Peter Jackson's King Kong - PS2

Producent: Ubisoft France
Wydawca: Ubisoft
Dystrybutor PL: CD Projekt
Rodzaj gry: FPP/TPP
Platforma: PlayStation 2, Xbox, GameCube
Data wydania PL: 1 grudnia 2005
Wykorzystuje: kartę pamięci
Cena detaliczna: 199 PLN
Ocena: 8/10

W końcu dotarł! Po wielu ciężkich miesiącach oczekiwania "King Kong" wylądował na sklepowych półkach. Zapowiadałem hit, przełom i szansę na grę roku! A jak jest w rzeczywistości? Potężny klimat, rewelacyjna otoczka i porywające walki z olbrzymami zapomnianej krainy. Tak, "King Kong" na pewno jest gigantem, ale równocześnie wielkim, niespełnionym marzeniem...

Pierwsze wrażenie

...Kiedy szalupa została powoli opuszczona z wysokości głównego pokładu, kiedy w końcu znaleźliśmy się na powierzchni rozszalałego oceanu, wiedziałem, że to wszystko to tylko preludium to czyhających na nas niebezpieczeństw. Kilku metrowe fale uderzające o pobliskie skały, klif pełen postrzępionych i śmiertelnie niebezpiecznych krawędzi i wicher bawiący się nami, niczym dziecko swoją zabawką w małej wanience. To była tylko kwestia czasu, kiedy coś nie pójdzie po naszej myśli. Jedna z przerażających błyskawic uderzyła w czubek pobliskiego wzgórza, zrywając z jej szczytu kilku tonowe bloki skalne... Zginął jeden z członków załogi, ale ja, Carl, Hayes i Anna przeżyliśmy. Podobno straciłem nawet przytomność, ale nic nie pamiętam... Teraz naszym największym problemem stała się wyspa, na której się rozbiliśmy. To prawda, chcieliśmy tu dotrzeć, ale po takim lądowaniu odechciało mi się już wszystkiego. Przecież jestem tylko pisarzem, a nie jakimś etatowym poszukiwaczem przygód... Kiedy dotarliśmy na szczyt wzniesienia, zaatakowały nas przeogromne homary i inne przerośnięte skorupiaki. Na szczęście Hayes oddał mi swojego rugera, abym w porę uporał się z mieszkańcami tej nawiedzonej ziemi... Potem było jeszcze gorzej. Przedostaliśmy się przez jakąś nekropolię, natrafiliśmy na kolejne, przeogromne gąsienice, aby na samym końcu zostać schwytanym przez miejscowych dzikusów... Śmieszne, ale nawet wtedy, kiedy obudziłem się związany, przemoczony i pewien swojej śmierci, martwiłem się tylko o nią. O piękną i delikatną Annę... Dzikie okrzyki i przerażający ryk czegoś, czego nawet nie byłem w stanie sobie wyobrazić... Kiedy wyłonił się z pobliskich drzew, serce na chwilę odmówiło mi posłuszeństwa. To był przeogromny goryl, który chwyciwszy po przywiązaną do ofiarnego totemu Annę, zniknął w mroku pobliskiej zieleni...

Tak oto zaczyna się długo przez nas wyczekiwany "King Kong" Petera Jacksona. Porywająca, miejscami wzruszająca, ale przede wszystkim bardzo klimatyczna i filmowa fabuła "King Konga" zręcznie wciąga nas w rozpędzony i bardzo efektowny wir wydarzeń. Sama zaś historia nie daleko odbiega od filmowego pierwowzoru, przedstawiając losy filmowych bohaterów oraz ich niebezpiecznej misji odzyskania porwanej Anny przez gigantycznego Konga. Jak to się wszystko zakończy? Wiemy już chyba wszyscy, ale to, jak wyglądała droga do samych napisów końcowych, nie jest już takie oczywiste...

Spełnione obietnice

Tryb FPP, prezentowany przez postać filmowego scenarzysty, Jacka, to zdecydowanie "lwia" część tego projektu. Od razu w oczy rzuca się nietypowy i bardzo realistyczny sposób prezentowania wydarzeń na ekranie. Żadnych wskaźników, żadnych cyferek - to jak do licha dowiedzieć się ile mam amunicji, jak wygląda stan naszego zdrowia.? Jak? Moim zdaniem zostało to rozwiązane bardzo pomysłowo i profesjonalnie. Jeśli amunicja się kończy lub należałoby w najbliższym czasie przeładować broń, powie nam o tym główny bohater. Mocne, prawda? Wciśnięcie odpowiedniego przycisku spowoduje, że Jack opisze nam sytuację naszych zapasów, a kwestia naszego stanu fizycznego została bardzo zręcznie skopiowana z innej, dość znanej gry "Getaway". Jeśli zostaniemy zranieni lub coś nam się stanie, ekran zaczyna się czerwienić, tętno Jacka jest o wiele bardziej odczuwalne, a on sam będzie mówił o odszukaniu jakiejś kryjówki. Kiedy to nam się uda, po krótkiej chwili wracamy do zdrowia, gotowi do dalszej eksploracji tajemniczej wyspy. Dla mnie bomba, bo dosyć już miałem mało realistycznych pancerzy, kresek życia i innych elementów współczesnych "shoterów".

Dodatkowym, bardzo fajnym patentem jest wspominany przeze mnie już w zapowiedzi sposób podejścia do elementów uzbrojenia oraz walki z przeciwnikiem. Oprócz wyżej wymienionego rugera, mamy jeszcze ówczesne modele shotguna, karabinu maszynowego oraz snajperki. Dodatkowo w czasie ekspedycji ratunkowej bardzo często natrafimy na powbijane dzidy, lance, lub szkielety tutejszych mieszkańców, z których możemy wydobyć potrzebny nam odpowiednik broni białej. Samo celowanie to kolejny ukłon w kierunku realistycznej rozgrywki. Nie ma tu żadnych celowników czy krzyżyków na ekranie - tylko nasze oko i ręka, która może wskazać miejsce trafienia, oraz muszka, którą możemy przyłożyć do naszego oka. Kwestia amunicji i odnajdywanej broni również została przygotowana z myślą o klimatycznej i bardzo wiarygodnej zabawie. Otóż załoga okrętu, którym tu przybyliśmy, już rozpoczęła nasze poszukiwania, przy okazji wysyłając po nas samolot, który co jakiś czas zrzuca nam paczki pełne zaopatrzenia. Leżące spadochrony, wiszące na drzewach pakunki - wystarczy wspiąć się lub strącić jedną z nich, a ich zawartość stanie przed nami otworem.

Kolejna sprawa to bardzo istotny i mocny element tejże produkcji. Zachwalany i mocno reklamowany mechanizm sztucznej inteligencji to moim zdaniem jeden z najlepszych i najbardziej wiarygodnych, jakie do tej pory poznałem. Przerośnięte jaszczurki, ogromne węże czy przerażające dinozaury - ich zachowanie i zwyczaje zostały przedstawione bardzo mądrze i realistycznie. Zwłaszcza potyczki z tymi najgroźniejszymi mieszkańcami zapomnianego świata to prawdziwa uczta dla każdego gracza. Musicie bowiem wiedzieć, że w najnowszym "King Konk'gu" nie chodzi o to, by zapewnić sobie maksymalną dawkę zadymy i efektownych "frazesów". Tu przede wszystkim trzeba przeżyć, pomóc współtowarzyszom, uratować Annę i jak najszybciej wydostać się z tej śmiertelnie niebezpiecznej wyspy. Z tegoż powodu, będziemy zmuszeni do unikania i nie wdawania się w "mocne wymiany zdań" z tutejszymi jaszczurami. Inteligentny, ogromny i wygłodniały T-Rex to praktycznie przeciwnik nie do "przeskoczenia". Nawet próby skrycia się w pobliskich ruinach czy opuszczonych świątyniach na wiele się nie zdadzą. Taki dinozaur podchodzi, "dmucha i chucha", pomaga sobie pazurami, uderzy cielskiem o fasadę konstrukcji i tyle z naszej kryjówki. Jak w takim razie pokonuje się takiego kolosa? Powiem Wam tylko tyle, że jedynie próba walki zespołowej z innymi członkami grupy ratunkowej, kombinowanie, wykorzystywanie zróżnicowania terenu, częstego odwracania uwagi przeciwnika może doprowadzić nas do uratowania naszych "czterech liter"...

Nie mogę również pominąć istotnego faktu, jakim jest naturalny i obecny w tej grze łańcuch pokarmowy. W skrócie - większy zjada mniejszego. Czasami, aby przedostać się do pobliskiej jaskini, nie wystarczy seria z karabinu - wystarczy natomiast załatwienie jednego z mniejszych dinozaurów, a zapewniona uczta innym, zapewni Ci kilka chwil nieuwagi śmiertelnie niebezpiecznych łowców...

A właśnie, słowo o towarzyszach niedoli - ich inteligencja oraz próby indywidualnej pomocy to kolejny bardzo mocny i realistyczny (który to już raz powtarzam...) aspekt tego produktu. Osłaniają Cię, pomagają bronić danej lokacji, starają Cię się pomóc w odnalezieniu amunicji, ratują z opresji, poniosą, kiedy zostaniesz ranny - wszystko to bez zbędnego wydawania komend i poleceń. Dzięki nim czułem się naprawdę bezpiecznie, brawo!

Kong

To była miała być prawdziwa perełka i bardzo mocne uderzenie w stronę gracza. Możliwość zagrania Kongiem. Jak wyszło? Ten rodzaj zabawy to typowy tryb TPP, czyli kamera umieszczona za plecami wielkiego goryla. Misje natomiast to taka zgrabna mieszanka bijatyki oraz zręcznościowej platformówki. Skaczemy małpą po różnych ścianach, linach itd., walcząc przy okazji z natrafiającymi się mieszkańcami wyspy. Ogromne węże, małe dinozaury, tubylcy, a nawet potężne T-Rexy - w tym wydaniu po drugiej stronie lustra - latają jak "szmaciane lalki". Gigantyzm! Na plus można zaliczyć fakt, że często w czasie naszych "wycieczek" towarzyszy nam Anna, która - widząc "dobre serce małpiszona" - stara mu się pomóc jak tylko może. I ten patent zdecydowanie przemawia na korzyść tego trybu zabawy. Kiedy ujrzycie jak Kong sięga po kruchą Annę, kiedy ta np. biegnie po palącą się włócznię, aby później użyć jej do spalenia pobliskiej przeszkody, w czasie kiedy kolos ją osłania - ten widok przypomina mi tylko jeden tytuł - "ICO"! Tak, tak, Drodzy Gracze, Kong i Anna to niesamowity widok, a mechanizmy zachowane między nimi są bardzo ciekawe i znacząco urozmaicają rozgrywkę w "King Kongu".

Oprawa

"King Kong" to nie tylko świetny mechanizm, działający z precyzją "zegarka szwajcarskiego". To również bardzo dobra i filmowa oprawa graficzna: świetne, klimatyczne i przygotowane z ogromną fantazją lokacje, czasami kolosalne przestrzenie i jej elementy, rewelacyjne jak na możliwości konsolowe tekstury oraz animacja, która spokojnie może konkurować z "Parkiem Jurajskim". Są też jednak pewne uchybienia w postaci widocznej mgły, która ogranicza widoczność, pewnych uproszczeń, powtarzających się schematów lokacji - tunel, przestrzeń, tunel, przestrzeń - oraz pewnych błędów w systemie detekcji trafień. Mogło być świetnie, a tak jest "jedynie" bardzo dobrze...

Kong mówi po polsku?

"Peter Jackson's King Kong" to kolejna spolszczona do wersji kinowej gra na konsolę PlayStation 2, do czego zaczynamy się już powoli przyzwyczajać i co powinno ogromnie cieszyć, szczególnie osoby nie znające dobrze innych języków. Jak na CD Projekt przystało, jakość lokalizacji stoi na najwyższym poziomie. Wszystkie teksty w grze zostały bardzo dobrze i z wyczuciem przetłumaczone, a dynamiczny charakter rozgrywki został zachowany dzięki pozostawieniu oryginalnej ścieżki dźwiękowej. Brawo!

Pęknięcie na diamencie...

Są dwa elementy tego tytułu, które odebrały maksymalną ocenę temu produktowi. To już nawet nie rysa na diamencie, to już spore pęknięcie. Po pierwsze ogromna liniowość i maksymalne ograniczenia. Zapomnij o chęci zajrzenia tam, gdzie Ty byś chciał - gra prowadzi Cię przez ściśle wytyczoną i bardzo wąską ścieżkę. Często nawet się zdarza, że większość trasy pokonujesz wąską uliczką lub malutką rzeczką. A wszystkie tajemnicze i majaczące gdzieś w oddali tereny nigdy nie zostaną przez Ciebie odkryte. Kolejnym "nożem w plecy gracza" jest czas przechodzenia samej gry. Trzeba wydać tyle pieniędzy na nową grę, a jej ukończenie zajmie Wam jedynie 6-8 godzin. Przecież to skandal! Tyle czekania, tak OGROMNY potencjał, tyle możliwości i dostajemy jedynie namiastkę wielkiego projektu. Katastrofa...

Zawiedziony

Tak się właśnie czuję - zawiedziony. Specjalnie w ten sposób przedstawiłem Wam recenzję gry, abyście do końca nie wiedzieli za co ta "niska" ocena. Takie superlatywy i tylko "ósemka"? Na szczęście teraz już znacie prawdę. Niestety, podobnie jak ja, dowiedzieliście się o tym w bardzo bolesny sposób - Ubisoft wodziło nas do końca za nos, a w rezultacie dało jedynie "świetne popłuczyny" po wielkim "hiciorze". Mam jedynie nadzieję, że to był ostatni raz, a kinowy "King Kong" będzie zdecydowanie bardziej wart naszej uwagi.

AFrO

Reklama
INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy