Painkiller: Hell Wars - Xbox

Producent: People Can Fly
Wydawca: Microsoft Game Studios
Dystrybutor PL: Brak
Platforma: Xbox
Termin wydania: IV kwartał 2005

Adrian Chmielarz pracował pod szyldami różnych firm i wydawał różne pod względem gatunkowym gry. Łączyła je jednak platforma, na którą się ukazywały: PC. Jednak po osiągnięciu sukcesu przez "Painkillera", Adrian wraz ze swoją ekipą People Can Fly zdecydowali się skonwertować "uśmierzacza bólu" na konsolę Xbox. Ponieważ na PC oprócz "zwykłego" "Painkillera" wyszedł również dodatek "Battle out of Hell", konsolowa wersja będzie bardziej rozbudowana od swojej PC-towej siostry. W jednym pudełku dostaniemy kompilację najlepszych poziomów z podstawowej gry, jak i dodatku, a także ekskluzywne dla Xboxa poziomy i bronie.

No, ale jak to? Kompilacja poziomów? Przecież kolejne misje łączy fabuła, prawda? Nic bardziej mylnego. "Painkiller" to jatka w oldschoolowym wydaniu, wzorowana na grach takich, jak pierwsze części "Quake'a" czy "Dooma". Nikogo nie obchodzi, dlaczego bohater jest tu, a nie tam, skoro logiczne jest, że nie mógł się ot tak przenieść z jednego miejsca w drugie. Ale "Painkiller" wyśmiewa taką logikę - tu liczy się akcja. Masz shotguna i 15 wrogów przed sobą? To nie chowaj się za ścianą - tylko ich rozwal! Ludzie z PCF wielokrotnie podkreślali w wywiadach, że nie będzie to kolejna "zgejowiona" (tak nazywają FPS-y, w których zamiast strzelać, trzeba się chować) strzelanka, a prawdziwa krwawa rzeźnia. Tak właśnie grało się w starego, dobrego "Dooma" i taki jest "Painkiller". Tu nie liczy się logika, osłony terenu czy współczynnik rozwoju bohatera - tu liczy się ni mniej, ni więcej brutalna jatka.

Fabuła opowiada losy Daniela Garnera - faceta, który w pewien deszczowy dzień uczestniczył wraz z żoną w groźnym wypadku samochodowym. Wypadku tak groźnym, że oboje zginęli. Później los dał mu szansę - mógł wraz z żoną udać się do czyśćca, bądź wykonać niebezpieczną (a w zasadzie samobójczą) misję, która dałaby mu zbawienie. Jak nietrudno się domyślić, wykonanie tej misji jest właśnie naszym zadaniem.

Jakkolwiek mroczny jest świat "Painkillera", tak nie można odmówić mu piękna. Gra wygląda naprawdę znakomicie, a do tego ma działać płynnie przy 60 klatkach na sekundę. Ale to nie koniec! Rewelacyjną fizykę zapewni jakże znany i lubiany silnik Havok, dzięki czemu trafiona z bliska maszkara odleci do tyłu, a elementy otoczenia będą ulegać zjawiskom zwanym w fachowym żargonie prawem ciążenia i grawitacji. Na razie nie wiadomo, jak wyglądać będzie multiplayer w konsolowej wersji "Painkillera". Ale jeśli głową przedsięwzięcia jest człowiek zafascynowanym QuakeWorldem, to po prostu nie ma o co się bać!

W czasach, gdy "Doom" traci, a "Quake" jest na dobrej drodze do tego, by stracić swoją "hardkorowść" i stać się zwykłym FPS-em, ludzie z People Can Fly mają na tyle odwagi, by odciąć się od trendu i zaserwować nam shootera jak za dawnych lat, bez udziwnień w postaci skradania, taktycznego myślenia czy... myślenia w ogóle! Tu liczy się akcja i to jest w "Painkillerze" piękne! A świat przekona się o tym już pod koniec bieżącego roku.

Frank Jaeger

Reklama
INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Platforma Obywatelska | dystrybutor | Microsoft | wydawca | wars | people | Xbox
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy