomenalny tytuł. Każdy posiadacz GameCube'a już od kilku miesięcy wznosi swe modły do postawionego w pokoju ołtarzyka, a teraz i my, posiadacze PS2, możemy doznać tego samego objawienia. Wydaje Wam się dziwne, iż zaczynam recenzję od takich właśnie słów pochwały? Fakt, dla mnie też na początku wydawało się to dziwne...

Nowy "Resident" przeniesiony na konsole Sony powala! Nie będę tego odwlekał. Zamiast powoli prowadzić Was za rękę, abyście sami doszli do wniosku, jak wspaniały jest ten tytuł, zrobię odwrotnie. Udowodnię Wam postawioną wcześniej tezę. Zaczynamy...

Przede wszystkim klimat gry: ciężki, mroczny, tajemniczy, ale równocześnie bardzo wiarygodny i realistyczny. Dlaczego? Wszystko zaczyna się w momencie, kiedy główny bohater, Leon S. Kennedy, ląduje w jakimś zapyziałym miasteczku w środku Europy, a naszym zadaniem staje się odnalezienie porwanej córki samego prezydenta Stanów Zjednoczonych. Brzmi pretensjonalnie? Kwesta gustu i nastawienia. Czas pokaże, kto jest naszym prawdziwym wrogiem, kto porwał biedną niewiastę, dlaczego okoliczni mieszkańcy zachowują się tak, a nie inaczej, ale przede wszystkim dlaczego to wszystko się wydarzyło. Filmowo i klimatycznie, ale to zapewne już wiecie...

Oczywiście nie chce Was wprowadzić w błąd. Fabuła jest "ciężka", ale równocześnie bardzo powierzchowna i potraktowana po macoszemu. Za mało tu zwrotów akcji, charyzmatycznych postaci i dynamicznych wydarzeń. To najgorszy oraz jedyny mankament najnowszego dzieła Capcom.

Klimat, klimat i jeszcze raz klimat. Skoro nie złożona fabuła to co w takim razie tworzy ten niezapomniany nastrój? Przede wszystkim podejście i ogromne zmiany w konstrukcji gry. Po pierwsze nie ma zombiaków! Że co? Nie ma szlagierowego elementu "Resident Evil"? To w takim razie kto i co straszy? A tak poważnie - naprawdę uważacie, iż ostatnie części "Residenta" straszyły? Czy powolne i jęczące "umarlaki" mogły kogoś przestraszyć? Chyba pięciolatka... Zamiast nich "Resident Evil 4" oferuje nam ludzi. A dokładniej - mieszkańców jakiejś hiszpańskiej wioski, którzy nie do końca zachowują się jak zwyczajni ludzie. I powiem Wam szczerze, że teraz naprawdę można się przestraszyć. Krwawo, brutalnie i bardzo dosadnie. Tak wygląda prawdziwy horror...

...Kiedy dotarłem do pierwszych zabudowań nie mogłem uwierzyć w to, co widzę. Wyjąłem lornetkę i dokładniej przyjrzałem się temu, co ujrzałem. Krzątających się ludzi, kury pałętające się po okolicy i stos, na którym płonął jeden ze strażników, którzy mnie tu przywieźli. Chyba nie lubią tu obcych... Nagle usłyszałem jakiś krzyk - charczący, dziki i w moją stronę ruszyli wszyscy mieszkańcy tej nawiedzonej wioski. Nie ważne co mieli w ręku, ważne że chcieli mnie dopaść. Widły, tasaki - rzucali we mnie czym się dało. Starałem się w nich trafiać, jednemu nawet odstrzeliłem głowę, ale niektórzy skutecznie mijali moje kule. Musiałem uciekać. Wskoczyłem przez okno do pobliskiego domu, wewnątrz za pomocą szafy i komody zablokowałem wszelkie wejścia i wbiegłem na poddasze. Nie dane mi było długo nacieszyć się samotnością. Trzask wyłamywanych drzwi, rozbitego okna i ponownie stanąłem na wprost rozwścieczonych wieśniaków. Sięgnąłem po shotguna i zacząłem "pluć" z niego we wszystkie strony. Prawie mi się udało, ale jeden z nich mnie dopadł. Odnalazł jakąś drabinę, wybił szybę w poddaszu i wszedł na samą górę. Wprost po moją świeżutką główkę....

Kolejne zmiany objęły sam sposób prezentacji wydarzeń na naszych ekranach. Nie mamy już dwuwymiarowych lokacji i statycznej, beznamiętnej kamery. Zamiast tego pełne 3D, dowolne ustawienie kamery i płynące z tego możliwości. W czasie zwiedzania lokacji lewą gałką sterujemy postacią, a prawą mamy możliwość rozglądania się. Kiedy natomiast naciśniemy L1, Leon sięga po broń. Wtedy poruszać się już nie możemy, zresztą tak jak w poprzednich częściach, i za pomocą gałek celujemy w odpowiedni punkt. W samym mierzeniu, pomaga nam celownik laserowy zamontowany do każdego rodzaju broni. Dodatkowo wrogowie zostali obdarzeni w bardzo dopracowaną strefą postrzałów, co owocuje realistycznym i logicznym efektem. Trafienie w dłoń wytrąca oręż, postrzał w nogę spowalnia, w głowę... wiadome.

Kolejnym istotnym elementem jest "Quick Time Events". Zarówno z czasie zwiedzania lokacji, jak i filmików w czasie rzeczywistym może na ekranie pojawić się klawisz lub ich kombinacja do wciśnięcia. Unik, ucieczka czy atak - to wszystko może uratować nam życie. Niczym w rewelacyjnej serii "Shenmue" odpowiednie wciskanie pokazujących się przycisków może zaowocować lepszym wynikiem walki z przeciwnikiem lub ratunek przed spadającym głazem. Rewelacja!

Pora przyjrzeć się kolejnemu i bardzo klimatycznemu elementowi. W grze bowiem często spotykamy swoistego kupca. Zakapturzony i bardzo tajemniczy jegomość rozchyla swój płaszcz i pokazuje swoje klejnoty... czyli towar na sprzedaż lub handel. Możemy u niego zakupić broń podzieloną na pistolety, magnumy, shotguny, snajperki i broń cięższą. Każda z nich ma swoje wady i zalety. Siłę strzału, pojemność magazynku itp. Każdą możemy również udoskonalić. Dodatkowo w grze znajdujemy przeróżnej maści kosztowności i kasę, którą możemy wykorzystać do omawianych tu transakcji.

Walki z bossami to kolejny, mocny punkt tej produkcji. Są bardzo zróżnicowane, złożone i innowacyjne. Przykład? Wyobraźcie sobie walkę z wielkim potworem na środku jeziora. Przyczepieni do monstrum za pomocą wbitej w jego cielsko kotwicy musimy najpierw unikać jego ataków, a potem rzucać harpunami. Dodatkowo bydle szarpie nami po całym akwenie, a na nim roi się od starych kłód drewna i ostrych jak brzytwa krawędzi skał. Musimy również na nie uważać, a kiedy niefortunnie wypadniemy z łodzi, musimy jak najszybciej dopłynąć z powrotem do naszego środka transportu. Geniusz, pomysł i świetna realizacja. Bomba!

Ups, chyba wygadałem się co do pojawiających się w grze potworów. Mieli być tylko ludzie? No i są, plus niespodzianki...

Czyli w takim razie "Resident Evil 4" jest typową grą akcji? I tak, i nie... Po pierwsze, wiele tutaj strzelania, a o wiele mniej myślenia w porównaniu z poprzednimi częściami. I właśnie taki stan rzeczy uważam za najbardziej trafny. Więcej dynamiki, zadymy, wciągającej i bardzo mistycznej atmosfery, a mniej spokojnych i sztucznie zatrzymujących nas przy tytule elementów. Z kolei same zagadki i elementy "myślenia" prezentują bardzo ciekawy i zróżnicowany poziom. Coś przesunąć, odnaleźć, złożyć puzzle, wykonać określone czynności - zdecydowanie na plus.

Na koniec poruszę najważniejszą i najbardziej mistrzowską część tej produkcji. Mianowicie chodzi mi o szatę graficzną. Ba, chyba o mega wytworną kreację od Gucciego... Grafika w "Resident Evil 4" po prostu wgniata w fotel - detale, jakość tekstur, zróżnicowanie, płynność i artyzm płynący z każdego zakamarka naszego ekranu. Niesłychanie dobrze dopracowano każdą lokację, wprowadzono mnóstwo bardzo mrocznych, a zatem i klimatycznych elementów, plus ogrom różnorodnych i bardzo pożądanych smaczków: lasy, wioski, lochy, zamczysko, kościół, czy nadmorska przystań. Tutaj wszystko wygląda strasznie, posępnie i bardzo profesjonalnie. Owacja na stojąco!

Zmiana wiary

Przejrzałem! Najnowszy "Resident Evil 4" powala na całej linii. Świeży, bogaty w mistrzowskie patenty, bardzo wciągający i porażający w kwestii audiowizualnej. Bez większych strat względem GameCube'a, Capcom po raz kolejny udowadnia, że każdy, nawet ten potężny gigant konsolowej rozgrywki potrafi stworzyć wspaniałą i niezapomnianą przygodę.

AFrO

Reklama
INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: PlayStation Vita | Platforma Obywatelska | Plus | broń | klimat | wydawca | dystrybutor
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy