Euro Club Manager 2005-2006

Producent: Wayward
Wydawca: IQ Publishing
Dystrybutor PL: OniMedia (seria PC Fun)
Rodzaj gry: menedżer piłkarski
Data wydania: 8 maja 2006
Wymagania sprzętowe: Pentium II 500 MHz, 128 MB RAM, karta graficzna 32MB, 300 MB wolnego miejsca na dysku, Windows 98/ME/XP/2000
Cena detaliczna: 19,99 PLN
Ocena: 2/10

Od wielu lat na rynku gier komputerowych pośród piłkarskich menedżerów dominują produkcje firmy Sports Interactive. Studio to swoje triumfy święciło wpierw tworząc serię "Championship Manager", natomiast obecnie święci je przygotowując kolejne części "Football Manager". Śmiałków pragnących przerwać hegemonię SI w gatunku futbolowych menadżerów było niewielu. W chwili obecnej tylko Eidos ma potencjał, który mógłby zagrozić serii "FM", ale też co jakiś czas swoich sił na tym polu próbują inne firmy. Dzisiaj mam okazję przedstawić wam "Euro Club Manager 2005-2006". Instalując tę grę byłem pełen nadziei, że być może w końcu pojawił się poważny konkurent dla "Football Manager". Wprawdzie niewielka cena "ECM" podpowiadała mi, żebym nie spodziewał się po tej grze zbyt wiele, to pomimo tego wierzyłem w powodzenie tej produkcji.

Nie będę jednak ukrywał, że wystarczyło mi zaledwie kilka minut, aby zrozumieć, że "Euro Club Manager 2005-2006" nie jest produktem, o którym będzie wspominać się jeszcze kilka miesięcy po jego premierze. Wpływ na taki stan rzeczy ma kilka istotnych czynników, ale nim do nich przejdę chciałbym zauważyć, że najnowszy produkt firmy Wayward oferuje graczom trzy tryby zabawy. Pierwszy z nich nazywa się "Kariera" i oferuje możliwość podjęcia pracy tylko w klubach poszukujących szkoleniowców. Zwykle jest to kilka klubów i rzadko kiedy są one z najwyższej półki. Na szczęście wraz z każdym kolejnym uruchomieniem gry lista zespołów poszukujących menedżera się zmienia. Następna opcja zabawy nosi nawę "Za darmo" (cokolwiek dziwnie brzmi) i pozwala objąć dowolną drużynę spośród siedmiu lig. "Drużyna losowo" to ostatni tryb zabawy, który przenosi nas na stanowisko szkoleniowca losowo wybranego klubu.

Pierwszy zawód spotkał mnie zaraz po uruchomieniu gry, gdy zetknąłem się z jej interfejsem. Zanim we wszystkim się połapałem - minęło kilkadziesiąt minut, a i tak nie byłem pewien, czy aby wszystko dobrze zapamiętałem i zawsze znajdę to, czego będę potrzebował. Doprawdy układ okienek oraz przycisków został rozmieszczony w koszmarny i całkowicie nielogiczny sposób. To jednak nie koniec mankamentów tej gry. Niewiele lepiej od interfejsu sprawuje się trening. Na pierwszy rzut oka wygląda on całkiem przyzwoicie, bowiem został podzielony od strony taktycznej, siłowej, technicznej oraz indywidualnej. Tym niemniej konia z rzędem temu, który powie mi, w jaki sposób dobierać i ustawiać poszczególne warianty treningowe. Mnie osobiście ciężko było rozszyfrowywać na każdym kroku zamierzenia twórców, podczas gdy gra nie zawiera nawet szczątkowej instrukcji.

Wybór taktyki na dany mecz też nie stawia nas przed wielkim dylematem, bowiem suma dostępnych taktyk jest niewielka. Pal sześć, że brakuje kilku dość istotnych ustawień, ale co gorsze - sami nie możemy niczego edytować, a poza tym - jakich założeń taktycznych byśmy nie obrali, to zawodnicy i tak robią swoje. "Euro Club Manager 2005-2006" jest całkowicie pozbawiony jakiegokolwiek realizmu, a bez tego jak wiadomo - granie mija się z celem. Ponadto wyniki padają często niczym w hokeju, że dla przykładu podam rozstrzygnięcia kilku spotkań: Athletic Bilbao - Juventus Turyn 1:7, Aletico Madryt - ADO Den Hag 2:6 (sic!), Sparta Rotterdam - Newcastle United 5:0. Cuda na kiju jednym słowem.

Sposób przedstawiania meczów w "ECM 2005-2006" przypomina epokę kamienia łupanego. Wprawdzie gra przenosi nas na boisko, widać bramki, zieloną murawę i wszystko inne oprócz... zawodników i futbolówki. Na boisku od czasu do czasu pojawiają się tylko okienka sygnalizujące gole, podania, strzały, wślizgi, kartki oraz początek i koniec meczu. Co prawda w trakcie meczu na dole ekranu jesteśmy raczeni komentarzem, ale o jego jakości lepiej się nie wypowiadać. W trakcie tej wątpliwej zabawy przygrywa nam muzyczka, która nawet jest całkiem znośna. Szkoda tylko, że autorzy zdecydowali się na jeden utwór, w efekcie czego po pewnym czasie jesteśmy tym utworem znużeni i pozostaje nam go wyłączyć. Jedyną zaletą tej produkcji są oryginalne nazwy i prawdziwe nazwiska zawodników, chociaż i to w niewielkim stopniu ratuje ogólny wizerunek gry.

Szczerze powiedziawszy to na "Euro Club Manager 2005-2006" nie ma sensu strzępić języka oraz nie widzę powodu, aby na kupno tej gry wydawać nawet 20 złotych. O wiele lepszym rozwiązaniem będzie zaproszenie koleżanki do kina czy na lody, bowiem "ECM 2005-2006" zapewnia zdecydowanie więcej nerwów niż rozrywki.

Janek

Reklama
INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Fun. | menedżer | firmy | dystrybutor | zabawy | wydawca
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy