Remedy broni filmu Max Payne

Scott Miller, szef studia Remedy, może i nie lubi niektórych elementów scenariusza filmu Max Payne, ale wciąż uważa go za bardzo dobre kino i jest dumny z tej adaptacji.

Szef studia Remedy. Scott Miller, jest co prawda bardzo zajęty pracą nad Alanem Wake'em, ale czas na wybranie się do kina na ekranizację Maksa Payne'a oczywiście znalazł. Część rzeczy mu się nie podobało - sposób poprowadzenia fabuły, rola niektórych postaci (nie będziemy spoilerować), ale zdecydowanie nie uważa tego filmu za zły. "Jestem z niego dumny" - powiedział magazynowi Edge. "To... naprawdę imponujące, że udało mu się wskoczyć na pierwsze miejsce w ostatni weekend" (przypomnijmy, że mowa o amerykańskiej liście Box Office - Max Payne zarobił w pierwszych dniach wyświetlania 18 milionów dolarów). Miller dodał, że wg. jego informacji film radzi sobie całkiem dobrze również w Europie i Australii, a tak ciepłe przyjęcie sprawia, że powstania sequela nie jest wcale takie nierealne.

Reklama

"Uważam, że ten film to jedna z najlepszych adaptacji gier, jakie powstały - jest na szczycie ich listy, razem z pierwszym Tomb Raiderem" - ocenił szef fińskiego studia. Co ciekawe, twierdzi on, że wielkim sukcesem dla wszystkich zaangażowanych było już samo zakończenie prac nad filmem. Przeciwności i kłopotów było ponoć naprawdę wiele, łącznie z próbami prawnego niedopuszczenia do powstania tej produkcji - nie chciał jej sam Rockstar (w którego rękach są prawa do marki). No, ale jednak się udało - czy faktycznie jest dobrze, będziemy mogli przekonać się już niedługo.

Max Payne wejdzie do polskich kin w ten piątek.

gram.pl
Dowiedz się więcej na temat: studia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy