Piraci z Karaibów

Producent: Bethesda Softworks

Wydawca: Ubi Soft

Dystrybutor PL: CD Projekt

Rodzaj gry: cRPG / przygodowa

Data wydania PL: 11 wrzesień 2003

Wymagania sprzętowe: PIII 800, 128 MB RAM, karta grafiki 32 MB z akceleratorem 3D

Cena detaliczna: 99,90 PLN

Ocena: 7.5/10



Ostatnimi czasy gatunkiem zaniedbanym przez producentów gier są symulatory z elementami gry handlowej i przygodówki (tu wielkim wzorem i niedoścignionym ideałem jest stara gierka "Privateer"). W zasadzie ten wdzięczny i bardzo grywalny typ gier jest traktowany po macoszemu. Albo niedorobiony jest element przygodowy (bo za krótki lub za nudny), albo część symulacyjna nie spełnia żadnych norm (jak we "Freelancer"), tudzież składnik handlowy wydaje się dziecinnie prosty lub w ogóle zepsuty w jakiś inny sposób. Tak więc zrobienie dobrze takiej gry nie jest chyba rzeczą prostą, z uwagi na fakt, że trzeba precyzyjnie wywarzyć proporcje tych trzech gatunków i połączyć je w spójną i grywalną całość. Takie właśnie zadanie postawili sobie ludzie z Bethesdy, a czy udało im się zrobić dobrą grę? Przeczytajcie sami.

Reklama



Jak już wspomniałem, gra została napisana przez ludzi z Bethesda Softworks przy współpracy studia Disney Interactive. Udział studia Disneya bierze się stad, że fabuła gry oparta jest na filmie współprodukowanym przez Disneya pod tym samym tytułem, tylko nieco dłuższym (ang. "Pirates of the Caribbean: The Curse of the Black Perl"). Kto widział film, ten wie, o co chodzi w tytułowej klątwie, a kto nie widział, temu w telegraficznym skrócie: Karaiby, XVIII wiek. Kapitan Barbossa kradnie piracki statek kapitana Jacka Sparrowa, "Czarną Perłę", a następnie atakuje miasto Port Royal i porywa córkę gubernatora - Sparrow wyrusza w pościg. Barbossa zmierza na tajemniczą wyspę Isla de Muerte, gdzie dojdzie do ostatecznej rozgrywki. Okazuje się, że Barbossa i jego ludzie po zachodzie słońca przekształcają się w armię żywych szkieletów. Związane jest to z klątwą, ciążącą na ukrytym skarbie.



"Piraci z Karaibów" przeniosą Cię w ten piękny zakątek globu, właśnie wtedy, gdy jest on miejscem niezbyt przyjaznym dla turystów. Karaiby są w owym czasie terenem ścierania się żywotnych interesów ówczesnych potęg kolonialnych takich jak Francja, Anglia czy Hiszpania, jak również ulubionym miejscem żeglugi (morze cieplutkie, pogoda piękna, sztormy nieczęste i łagodne) dla krwiożerczych piratów.



Wcielasz się w grze w młodego (a jakże) kapitana statku przemierzającego na swoim statku błękitne wody Karaibów, unikając sztormów i przepięknych, acz zdradliwych raf koralowych. Będziesz odwiedzał wyspy archipelagu wraz z ich portami, fortami, dzikimi, egzotycznymi plażami i będziesz eksplorował ich gęste, zielone dżungle. Masz mnóstwo możliwości poprowadzenia swoich przygód. Możesz zostać najemnikiem na usługach bogatych kupców (sam też możesz zostać bogatym kupcem), korsarzem w służbie jednego z gubernatorów lub bezwzględnym piratem siejącym postrach wśród jednych i drugich. A między czasie będziesz prowadzony "za rączkę" do rozwiązania zagadki klątwy czarnej perły.



Z przeciwnym wiatrem, wrogami i sztormami nie będziesz oczywiście walczył gołymi rękami (nawet jakby były wielkie jak bochny chleba). Pierwsza i podstawowa sprawa to środek lokomocji (hmm... tak, statek). W grze występuje wiele rodzajów statków. Nie da się ich dokładnie policzyć ani porównać, gdyż w żadnej stoczni nie są dostępne wszystkie. Jedno jest pewne pływać w grze jest czym: począwszy od małych dwunastodziałowych statków jak sloop, poprzez średnie bryczki jak yacht, szkuner czy fregata (od około 20 do 40 dział), a skończywszy na sześćdziesięciodziałowych korwetach i galeonach. Dostępnych masz również kilka rodzajów dział, od najlżejszych armatek do najcięższych pukawek - z tym, że nie na każdej łajbie da się zamontować te najcięższe ani nawet te średnie (wiadomo - wyporność nas ogranicza, kapitanie). Każdy rodzaj dział da się załadować czterema rodzajami amunicji: zwykłe żelazne kule armatnie - na dużą odległość, zadają duże zniszczenia statkom; kartacze - grad drobnych kul wystrzeliwanych z dział pokładowych do niszczenia siły żywej; kule łańcuchowe - dwie żelazne półkule połączone łańcuchem do moszczenia masztów i żagli; bomby - wypchane po brzegi prochem do niszczenia poszycia okrętów. Rzecz jasna na lądzie również nie możesz się poruszać nieuzbrojony. Do twojej dyspozycjo pozostaje cały arsenał szpad, rapierów i tym podobnego żelastwa oraz pistolety (niezbyt celne, ale zabójcze). Oprócz uzbrojenia u kupców możesz znaleźć duży wybór świecidełek i błyskotek oraz rzecz świętą każdego kapitana - lunetę. Grę zaczynasz z najsłabszym modelem, ale w trakcie rozgrywki na pewno sprawisz sobie lepszą.



Grę można także zakwalifikować do gatunku uproszczonej symulacji okrętu wojennego, z elementami przygodowymi (klątwa czarnej perły), handlowymi i RPG (rozbudowa charakterystyki postaci wraz ze wzrostem doświadczenia). Tak więc mamy klasyczny w takim przypadku kogel-mogel. A jak to smakuje?



Muszę przyznać, że oprawa graficzna stoi na najwyższym poziomie. Dynamiczne bitwy morskie o zachodzie słońca prezentują się naprawdę rewelacyjnie. Równie dobrze wygląda sztorm na morzu w "Piratach z Karaibów". Statki w takiej oprawie wyglądają niesamowicie - są oddane wiernie i szczegółowo, i naprawdę cieszą oko (szczególnie te większe, trójpokładowe z tylną galerią oficerską). Kamerę możemy obracać w każdym kierunku, jak również przybliżać i oddalać. Możemy również spoglądać na statek widokiem "z oczu" naszego bohatera, czyli marynarza na pokładzie. Oprócz widoczków morskich będziemy też mogli podziwiać wczesnokolonialną architekturę w portach na wyspach. Tu też grafika prezentuje się ładnie (ale nic nie równa się widokowi pełnego morza - wilk morski). Kiedy biegniemy dżunglą wśród traw, możemy podziwiać jak kołysają się poruszone przez naszego bohatera trawy i liście paproci. Naprawdę za grafę należą się duże słowa uznania.



Również na muzykę i efekty dźwiękowe w grze nie ma co narzekać. Muzyczka jest dynamiczna, to znaczy, że zmienia się w zależności czy płyniemy sobie spokojnie z wiatrem, czy toczymy bitwę, czy też zmagamy się ze sztormem i tornadem. Efekty dźwiękowe są jak najbardziej na miejscu - wystrzały dział, plusk fal i odgłos, który wydają mewy (kto wie jak on się nazywa, czy jest ktoś z nad morza?), tworzy specyficzny klimat "słonej wody w pysku" (tak mówią prawdziwe wilki morskie ;-)).



Podsumowując całość dorzucę trochę dziegciu do beczki miodu. Po pierwsze - chyba najważniejsze "ale" - producenci bardzo spieszyli się, aby zdążyć z wydaniem gry na premierę filmu - stąd wszelkie ewentualne niedoróbki i ta największa moim zdaniem i najbardziej denerwująca - jeżeli wyjdziesz przypadkiem do systemu z gry to już nie uda ci się tam wrócić, a wszystkie nie zapisane dane są utracone. Po drugie - znawcy tematu twierdzą, że element symulacji został zbyt bardzo uproszczony w "Piratach", a statkami pływa się jakoś za łatwo. Po drugie trochę denerwuje mnie, kiedy muszę przebiec trzy lokacje do jakiegoś miejsca, z uwagi na fakt, że nasz bohater mimo, iż tak zwinny i szybki na morzu, na lądzie jest ociężały i powolny, a przemierzanie dżungli i miast na piechotę jest naprawdę czasochłonne w jego wydaniu. Po trzecie - wysp, do których możemy żeglować jest jakoś mało. To już chyba na tyle tych "ale". Poza tym mamy do czynienia z grą ładną, ciekawą i co najważniejsze grywalną. Polecam ją wszystkim wilkom morskim, początkującym handlarzom, a także miłośnikom przygodówek w niekonwencjonalnej oprawie.



Wszystkim wilkom morskim życzę pomyślnych wiatrów i dobrej zabawy przy "Piratach z Karaibów".



Siwy

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: wrzesień | statek | dystrybutor | wydawca | piraci | piraci z karaibów
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy