Advance Wars - GBA

Platforma: GameBoy Advance

Gatunek: Strategia

Producent: Nintendo

Gracze: 1-4

Wykorzystuje: link-cable



Kiedy zdobyłem egzemplarz Advance Wars, usiadłem wygodnie w fotelu i zacząłem grać. Po włączeniu konsolki moim oczom ukazało się piękne i szybkie intro przedstawiające wszystkich bohaterów gry. Następnie pojawiła się liczna pani kapitan, która zapoznała mnie ze wiatem Advance Wars. Opisała wszystkie klawisze, a po chwili razem przystąpiliśmy do treningu. Jak dobrze wszyscy wiedzą, Advance Wars to strategia turowa. Dla niewtajemniczonych wyjawiam, że w grze atakujemy po kolei. Najpierw my, a potem przeciwnik. I tak na zmianę, aż kto pokona wszystkich żołnierzy rywala lub zdobędzie jego twierdzę. Tak mniej więcej przedstawiają się zasady gry. A czym można atakować rywala? Mamy do dyspozycji piechotę zwykłą, przeciwpancerną, różnego rodzaju transportowce, czołgi (lekkie, średnie, ciężkie!), samoloty, śmigłowce, działa, a także łodzie. Jak wspominałem do gry wprowadza nas miła pani kapitan, która tłumaczy nam dokładnie wszystkie zasady i pomaga podczas misji treningowych, doradzając jak powinniśmy się ruszyć. Jest to świetny dodatek, dzięki któremu nauczymy się sprawnie kontrolować armię zanim zaczniemy prawdziwe kampanię. Misje treningowe są całkiem trudne, ale nie frustrujące. Po kilku próbach na pewno uda wam się pokonać wroga. W grze mamy do dyspozycji mnóstwo map. Jest ich grubo ponad 20, może nawet więcej. Zaznaczmy, że im dalej zaszliśmy, tym mapy są bardziej skomplikowane, a co za tym idzie, trudniejsze. Czasami będziecie musieli nieźle pogłówkować, żeby pokonać wroga. Bez taktyki nie wygracie! Nawet jeśli macie niesamowicie silną armię, bez dobrego planu przegracie z kretesem. Przekonałem się o tym na własnym przykładzie :). Do tego wszystkiego dodajmy zmienne warunki atmosferyczne, które w znaczny sposób wpływają na grę. Jeśli pada deszcz nasze pole widzenia jest ograniczone, więc mamy krótszy zasięg poruszania się! Grafika jest niesamowita! Wszystkie mapy są kolorowe, urozmaicone i pełne maszyn naszych oraz wroga. Kiedy zaczyna padać śnieg cała mapa staje się biała, a kiedy zaczyna padać, deszcz grafika robi się wyblakła. Widać nawet spadające krople deszczu! Kiedy zaczynamy walkę z wrogiem kamera zmienia się dzieląc ekran na pół. Po jednej stronie widnieją nasze jednostki, a po drugiej jednostki wroga. Wszystkie czołgi, samoloty oraz statki są wykonane z taką precyzją, że ciężko uwierzyć iż gramy na takiej małej konsolce. Po trafieniu w wroga widzimy efektowny wybuch, który możemy zaobserwować również na mapie po zlikwidowaniu danej jednostki. Należy także wspomnieć o pięknie wykonanym menu oraz jeszcze raz o licznej (hehe) pani kapitan, która po prostu odrzuca swoją urodą ;). Na muzyce również się nie zawiodłem. Podczas walki słyszymy tradycyjną wojskową nutkę, a na mapie przygrywa nam coś a`la techno. Mimo iż nie przepadam za tym rodzajem muzyki, przyznam się bez bicia, że w Advence Wars całkiem wpadła mi w ucho. Jest szybka i odpowiednio dobrana do poszczególnych momentów. Odgłosy wydawane przez czołgi i inne maszyny wojskowe też są świetne i dobrze dobrane. Szkoda tylko, że żołnierze nie krzyczą do siebie. Byłby to całkiem miły dodatek. Czy można jeszcze co dodać? Advence Wars jest grą niesamowitą, która wciąga, naprawdę wciąga! A co sprawia, że nie możemy odejść od ekraniku? Grafika, muzyka, a przede wszystkim niesamowita grywalność oraz oryginalny pomysł na grę, który autorzy wykorzystali doskonale nie popełniając żadnych błędów. Jest możliwość gry do czterech osób nawet na jednym Gameboyu (turowo), lub do czterech po kabelku (wystarcza jedna kopia gry!!)

Reklama



MartineZ

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Platforma Obywatelska | kapitan | wars
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama