Blitzkrieg 2

Producent: Nival Interactive
Wydawca: CDV Software
Dystrybutor PL: Cenega Poland
Rodzaj gry: strategiczna / RTS
Data wydania PL: 28 października 2005
Wymagania sprzętowe: PIII 800 MHz, 256 MB RAM, karta grafiki 32 MB, napęd DVD
Cena detaliczna: 99,90 PLN
Ocena: 9/10

Nazwa "blitzkrieg" nie została wymyślona przez twórców niniejszej gry, a swoje istnienie zawdzięcza ona Heinzowi Guderianowi, który po raz pierwszy użył tego sformułowania w swojej książce z 1937 roku pod tytułem "Achtung! Panzer". Teoria "blitzkriegu" (inaczej: wojny błyskawicznej) polegała na zmasowanym, globalnym ataku na tereny danego państwa. Nieprzyjaciel powinien być osaczony zarówno na lądzie jak i w powietrzu, a jego wojsko zniszczone u początku wojny. Tak w skrócie przedstawia się taktyka, którą Niemcy zastosowali podczas II wojny światowej. Wcale nie tak dawno mieliśmy okazję zetknąć się z pierwszą częścią gry "Blitzkrieg". Przyznać trzeba, że gra osiągnęła zamierzony efekt - odbiła się szeroki echem na rynku gier komputerowych i zebrała pozytywne recenzje w prasie. Panowie z Nival Interactive nie spoczęli na laurach i poszli za ciosem, przygotowując kolejno dwa dodatki, które jakością nie odbiegały od pierwowzoru i z równie dobrym skutkiem cieszyły serca graczy. Sukces tychże spowodował, że po niedługim okresie czasu autorzy uraczyli nas drugą częścią, która od początku zapowiadała się na solidną strategię wojenną. Pragnę jeszcze zwrócić uwagę na fakt, iż niedawno na rynku ukazał się "Codename: Panazer Faza Druga" - główny konkurent "Blitzkrieg II", dlatego na pewno nie zabraknie porównań między oboma produktami.

Na początku chciałbym się przyjrzeć kampanii. W tym aspekcie zaszło bardzo ciekawe i z rzadka stosowane przez innych twórców rozwiązanie. Otóż prowadząc nasze wojska musimy ściśle przestrzegać pewnych, z góry ustalonych zasad. Innymi słowy - to nie my jesteśmy dowódcą i nie do nas należy rozdawanie kart. Nasza rola jest ściśle podporządkowana obranej przez innych taktyce. A przyjdzie nam walczyć pod rozkazami nie byle kogo, że wspomnę dla przykładu chociażby Erwina Rommla (słynny "lis pustyni"). Swoistą ciekawostka jest fakt, że pod dowództwem każdego generała główny nacisk położony będzie na inny typ jednostek. Tym samym wykonując misje dla Rommla będziemy kierować losami przede wszystkim jednostek opancerzonych. Dobrym posunięciem było umieszczenie wydarzeń w prawdziwych realiach z wykorzystaniem postaci historycznych znanych z kart historii. Pozwala to niewątpliwie poczuć powiew realizmu i klimatu II wojny światowej. Pomijając to, że na polu bitwy nie do końca my rządzimy, to napomknąć trzeba, że autorzy zdecydowali się udostępnić nam możliwość doboru i rozdzielania oficerów. Polega to mniej więcej na tym, że przed każdą misją możemy wybranemu rodzajowi jednostek przypisać oficera, który będzie stał na czele danej grupy. Skutkiem tego są punkty doświadczenia zdobywane przez dowódców oddziałów, którzy z każdą misją mogą awansować szczebel wyżej w hierarchii wojskowej. Niesie to za sobą wiele możliwości, na przykład: nowe taktyki, bardziej wzmożoną siłę ognia czy zwiększony spryt na polu bitwy. Sam przebieg kampanii rozwiązano w sposób, wydaje mi się, odpowiedni. Każda misja to wycinek kawałka historii oraz kilka zadań pobocznych. Aby misję zakończyć sukcesem należy wypełnić główne zadanie, natomiast te poboczne już niekoniecznie. Zalecam jednak przyjrzeć się im bliżej choćby z tego powodu, że znacznie urozmaicają misję, a przy okazji umożliwiają zdobycie dodatkowych punktów doświadczenia. W dodatku na każdej mapie rozstawiono kilka punktów, do których musimy się dostać. Zazwyczaj są one strzeżone przez wrogie wojska, ale po ich zajęciu możemy chwilowo odpocząć i poczekać na przybycie posiłków. Warto nadmienić, że sami decydujemy o rodzaju posiłków oraz czasie ich przybycia. Autorzy zrezygnowali ze z góry ustalonej liczby i rodzaju jednostek, które zasilą w danym miejscu nasze szeregi. Ten wybór pozostawili nam, co uważam za bardzo dobre posunięcie.

Ogólnie liczba misja jest imponująca (ponad 50!) i podzielona została na trzy części (amerykańską, radziecką i niemiecką). Dodać do tego należy, że zadania są nader zróżnicowane i pod tym względem nie będziemy narzekać na jakiekolwiek znużenie. Przebieg potyczek na polu bitwy trzeba uznać za bardzo emocjonujący. Praktycznie nie ma chwili na postoje, ciągle się coś dzieje, ktoś atakuje, my atakujemy, zewsząd słychać strzały - wszystko jest w nieustannym ruchu. Dodając do tego fakt, że środowisko gry w jest w pełni interaktywne (możemy skutecznie przebić się czołgami przez las, niszczyć ciężkim sprzętem wszelkie zapory etc.) to zapewnia nam to multum wrażeń i możliwych rozwiązań! Do tego dodać należy ponad dwieście jednostek. W "Codename: Panazers Faza Druga" było ich multum i nie sądziłem, że prędko zobaczę gdzie indziej również tyle. A tutaj okazuje się, że "Blitzkrieg II" oferuje ich jeszcze więcej! Gdy przyjdzie nam użyć większości z nich na raz, to można popaść w istny obłęd - oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Dało się jednak zauważyć kilka błędów. Są to drobne błędy, ale wprowadzające nie raz w osłupienie. Czołgi niejednokrotnie lubię na siebie najeżdżać, wobec czego dochodzi do ich przenikania. Ponadto jakież było moje zdziwienie, gdy nie mogłem ostrzeliwać desantu będącego w powietrzu! Walka z nim rozpoczęła się z momentem wylądowania na ziemi. Innym denerwującym faktem jest to, że z lądu nie możemy ostrzelać jednostek morskich, a te z kolei bez kłopotów ostrzeliwują jednostki naziemne - co jest co najmniej dziwne. Znalazłem jeszcze parę innych błędów tego rodzaju i chociaż nie są one zanadto denerwujące, to przez nie podupada nieco realizm.

Oprawa graficzna w "Blitzkrieg II" wykonana została bardzo precyzyjnie i przedstawia się znakomicie. Mapy przypominają ręcznie malowane rysunki, bogate są w szczegóły oraz przykuwają uwagę swoją różnorodnością. Z kolei to, co dzieje się na polu bitwy jest doprawdy fantastyczne. Świetnie przygotowane eksplozje, kopcące się wraki czołgów, rozpadające się elementy środowiska, wyrwy w ziemi pozostałe po eksplozjach... wymieniać można wręcz w nieskończoność. W "Codename: Panzers Faza Druga" grafika również prezentowała się ładnie, tym niemniej w wydaniu "Blitzkrieg II" podoba mi się bardziej. Widać po prostu, że Nival Interactive włożyło w nią wiele więcej pracy dopracowując niemal każdy element. Co do strony audio zarzutów większych mieć nie można, chociaż grafika przedstawia się nieco lepiej. Co prawda zachowano wszelkie odgłosy dochodzące z pola bitwy, ryk silników, efekty wybuchów oraz język adekwatny do danej nacji (najlepsze wrażenie, jak zwykle, robią Rosjanie) - to czasami nasze jednostki informują nas, że aktualnie są atakowane podczas, gdy nikt im żadnej krzywdy nie robi. O polonizacji nie mogę tym razem napisać nic, ponieważ miałem przyjemność testować jedynie anglojęzyczną wersję gry.

Na koniec wypada mi polecić tą strategię wszystkim miłośnikom tego gatunku, bowiem jest to produkt pierwszej klasy i przez dłuższy czas nic się w tej kwestii nie zmieni. Daleki byłbym od końcowej oceny porównawczej pomiędzy "Codename: Panzers Faza Druga" a "Blitzkrieg II" - w obie gry grało mi się równie dobrze i najlepiej byłoby mieć je obie na półce.

Janek

Reklama
INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: dystrybutor | wydawca
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama