Od pewnego czasu kradzież kodu źródłowego gry "Half-Life 2" jest dość popularnym tematem. Tym razem docierają do nas informacje świadczące o rychłym zakończeniu śledztwa i wykryciu sprawców.
Już wcześniej prasa sugerowała, że FBI pojmało złodziei kodu, jednak Federalne Biuro Śledcze nie ujawniło żadnych szczegółów rzekomej operacji. Przy dużej pomocy internetowego społeczeństwa fanów serii "Half-Life", grupa dochodzeniowa pracująca nad tą sprawą wyeliminowała bardzo wielu podejrzanych i scentralizowała swoje działania na osobach bezpośrednio odpowiedzialnych z "wyciek" kodu.
Okazuje się, że włamania na komputery firmy Valve dokonał Niemiec. Pod wpływem nacisków i węszących trop stróżów prawa haker zdecydował się na kontakt z Gabem Newellem z Valve i przyznał się, że to on dokonał włamania na serwer firmy i wykradł kod źródłowy gry, lecz zaprzeczył, jakoby miał coś wspólnego z dalszą jego dystrybucją. Niemiecki haker zdradził nazwiska kilku osób zamieszanych w całą aferę.
Po wykradnięciu kodu nastąpiła jego dystrybucja między wszystkich chętnych do zakupu. W ten sposób krąg zamieszanych w sprawę szybko się powiększył, obejmując kilka państw na całym świecie. Jednak głównym celem akcji policyjnej jest haker, który wykradł kod "Half-Life 2". Dochodzeniowi są pewni, że po jego schwytaniu ujawnieni zostaną pozostali podejrzani.
Początkowo plan schwytania niemieckiego hakera był taki, że przedstawiciele Valve mieli zaprosić go do siedziby firmy w Seattle pod pretekstem zatrudnienia. Na lotnisku na przestępcę mieli oczekiwać agenci FBI. Później plan został zmieniony i teraz schwytaniem Niemca zajmie się lokalna policja.