CivCity: Rome

Producent: Firefly Studios
Wydawca: 2K Games
Dystrybutor PL: Cenega Poland
Rodzaj gry: strategia ekonomiczna
Data wydania: 13 października 2006
Wymagania sprzętowe: Pentium IV, 1,6 GHz, 512 MB RAM, karta graficzna 64 MB, Windows 2000/XP, 1.4GB HDD, DVD-ROM
Cena detaliczna: 99,90 PLN
Ocena: 6/10

Czasy Starożytnego Rzymu to niewątpliwie piękny okres w dziejach ludzkości. Obywatelom rzymskim, przypuszczam, żyło się łatwiej aniżeli dziś żyje się współczesnym; każdy miał jakieś zajęcie, rozrywek nikomu nie brakowało, a noszenie żołnierskiego uniformu było powodem do dumy. Poza tym rzymska architektura, bogato strojone wnętrza, pięknie zdobione tuniki - wszystko to stanowiło kunszt starożytnej kultury. Sporo można by na ten temat pisać, natomiast gier traktujących o cywilizacji rzymskiej powstało do tej pory bardzo wiele i mam wrażenie, że wśród graczy nastąpiło pewne przesycenie tym tematem. Pech chciał, że akurat pojawił się nowy produkt FireFly Studios - "CivCity: Rome", który w dobrze nam znany sposób wałkuje ten sam temat...

Gra pozwala graczom wcielić się w rolę zarządcy jednego z rzymskich miast. Nasze zadania będą sprowadzać się głównie do rozbudowy miasta, zaspokojenia wymagań mieszkańców i ewentualnie do zdobycia określonej przez komputer ilości punktów. Sam schemat zarządzania osadą ma identyczny przebieg za każdym razem. Zaczynamy wpierw od znalezienia dobrej lokalizacji dla Forum Romanum, następnie stawiamy kilka lepianek, wykopujemy parę studni i w dalszej kolejności budujemy hodowle zwierząt, pola uprawne, kamieniołomy i tak dalej. Przez pierwsze kilka godzin gra się całkiem przyjemnie, ale gdy po raz kolejny musimy budować wszystko od podstaw - gra staje się nudna jak flaki z olejem.

Przy okazji chciałbym podkreślić, że bodaj pierwszy raz w życiu, właśnie przy okazji zabawy z "CivCity: Rome", miałem okazję przejść cykl treningowy w ramach kampanii. Otóż kampania nie ma w tej grze klasycznego charakteru ciągu misji oplecionych fabułą, tylko polega na tym, aby nauczyć gracza podstaw rządzących grą. Przechodząc przez kolejne misje kampanii uczymy się obsługi interfejsu, współzależności między poszczególnymi budynkami oraz skutków ich budowy. Prawdziwy sprawdzian umiejętności następuje dopiero wówczas, gdy przystępujemy do pojedynczych misji. W sumie jest ich dziewięć i cechują się one różnym stopniem trudności. Każda z nich, poza tym że stawia przed graczem nieco inne cele, została osadzona w odmiennych warunkach. Na tym właściwie różnice pomiędzy nimi się kończą.

Oprócz tego warto wspomnieć o tym, że mieszkańcy naszego miasta aktywnie interesują się poczynaniami swojego zarządy. W każdej chwili możemy wziąć dowolnego mieszkańca na spytki i dowiedzieć się o tym, czego mu brakuje, co sądzi o naszej polityce, jakim dysponuje majątkiem albo ile czasu poświęca na pracę oraz odpoczynek. Wszelkie odczucia mieszkańców składają się na ogólny poziom zadowolenia ludności, który nie został do końca dopracowany. Nieraz bowiem zdarzało się, że ludzie domagali się większej ilości domów, podczas gdy dane statystyczne wskazywały, iż wśród mieszkańców nie ma osób bezdomnych i fakt ten nie wpływa destrukcyjnie na ogólne zadowolenie. Podobnych błędów występuje w grze więcej.

Cieszył mnie natomiast widok miasta tętniącego życiem. Gdy uda nam się już stworzyć dostatecznie dużą osadę, to uświadczymy robotników uwijających się w swoich zakładach pracy, przechadzających się ulicami miasta obywateli czy też strażników pilnujących wejścia do miasta. Żołnierze będą bronić swoich mieszkańców nie tylko przed dziką zwierzyną zamieszkującą pobliskie lasy (swoją drogą, to lwy mieszkają w lasach?), ale również przed wojskami barbarzyńskimi. Bitwy poza miastem toczą się w czasie rzeczywistym (nie są skomplikowane), natomiast wynik walki w mieście obliczany jest automatycznie na podstawie dysponowanych wojsk.

O interfejsie gry nie można raczej powiedzieć złego słowa. Co prawda uważam, że kilka jego elementów można było znacznie uprościć, ale pomimo tego wcale nietrudno go okiełznać i po kilkunastu minutach spędzonych z grą można przyzwyczaić się do jego obsługi. Na uwagę zasługuje także Civilopedia, która stanowi skarbnicę wiedzy o życiu starożytnych Rzymian. Znajdziemy w niej też informacje na temat budynków, które wnoszono w tamtym czasie i ich roli w społeczeństwie.

Od strony technicznej gra prezentuje się mizernie. Grafika jest rodem sprzed kilku lat, a animacje w większości przypadków nie są za ciekawe. Ponadto modelom budynków brakuje szczegółów, wojny również nie wywarły na mnie większego wrażenia, a na zasłużoną pochwałę zasługują jedynie niektóre animacje. Dźwięki są w moim mniemaniu dużo lepsze od grafiki, ale i tak do ideału brakuje im całkiem sporo. Polski wydawca gry, firma Cenega Poland, oferuje graczom dwie wersje językowe gry: angielską oraz polską. Patch polonizujący znalazł się na osobnej płytce i po jego instalacji możemy cieszyć się w pełni zlokalizowaną grą. Chociaż do jakości tłumaczenia nie mam żadnych zastrzeżeń, to muszę stwierdzić, że lektorzy spisali się co najwyżej przeciętnie.

Na zakończenie chciałbym napisać, że "CivCity: Rome" to gra, która nie wnosi do swojego gatunku nic nowego. Wszystkie pomysły zawarte w grze znane są z innych produkcji, a biorąc pod uwagę niezbyt przyjemną dla oka grafikę - mamy w efekcie do czynienia z produktem, który raczej szybko pójdzie w odstawkę.

Janek

Reklama
INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: dystrybutor | wydawca | Rzym
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy