Microsoft postradał zmysły

Jeżeli chodzi o otrzymywanie czegoś za darmo, to Microsoft jest najprawdopodobniej na ostatnim miejscu na liście potencjalnych darczyńców "prosto z serca".

Dlatego dziwi zapowiedź, że Avatary na starcie będą całkowicie darmowe.

Microsoft jako jedyny z trzech producentów stacjonarnych konsol każe sobie płacić za możliwość gry po sieci. Jako jedyny sprzedaje zestawy obrazków i motywy do głównego menu. Ba! Czuć, że jakby mogli, to kazaliby sobie płacić nawet za kolejne życia w grach. Ot obraz giganta z Redmond - wyjątkowo łasej na kasę graczy firmy. Gdy ogłoszono Avatary (odpowiednik Mii od Nintendo), chyba każdy już z góry założył, że za możliwość przystrojenia swojej "maskotki" przyjdzie także nieco grosza sypnąć. Jak się okazuje - nie koniecznie. John Schappert jest jednym z wiceprezesów działu MS-a odpowiedzialnego za Xbox Live i w wywiadzie udzielonym serwisowi Venture Beat powiedział: "[Mikrotransakcje]może w przyszłości. Teraz staramy się wystartować na jesieni z jak największą możliwością dostosowywania i bogatą biblioteką akcesoriów. Uważam, że można z nimi zrobić całkiem sporo. Spodziewajcie się, że będziemy poszerzać listę zastosowań Avatarów. Naszym celem nie jest stworzenie sterylnego środowiska, gdzie przemieszczasz meble. Chodzi nam o ulepszenie doświadczeń płynących z gry. Dlatego pierwsze, gdzie zobaczymy Avatary w akcji, to aplikacje z Xbox Live Primetime - 1 vs. 100, Scene It i Uno Rush. Fajnie, że Avatar może być twoim odzwierciedleniem w profilu lub postacią kierowaną w grze".

Reklama

Szkoda tylko, że za jakiś czas za byle kapelusz czy okulary dla Avatarów i tak pewnie trzeba będzie zapłacić... No chyba, że stanie się kolejny cud.

(gram.pl)

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: zmysły | Microsoft
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy