Gun - GCN, PS2, Xbox, Xbox 360

Producent: Neversoft
Wydawca: Activision
Dystrybutor PL: L.E.M.
Platformy: NGC, PS2, Xbox, Xbox 360
Data wydania: listopad 2005

Ekipa Neversoft, znana głównie jako producent serii "Tony Hawk's Pro Skater" i "Tony Hawk's Underground", ma na swoim koncie również kilka gier o Spider-Manie. Jednak każdy, kto ma jakiekolwiek pojęcie o branży, słysząc Neversoft myśli "Tony Hawk". To skojarzenie ma szanse się zmienić za sprawą gry "Gun". Tytuł, o którym mowa, przenosi nas w realia Dzikiego Zachodu końca XIX wieku. Nasz bohater, jak nietrudno się domyślić, to typowy kowboj. Gra zaczyna się od scenki na statku, podczas której ojciec (a raczej człowiek, którego główny bohater uważa za swojego ojca) Coltona White'a, bo tak nasz heros się nazywa, wkłada mu do ręki medalion i wypycha za burtę krzycząc "Nie jestem twoim ojcem". Problem w tym, że statek zaraz potem wybucha, w związku z czym pochodzący z gór Montany White nie zdążył zadać rzekomemu ojcu oczywistego pytania.

I tu właśnie rozpoczyna się akcja "GTA" na Dzikim Zachodzie. Bo "Gun" to właśnie połączenie ogromu i swobody znanej z serii "GTA" z westernowskim klimatem. Klimatem, który będzie jednak odróżniał grę Neversoftu od np. "Red Dead Revolver" i hollywoodzkich filmów. Jak twierdzą ludzie odpowiedzialni za produkcje gry, nasze wyobrażenia o tych czasach nijak mają się do rzeczywistości. Koniec XIX wieku na Dzikim Zachodzie to nie tylko kowboje, saloony i pustynia o żółtym piasku. To jałowa ziemia, puste tereny, na których nie sposób spotkać żywej duszy (a przynajmniej przyjaźnie nastawionej) i krwawe, brutalne czasy walki z Indianami. Produkt Neversoftu ma być właśnie taki - brutalny, krwawy i nieco mroczny.

Naleciałości "GTA", które zauważymy w "Gunie", to oczywiście ogromny teren rozgrywki, swoboda poruszania się po nim czy środki lokomocji (a raczej środek- koń). Jeśli już przy koniu jesteśmy to oczywiście będzie można go zmusić do galopu, a jest to o tyle istotne, że po pewnym czasie szaleńczej jazdy nasza szkapa po prostu padnie z wycieńczenia. Oprócz głównego wątku dostaniemy również szereg misji pobocznych, ale już od nas będzie zależało, ile i które z nich wypełnimy. Będziemy mogli np. ochraniać dyliżans z damami z saloonu czy pomagać szeryfowi. Podobnie jak w "Grand Theft Auto: San Andreas", z biegiem czasu rosły będą nasze umiejętności, takie jak np. umiejętność posługiwania się bronią.

Grafika w "Gun" wygląda na bardzo dobrą. Wizualny aspekty gry nie stanowi może ścisłej czołówki tej i nowej generacji (gra ukaże się także na konsolę Xbox 360), ale trzeba wziąć poprawkę na specyficzny gatunek gry. "Gun" oferować będzie nam rozległe tereny i dużą widoczność, a gra wygląda znacznie lepiej od np. "GTA: San Andreas". Wersja na platformę Xbox 360 ma się różnić od odsłon na konsole bieżącej generacji właśnie grafiką. Wszystko będzie ładniejsze, lepsze jakościowo, animacja będzie płynniejsza, a obiekty dorysowywać się będą w jeszcze większej odległości.

Ogólnie "Gun" zapowiada się naprawdę obiecująco. Mało mamy tytułów osadzonych w realiach Dzikiego Zachodu, a jeszcze żaden z nich nie dawał nam takiej swobody działania, jaką zapowiada produkt Neversoftu. "Gunfighter" był prostą strzelanką na szynach, a "Red Dead Revolver" - choć dobry - nie oferował nam tego, co oferować nam "Gun". Pytacie, czy to może się nie udać? Patrząc na to, jaka ekipa stoi za tą produkcją, odpowiedź może być tylko jedna - nie, to nie może się nie udać.

Frank Jaeger

Reklama
INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: dystrybutor | Entourage | wydawca | Xbox | xbox 360
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy