Combat Mission II: Barbarossa to Berlin

Producent: Big Time Software
Wydawca: Battlefront.com
Dystrybutor PL: PLAY
Rodzaj gry: strategia turowa
Data wydania PL: 15 listopada 2004
Wymagania sprzętowe: Pentium III 500 MHz, 128 MB RAM, 2 GB HDD, Windows 95SE/98/ME/2000/NT/XP
Cena detaliczna: 29,90 PLN
Ocena: 8.5/10

Tytuł opisywanej przeze mnie pozycji mówi bardzo wiele z dwóch powodów. Przede wszystkim pierwsza część serii zatytułowana "Combat Mission: Beyond Overlord" była swego czasu hitem w gatunku gier strategicznych. Nie jest to miejsce, aby podkreślać zalety tego produktu, tym niemniej możecie mi wierzyć na słowo, bowiem bez powodu nie ślęczałbym nad nią wielu godzin. Drugim, sporo mówiącym o "Combat Mission II: Barbarossa to Berlin" aspektem jest rys historyczny gry. Dla przypomnienia napiszę, iż plan Barbarossa nie został wymyślony przez producentów, tylko kanclerza III Rzeszy - Adolfa Hitlera. Ów plan dotyczył ataku niemieckich wojsk na Związek Radziecki w 1941 roku. Hitler, mając już wtedy podporządkowaną sobie połowę Europy, postanowił pójść za ciosem i podbić największego rywala na Starym Kontynencie. Nie muszę zatem wyjaśniać, iż była to największa operacja militarna w trakcie II wojny światowej, w której udział wzięło niemal siedem milionów żołnierzy. Plan podbicia Sowietów nie powiódł się, co miało bardzo istotne znaczenie dla dalszej wojny. Jako ciekawostkę dodam, że nazwa planu pochodzi od cesarza Imperium Niemieckiego - Fryderyka I Barbarossy. Dzięki panom z Battlefront.com pojawia się okazja wzięcia udziału w największych zmaganiach na froncie wschodnim.

Schemat rozgrywki jest bardzo prosty. Gra opiera się na trybie turowym. Zdaję sobie sprawę, że dosyć pokaźną liczbę osób to rozwiązanie może rozczarować i zniechęcić, jednak prawdziwi stratedzy oraz osoby żądne solidnej zabawy nie zrezygnują na wstępie z tego powodu. Wracając do meritum - wspomniany system turowy jest nieco zmodyfikowany, wobec czego odbiega od standardowych w tej mierze rozwiązań. Otóż w jednej turze wydajemy wytyczne naszym wojskom i jednocześnie oglądamy, gdy podwładni wcielają rozkazy w życie. Powoduje to, że nie musimy przeznaczać kolejnych tur z osobna na rozkazy, ich wykonanie i przemieszczanie się wojsk. Fakt ten sprawia, że rozgrywka jest bardziej płynna i niewątpliwie przyjemniejsza. Zmagania na polu bitwy są emocjonujące. Przyznać trzeba, iż pola działań wojennych to bardzo rozległe obszary, na których można stosować doprawdy wiele różnorakich taktyk. Oprócz tego będziemy mogli pokierować wieloma rodzajami wojska. Począwszy od ciężkich dział, po małe, ale zwinne haubice, potężnie opancerzone czołgi i różnorodnie wyekwipowaną piechotę etc. Trzeba doskonale zdawać sobie sprawę z tego, żeby nasze wojsko było nader zróżnicowane, bowiem w innym przypadku przetrwanie na polu bitwy może okazać się bardzo trudne.

Bardzo cieszy mnie stopień odwzorowania szczegółów. Tu i ówdzie producenci chwalili się, że jednostki są bliźniaczo podobne do ich rzeczywistych odpowiedników, uznając to za jeden z największych atutów gry. Próbowałem kilka jednostek porównać i stwierdzić trzeba, że twórcy nie rzucili słów na wiatr. Żołnierze biegają w uniformach odpowiednich swemu państwu, a co więcej - rozmawiają w swoim rodowitym języku. Nie zabraknie także polskiego akcentu i niejednokrotnie będzie nam dane usłyszeć polskie okrzyki. Szkoda tylko, że autorzy zapomnieli, jak wygląda polski mundur i umundurowali Polaków na styl radziecki.

Względem części pierwszej pojawiło się morale jednostek, które będzie trzeba pilnować jak oka w głowie. Mając nawet zdecydowaną przewagę militarną nie zdziałamy wiele, gdy wojsko będzie w słabej kondycji psychicznej. Twórcy oddali nam dosyć pokaźny pakiet misji, które możemy wykonać pojedynczo albo biorąc udział w kampaniach złożonych z kilku misji. Same misje są ciekawie zrealizowane i ulokowane w różnych środowiskach. Historycy uważają, iż w roku 1941 front wschodni liczył sobie około 5000 kilometrów, zatem były podstawy ku temu, aby przedstawić graczom różniące się krajoznawczo miejsca. Skoro mowa o misjach, to jednocześnie chciałbym dodać, że producenci przygotowali bardzo ciekawy edytor misji, który pozwala na konstrukcję podobnych zadań do tych stworzonych przez autorów. Jest on jednak trudny w użyciu, więc potrzeba spędzić nad nim wiele godzin w celu jego okiełznania.

Na pochwały twórcy zasługują także z racji interfejsu. Nauka jego obsługi zajmie co prawda sporo czasu, bowiem duży nacisk położono na skróty klawiszowe, to jednak po opanowaniu wszystkiego grę prowadzi się przyjemnie. Nieco zawiodła mnie Sztuczna Inteligencja komputerowego przeciwnika. Początkującym graczom komputer będzie na pewno równym przeciwnikiem, tym niemniej na bardziej doświadczonych strategach może nie zrobić większego wrażenia.

Strona techniczna przedstawia się przeciętnie. Przede wszystkim grafika na dzisiejsze czasy nie zachwyca. Należy pamiętać jednak, iż "Combat Mission II: Barbarossa to Berlin" został wydany przed trzema laty, więc dzisiejsze standardy - rzecz jasna - są dla tej gry nieosiągalne. Wydaje mi się jednak, że w dobie 2002 roku taki obraz grafiki również nie rzucał na kolana. Tym niemniej nie jest ona najgorsza, bowiem ukazuje naszym oczom wiele szczegółów, tylko kanciastość nieco przeraża. Gdyby znudził nam się widok 3D, możemy przejść do rzutu planszowego, który przypomina batalię makiet. Tym sposobem możemy przypomnieć sobie stare, dobre czasy. Co do strony dźwiękowej nie mam żadnych zastrzeżeń, wszystkie dźwięki zostały odwzorowane należycie. Istnieje także opcja zabawy wieloosobowej, w której to będziemy mogli zmierzyć się ze znajomymi po sieci albo nawet na jednym komputerze! Gra na jednym blaszaku polega na tym, iż każdy wykonuje swój ruch tura po turze.

Słowem zakończenia stwierdzić muszę, że jest to produkt wysokiej klasy mimo upływu trzech lat od jego zachodniej premiery. Duży wpływ na to ma rodzaj gatunku, ponieważ gdy strategia jest dobra, to bez względu na oprawę audiowizualną potrafi wciągnąć na dobre. "Combat Mission II: Barbarossa to Berlin" jest bezsprzecznie takim produktem i cena niecałych 30 złotych za produkt tej klasy jest niczym czapka gruszek w dosłownym znaczeniu tego słowa.

Janek

Reklama
INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Biuro Informacji Gospodarczej | Time | dystrybutor | wydawca | Berlin
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy