Army Racer

Producent: 576 Media
Wydawca: Play Ten Interactive
Dystrybutor PL: SoftPlanet
Rodzaj gry: wyścigi
Data wydania PL: 19 sierpnia 2005
Wymagania sprzętowe: PIII 1.0 GHz, 128 MB RAM, karta graficzna 32 MB, 600 MB HDD
Cena detaliczna: 29,90 PLN
Ocena: 5/10

Polityki niektórych firm produkujących gry komputerowe nie mogę pojąć za grosz. Do tego grona niewątpliwie zalicza się firma rodem z Węgier - 576 Media. Nie tak dawno mieliście okazję przeczytać na naszych łamach recenzję gry "Road to Fame". Została ona stworzona przez tego samego producenta. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że "Army Racer" to niemal kopia "Road to Fame" z tą różnicą, iż w "AR" dodano parę dodatków, aby pewien człon tytułu nie bez kozery był kojarzony z militariami. A tak poza tym... to nic nowego nie ma! Tym samym można śmiało napisać na wstępie, że panowie z 576 Media żerują na naiwności graczy szukając łatwego zarobku. Dziwię się też, że znalazł się w Polsce ktoś chętny do wydania takiego produktu.

Nic to, czas jednak sprawdzić, co tak naprawdę "Army Racer" oferuje. Tytuł sugeruje o możliwości ścigania się w wojskowych realiach. Nie jest tak jednak do końca. Rzeczywiście przyjdzie nam ścigać się po lotniskowcach, tajnych bazach nuklearnych i tym podobnych trasach (w sumie 20), to jednak środki lokomocji w większości dalekie są od pojazdów militarnych. Ogólnie liczba aut wynosi tyle samo co liczba tras, tym niemniej sądzę, iż przygotowanie zaledwie kilku dodatków to zdecydowanie za mało jak na nową grę. Cieszyć może polski akcent w grze, bowiem twórcy umieścili w gamie samochodów naszego polskiego "malucha". Jest on autem najtańszym i najgorszym pod względem prędkości - no ale chyba nic w tym dziwnego. Oprócz odpowiednika Fiata 125p znajdziemy również odpowiedniki takich marek, jak: VW, Porsche, Viper, Hummer, Peugot i innych. Każdy samochód prowadzi się nieco inaczej, ale nie są to diametralne zmiany. Ot, jednym można łatwiej wpaść w poślizg, innym zaś lepiej się skręca, a kolejny ma większe przyspieszenie oraz prędkość.

Wracając na moment do lokacji, w których przyjdzie nam się ścigać, to - jak wspominałem - jest ich 20, ale co ciekawe - rozmieszczone zostały one w różnorodnych krajach. Odwiedzimy zatem między innymi Włochy, Hiszpanię, Rosję, Niemcy, Kongo, Francję czy Irak. Zabawę zaczynamy od stworzenia własnego profilu. Na początku dostajemy 10 000 dolarów, za które musimy kupić samochód oraz możemy wziąć udział w treningu i wyścigach. Obie te możliwości są odpłatne. Oczywiście gdy zajmiemy jedno z miejsc na podium, to zarobek okaże się większy od wkładu, ale gdy nie uda nam się zająć premiowanego miejsca - pieniędzy nie odzyskamy. Trzeba więc uważać, szczególnie na samym początku, aby zbyt łatwo nie roztrwonić pieniędzy, ponieważ w dalszej części gry może być bardzo trudno wyjść na prostą.

Tryb wyścigów został podzielony na trzy rodzaje. Pierwszym z nich jest wyścig z przeciwnikami, drugim wyścig na czas (każde okrążenie musimy przejechać w określonym czasie), trzecim wyścig z punktami kontrolnymi (należy zaliczyć checkpoint w wyznaczonym czasie). Zakup bryki dokonuje się natomiast w sklepie, który jest zarazem naszym garażem. Tam też nasze cacko należy unowocześniać, ponieważ w innym wypadku - nawet świetne umiejętności rajdowe mogą okazać się niewystarczające na konkurencję. Tuning, co by nie mówić, jest bardzo ubogi. Do tego montować możemy tylko przygotowane przez producentów zestawy, samemu majstrować przy maszynie nie wolno. Dobrze chociaż, że gdy kolor bryki nam się znudzi, to istnieje możliwość zamiany go na inny. I to w zasadzie byłoby na tyle opcji garażowych.

Prawda jest taka, że nikt po niskobudżetowej grze z Węgier nie spodziewał się graficznych fajerwerków oraz bajecznego udźwiękowienia, toteż grafika jest prosta aż w oczy kole. Co prawda modele aut prezentują się całkiem znośnie, to jednak trasy są strasznie ubogie w szczegóły. No i elementy środowiska są za bardzo kwadratowe. Do dźwięków wielkich pretensji nie mam, bowiem postarano się odwzorować je jak najlepiej. Muzyka natomiast po pewnym czasie - mimo iż pasuje do klimatu, szybko staje się nużąca. Twórcy mogli zadbać o większą ilość kawałków muzycznych.

Za polskie wydanie gry odpowiada firma SoftPlanet. Całość została w pełni zlokalizowana i zrobiono to dobrze, bowiem nie dostrzegłem żadnych błędów. Imiona i nazwiska przeciwników humorystycznie nawiązują do postaci znanych z polskiej sceny filmowej, polityki czy sportu. Przykładowo jednym z naszych przeciwników będzie Leszek Killer.

Kończąc niniejszą recenzję nie jestem skłonny do polecenia Wam tego produktu. Nie wnosi on nic nowego do gatunku, a co więcej - jest bliźniaczo podobny do "Road to Fame". Niespełna 30 złotych to wprawdzie niezbyt dużo, ale warto lepiej poczekać, aż "Army Racer" będzie oferowany za cenę o połowię niższą od obecnej. To tylko kwestia czasu.

Janek

Reklama
INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: wyścigi | wyścig | dystrybutor | wydawca
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy