Daytona 2001

Daytona 2001 to typowe arcade'owe wyścigi. Wszyscy, którzy oczekują kolejnego (przynajmniej pseudo) symulatora będą mocno zawiedzeni. Natomiast fani szalonej, wariującej w pełnych 60fps-ach ostrej jazdy bez trzymanki nie zawiodą się na tym tytule.

Daytona 2001 to typowe arcade'owe wyścigi. Wszyscy, którzy oczekują kolejnego (przynajmniej pseudo) symulatora będą mocno zawiedzeni. Natomiast fani szalonej, wariującej w pełnych 60fps-ach ostrej jazdy bez trzymanki nie zawiodą się na tym tytule.

Producent: Sega

Dystrybutor: Amusement Vision

Rodzaj gry: wyścigi

Platforma: Dreamcast

Daytona 2001 to typowe arcade'owe wyścigi. Wszyscy, którzy oczekują kolejnego (przynajmniej pseudo) symulatora będą mocno zawiedzeni. Natomiast fani szalonej, wariującej w pełnych 60fps-ach ostrej jazdy bez trzymanki nie zawiodą się na tym tytule.

Gentlemen, start your engines!" - tym oto zdaniem rozpoczynamy każdy wyścig w Daytona 2001. Sega od zawsze wypuszczała w świat dobre racery a wiele z nich to istne hity, które w przeszłości wyznaczały kierunki tego gatunku (np. Enduro Racer czy Out Run). Zresztą niewiele zmieniło się od tej pory czego przykładem jest kilka bardzo dobrych śmigałek na DC (choć nie wszystkie od Segi).

Reklama

Pierwotnie Daytona rozprowadzana w salonach gier oparta była o chipset Model 2, co oczywiście oznaczało, iż konwersja nie powinna sprawić żadnego problemu i ... nie sprawiła. W edycji 2001 mamy do dyspozycji 8 oryginalnych torów pochodzących z pierwowzoru (oczywiście odpowiednio podrasowanych graficznie), dwa dodatkowo rozbudowane (Circuit Edition) oraz trzy stworzone tylko na potrzeby wersji DC. Nie jest to może zbyt wiele (a może niepotrzebnie wybrzydzam?), zważywszy na inne tego typu produkcje, co jednak nie oznacza, iż grę ukończymy po 13 przejazdach. Po pierwsze gra jest naprawdę wyśrubowana jeśli chodzi o poziom trudności i ukończyć ją moga tylko prawdziwi fani coin'op (mam na myśli tryb normal), po drugie tras jest co prawda 13 ale każda z nich posiada typowe wariacje etapów czyli np. tzw. mirrory i reversy - jazda w odwrotnym kierunku. Jak to bywa w przypadku arcade'ów ilośc pojazdów jest mocno ograniczona i wynosi w tym przypadku 4 sztuki. Oczywiście poruszając się dalej zgodnie z regułami coin'op cechy jakimi wyróżniają się nasze maszyny są charakterystyczne: szybkość, utrzymanie na drodze, przyśpieszenie, hamowanie. Długoletnie doświadczenie nauczyło mnie dwóch rzeczy: albo tego typu cechy nigdy nie wpływają na przebieg gry albo też wybór domyślnie ustawionego samochodu jest wyborem najlepszym (w tym przypadku jest to Hornet). Pogrywając kilka godzin i testując różne warianty stwierdzam, że jest tak jak w drugim przypadku (* to jednak mój czysto subiektywny sąd). Oprócz samochodu i możemy wybrać również ogumienie - tu także nie poczułem istotnych zmian.

Grafika jest na przyzwoitym poziomie tzn. jest bardzo ładna, czysta i idealnie pasuje do tempa gry, ale nie zachwyca jakąś niesamowitą złożonością, scenami czy milionami polygonów/cm2. Określiłbym ją jako najpiękniejszy design przy najmniejszej złożoności - po prostu robota fachowców.

Muzyka typowa dla racerów - trochę rocka, trochę funky. Generalnie nie zachwyciła mnie niczym szczególnym, ale też nie przeszkadzała podczas kilkugodzinnej gry.

Tryby rozgrywki jakie zaserwowali nam autorzy nie odbiegają od normy. Możemy pojeździć w single race, gdzie możemy wybrać każdy z dostępnych etapów i ustawić ilość okrążeń (do 40-stu!), Championship - gdzie oczywiście zmierzymy się z 20-ma przeciwnkami (aby pomyślnie zakończyć pierwszą część należy łącznie po przejechaniu 4 torów zająć conajmniej 5 pozycję), Time Attack - czyli jazda na czas (również dostępna opcja włączenia "duszka"), Net Battle - gra w sieci (tylko dla 2 graczy na split-screenie), Replays - powtórki, Records - rekordy czasowe oraz Options czyli podstawowe opcje dotyczące gry (poziom etc.).

Grywalność i żywotność to cechy, które sprzyjają Daytonie. Jak już wspomniałem gra nie jest łatwa, ale wciąga i ciężko się od niej oderwać. D2K1 Posiada niesamowitą dynamikę, tutaj liczy się przede wszystkim refleks i znajomość tras - każdy kto liczy na przypadek może zapomnieć o przejściu do drugiej tury. Sterowanie jest banalnie proste i nie posiada ani jednej cechy symulatora - maszyna trzyma się jezdni jak na oldskoolowych racerach typy Pole Position czy Lotus.

Podsumowując dla mnie D2K1 to istna rzeźnia. Jazda na maksa, pełny luz plus piwko i lecący w tle (oczywiście na moim pEcE) Roni Size prowadzą do orgazmu. Gorąco polecam prawdziwym fanom arcade, ludziom pracującym (jak ja), którym czas nie pozwala na zbędne kombinowanie przy ustawieniach oraz młodym zapaleńcom, którzy nie boją się przyznać, iż prymitywne wcale nie oznacza "be" a wręcz przeciwnie - o słodyczy !

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Zawiedzeni | jazda | wyścigi
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy