E-Racer

Producent: Rage

Dystrybutor: IM Group

Data premiery: grudzień 2001

Rodzaj gry: zręcznościowa/wyścigi

Wymagania: PII-300, 64 MB pamięci, akcelerator 3D, twardy dysk, CD-ROM, Windows 95/98/Me/XP z Direct 3D

Ocena: 6/10




E-Racer to gra promowana przez Rage jako najlepsze arcade-owe wyścigi on-line. Ponieważ długo już nie miałem do czynienia z klasyczną samochodową zręcznościówką, mając jeszcze w pamięci wrażenie, jakie wywarł na mnie stary Motorhead (bodajże jedna z pierwszych gier 3D, które pokazały, na co naprawdę stać akceleratory 3D), z chęcią otworzyłem pudełko z grą i już po chwili miałem ją zainstalowaną na swoim komputerze.

Reklama

Przez menu przedrzeć się nie jest trudno. Kilka wariantów rozgrywki - mistrzostwa,

"czasówka", oraz jednoetapowy wyścig z przeciwnikami, możliwość gry on-line i ścigania się z prawdziwym przeciwnikiem, kilka opcji odpowiadających za jakość grafiki, możliwość skonfigurowania kontrolera - jednym słowem klasyka w tego rodzaju grach. Do wyboru jest kilka tras oraz kilka samochodów - będących wirtualnymi odpowiednikami naprawdę istniejących wózków, na potrzeby gry zostały one nazwane jednak zupełnie inaczej.

Ponieważ gra jest z założenia zręcznościówką, nie będę się rozwodził nad walorami symulacyjnymi i nie będę krytykował fizyki jazdy - jest z grubsza rzecz biorąc w porządku, dość łatwo można opanować narowiste maszyny. Zastanawiam się jednak, czego może oczekiwać gracz XXI wieku od gry zręcznościowej? Przede wszystkim doskonałem, barwnej, sycącej oczy grafiki oraz zupełnie nieskazitelnego dźwięku. Do tego oczywiście niesamowicie dynamicznej akcji i maksymalnego zróżnicowania terenu "działań". W końcu po coś te GeForce w komputerach siedzą...

Idźmy więc od tyłu - zróżnicowanie terenu - jest w porządku. Trasy wiodące po opuszczonych parkingach, halach magazynowych, portowych uliczkach i alejkach parkowych, w okolicach starych fabryk - jest sobie gdzie poszaleć. Dynamika rozgrywki - rewelacyjna. Chwila nieuwagi i mozolny wysiłek, z jakim przebijaliśmy się na pierwszą pozycję, idzie na marne i lądujemy na końcu stawki. Przeciwnicy są naprawdę wymagający i wymuszają na grającym jazdę na 100% możliwości praktycznie już od trybu "Novice" poczynając. Dźwięk - niczego sobie, chociaż nie powala na kolana. Mógłby być jednak odrobinę bardziej "zachęcający" do ciśnięcia pedału gazu do podłogi. No i jeśli chodzi o przestrzenność generowanych efektów dźwiękowych to pozwolę sobie pominąć to milczeniem. Natomiast grafika to już zupełna żenada w pełnym tego słowa znaczeniu. W dobie akceleratorów 3D potrafiących generować płynną animację 3D w trybach do 1600*1200 (na tyle mogą sobie pozwolić przeciętni gracze w dniu dzisiejszym), oferujących dosłownie nieograniczone możliwości jeśli chodzi o różnego rodzaju efekty 3D typu mgła, refleksy świetlne, cieniowanie, bump-mapping, dynamiczne oświetlenie, multiteksturowanie oraz tekstury wysokiej rozdzielczości, przy odpaleniu E-Racera chipy graficzne będą dosłownie spały. Detale ustawione na maksymalną jakość generowanej grafiki, a spod obudowy mojego kompa dobiegało mnie chrapanie chipsetu GeForce. Cóż - minimum, naprawdę minimum efektów 3D, to na pewno nie jest coś, co w dniu dzisiejszym powoduje przysłowiowy opad szczeny. Raczej uśmiech politowania. Ale... wszak na PSX-a wypuszczono niedawno gierkę w totalnym 2D, w dodatku czarno-białą... właściwie to dokładnie czarno-białą, bo oprócz tych dwóch kolorów nie ma w niej nic innego. Za to muza, pomysł i grywalność - oszałamiające. Jednak w E-Racerze wszystko jest raczej bliżej przeciętnej, niż w kierunku rynkowej rewelacji.

Pochwały natomiast należą się opcji gry on-line. Szybko odnajdywane są kolejne serwery z założonymi grami, komunikacja pomiędzy serwerami odbywa się wzorcowo, wyścig nawet z przeciwnikami z Japonii nie jest problemem. Być może częściowo zasługa leży w szybkim łączu stałym, do jakiego byłem podpięty. Nawet chwilowa utrata komunikacji nie przerywa wyścigu - po chwili zawodnicy znowu ustawieni są w odpowiednim miejscu toru, a gracz oprócz chwilowego "zatrzymania się" konkurentów nie zauważa żadnych anomalii w grze. I za to należy się grze duży plus.



Jednakowoż porównując to wszystko do wspomnianego Motorhead nie sposób oprzeć się wrażeniu, że E-Racer jest produktem, który pojawił się na rynku nieco za późno. Gdyby został wydany 2-3 lata temu, w dobie chipów VooDoo I oraz NVidia Riva, pewnie jego ocena wyglądałaby zgoła inaczej. A tak - wygląda, jakby dla programistów firmy Rage czas się zatrzymał i skupili się oni jedynie na dopracowaniu opcji gry on-line, nie dbając już o dobrą oprawę graficzno-muzyczną produktu.

I teraz pora na jakąś ocenę tego wszystkiego. E-Racer nie jest mimo wszystko produktem złym. Jeśli nie macie superszybkich komputerów z kartami 3D najnowszej generacji, za to dysponujecie szybkim i co najważniejsze - tanim łączem - na pewno gra dostarczy Wam wielu wrażeń. Jest dynamiczna, na pewno przykuje do komputera na dłużej niż 15 minut. Mam małe zastrzeżenia co do ceny gry, moim zdaniem trochę za wysoka. Jeżeli natomiast pojeździliście już w Rally Trophy, Grand Prix Legends, Colin McRae2 czy też Rally Extreme - możecie spokojnie pominąć E-Rally w swojej karierze komputerowego kierowcy.



Jurand

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: akcelerator | wyścigi | on-line | dystrybutor
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy