Genji: Dawn of the Samurai - PS2

Producent: Game Republic
Wydawca: Sony Computer Entertainment Europe
Dystrybutor PL: Sony Polska
Gatunek: Bijatyka
Platforma: PlayStation 2
Data wydania: 21 października 2005
Wykorzystuje: kartę pamięci
Cena detaliczna: 199 PLN
Ocena: 7/10

Konkurent "Onimushy"? Piękny, magiczny, pełen dynamicznych i porywających wizualnie pojedynków. Na pewno, ale czy wystarczająca dobry, aby zatrzymać nas na dłuższy czas? Zobaczmy...

Świat honoru

Przyznam się, że jestem wielkim fanem okresu, w którym po naszej Ziemi stąpali dumni i waleczni samuraje, dlatego z wielką radością przystąpiłem do testowania najnowszego dzieła Game Republic.

Do wyboru przygotowano nam dwóch bohaterów. Każdy z nich obdarzony jest charakterystycznymi dla siebie umiejętnościami, techniką walki, wyglądem czy nawet wątkiem fabularnym. I tak np. Yoshitsune - młody i przystojny wojownik, władający dwoma mieczami, szybki, zwinny i śmiertelnie perfekcyjny - zapewnia nam bardzo dynamiczną i efektowną zadymę na ekranie. Uniki przeplatane niesamowitą zręcznością i gracją. Śmigające ostrza, serie salt i obrotów - to trzeba zobaczyć samemu. Drugi pan, Benkei, to przysadzisty i powolny mnich, który swoją siłą potrafi jednym ciosem zwalić z nóg kilku przeciwników. Władający potężnymi maczugami lub naginatami stanowi namacalny symbol nadludzkiej siły i charakteru. Prawdziwy "power" zapewniony. Na dodatek każdy z nich ma swoje indywidualne zdolności. Yoshitsune dzięki zwinności kota potrafi wskoczyć na niedostępne dla Benkeia platformy i półki skalne. Mnich natomiast dzięki potężnym ramionom jest w stanie otworzyć każdą skrzynię lub wedle uznania usunąć wszelkie przeszkody z naszej drogi. Dzięki takiemu podziałowi - często będziemy zmuszeni współpracować pomiędzy dwoma bohaterami, co zdecydowanie urozmaica i uatrakcyjnia zabawę z najnowszym "Genji".

Jak już pewnie zauważyliście "Genji: Dawn of the Samurai" jest zbliżoną produkcją do znanej i kochanej produkcji Namco - "Onimusha". Rzeczywiście tak jest w istocie, ale z pewnymi, moim zdaniem bardzo istotnymi różnicami. Po pierwsze każdy z dostępnych wojowników został obdarzony pewnymi mocami, które zostały przez twórców gry określone mianem "Kamui". Jak to działa? Otóż w czasie każdej potyczki, w odpowiednim, symbolizowanym momencie, wciskając klawisz z symbolem "kwadratu" możemy wyprowadzić piorunujący w swej efektywności kontratak. Czas zwalnia, kamera ustawia się w najbardziej odpowiednim miejscu, schodzimy z linii ciosu, efektowny unik i wyprowadzamy miażdżącą kontrę. Wygląda to wprost wybornie, dając niesamowitego kopa, zatrzymując nas na dłużej przy omawianej produkcji.

Warto, również zaznaczyć, iż "Genji: Dawn of the Samurai" to nie tylko bezduszna "nawalanka", ale również tytuł obdarzony pewnymi elementami zręcznościowymi oraz przygody. Tu z kimś trzeba pogadać, tam coś znaleźć, czasami przyjdzie nam wskoczyć gdzieś na jakąś platformę, daszek lub skalną półkę. Nie jest to może bardzo rozbudowana mieszanka styli, ale na pewno miła i w miarę dobrze opracowana.

"...Złote liście..."

Graficznie "Genji" prezentuje bardzo porywającą i efektowną mieszankę wspaniałego rzemiosła i artystycznych zdolności. Opadające z drzew złote liście, ptaki zrywające się do lotu, liczne oczka wodne przepełnione tropikalnymi rybami czy stado kóz spłoszonych naszą obecnością. Wszelkie obiekty i postacie są wykonane wprost fantastycznie i z tego tytułu nader często zamiast walczyć, przyglądałem się kolejnym lokacjom. Mnogość efektów graficznych, ilość szczegółów i widocznej znajomości okresu przez twórców gry zrobiło na mnie bardzo pożądane uczucie podziwu. Wystarczy tylko "odpalić" płytkę, wejść do pierwszej lokacji, odbyć pojedynek z kilkoma przeciwnikami i zrozumiecie o czym mówię. Miazga!

Dobrze się rozejrzyj...

I jak wrażenia? Zapowiada się świetna zabawa, prawda? Otóż jak wszędzie i tu muszę przyczepić się do kilku istotnych elementów. Po pierwsze czas gry: wystarczy kilka godzinek i "Genji" ląduje na półce. Kolejną "piętą Achillesa" jest mało rozbudowany system walki. Mimo pewnych patentów i możliwości, do naszej dyspozycji został oddany bardzo ograniczony i po pewnym czasie monotonny, a przecież najważniejszy element gry. Na koniec pozostaje, mimo swojej dynamiki i efektywności, dość schematyczna i bardzo liniowa rozgrywka. W rezultacie otrzymaliśmy w miarę prosty, krótki, mało rozbudowany, ale piękny i dynamiczny tytuł, który "niestety" trafi tylko do wąskiego grona odbiorców. Szkoda...

AFrO

Reklama
INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: bijatyka | dystrybutor | PlayStation Vita | Platforma Obywatelska | wydawca | dawn | Sony
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy