Dni kiepskich, niskobudżetowych gier są policzone

Francuski zespół deweloperski Artificial Mind and Movement twierdzi, że jakość gier produkowanych niskim kosztem gier musi wzrosnąć. W przeciwnym wypadku branża elektronicznej rozrywki nigdy nie zdoła dotrzeć do nowych graczy.

Rémi Racine - szef grupy, która w ostatnich latach opracowała kilka takich pozycji - przewiduje nadchodzący koniec dla gier stojących na niskim poziomie.

Artificial Mind and Movement opracowało m.in. takie gry, jak "Monster House", "Get On Da Mic" i "Flow: Urban Dance Uprising" - wszystkie były zdaniem prasy słabe i robione w pośpiechu, zgodnie z wolą wydawców. Racine twierdzi, że nowa generacja gier oznacza drastyczny spadek ilości powstających nowych projektów.

"Myślę, że bariera wejścia jest wysoka, więc będą lepsze gry. Nie będziesz już w stanie wrzucić na rynek niskobudżetowych gier tanim kosztem - nie będzie to miało żadnego sensu dla rynku. Szczęśliwie dla konsumenta oznacza to lepszą rozrywkę. Jeśli branża chce rosnąć, musi mieć ogólnie lepsze tytuły do zaoferowania" - stwierdził.

Racine zdradził w rozmowie z GamesIndustry.biz też, że jego firma robiła gry na PSone z udziałem 10-12 osób, teraz w przypadku nowych konsoli będzie zaś potrzebować setek pracowników, a czas przygotowań będzie nowe dwa i pół razy dłuższy.

Francuski zespół tylko co skończył prace nad dwoma grami na Nintendo Wii: "Happy Feet" i "The Ant Bully". W przyszłym roku Artificial Mind and Movement zamierza stworzyć pięć tytułów na DS i dwa na nowe konsole stacjonarne.

Reklama
INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy