Amerykański polityk i adwokat Jack Thompson w ubiegłym tygodniu świętował doprowadzenie do zakończenia trwającego dwa lata procesu Devina Moore'a, który zdaniem sądu pod wpływem zabawy w "Grand Theft Auto" zabił trzech policjantów.
Następnie Thompson porwał się na twórców gier i... za swoje zachowanie spotkał się z radykalnym sprzeciwem swoich dotychczasowych sprzymierzeńców.
Narodowy Instytut Mediów i Rodziny, który od lat współpracował z Thompsonem postanowił zdystansować się do jego działań, zwłaszcza w przypadku jego otwartych listów. Zagorzały przeciwnik gier wideo w ubiegłym tygodniu rozesłał list z propozycją skierowaną do producentów gier. Chciałby, aby stworzyli brutalny tytuł, gdzie gracz wcieli się w postać ojca nastolatka zabitego przez młodego fana elektronicznej rozrywki. Ów rodzic miałby na celu krwawo pozbyć się wszystkich twórców gier na globie. Thompson podpisał się też pod listem przeciwników wprowadzenia do sprzedaży w przyszłym roku "Bully" - kolejnej gry zespołu Rockstar.
Organizacja, która wspierała Thompsona w walce z promocją gier zawierających sceny przemocy "Manhunt" oraz "25 to Life", postanowiła zmniejszyć swój udział w kampanii prowadzonej przez polityka. Stojący na czele instytutu David Walsh w otwartym liście stwierdził, że celem jego ośrodka były badania nad mediami i ich zawartością, a nie walka z nimi.
Ponadto w jego opinii komentarze Thompsona bezpośrednio godzą też w osoby, które pracowały nad ulepszaniem gier do dobrych celów. Walsh uznał, iż jego instytut poprzez współpracę z politykiem stracił reputację poważnej organizacji naukowej.
Korzystając z okazji także Mike Krahulik, znany rysownik popularnego na całym świecie komiksu internetowego "Penny-Arcade" i założyciel organizacji charytatywnej Child's Play, który przez jakiś czas współpracował z politykiem, ujawnił, że z zupełnie nieznanych mu powodów Thompson niedawno okrzyczał go przez telefon, a następnie uznał, że Krahulik "może popamiętać" swoich czynów.
Reklama
