Fuel

Wyścigi w scenerii świata nękanego przez efekty globalnego ocieplenia. Szaleńcze rajdy w pogoni za najcenniejszym trofeum - benzyną. FUEL to jedna z tych produkcji, w które będąc karmionym obietnicami twórców, pokłada się wielkie nadzieje. Asobo Studio przez 5 lat tworzyło grę, która - przynajmniej według ich samych - miała okazać się hitem.

FUEL miał być dynamiczny, brudny, postapokaliptyczny, ale przede wszystkim miał dawać graczom ogromną swobodę rozgrywki. No właśnie, miał...

Największy obszar gry w historii

FUEL to ścigałka, która nie ma nic wspólnego z jakimikolwiek symulatorami jazdy, jakimkolwiek pojazdem - czysty arcade. Na starcie wyścigu wraz z naszym pojazdem zostajemy zrzuceni na teren gry z helikoptera. Od tego momentu możemy wyruszyć praktycznie w każdą z czterech stron świata. Obszar gry jest przeogromny - 14 tysięcy kilometrów kwadratowych to chyba największy teren, jaki kiedykolwiek został zaimplementowany w grze. W dodatku znajdziemy tutaj lokacje łudząco podobne do tych z rzeczywistości, jak Wielki Kanion, czy Mount Rainier. Ale cóż z tego, skoro tak ogromne połacie terenu wieje pustką i zewsząd wydobywającą się nudą? Możemy przejechać się z jednego końca mapy na drugi - ale po co?

Dynamiczne wyścigi i zróżnicowane maszyny

Świat gry to postapokaliptyczna alternatywna wersja znanej nam rzeczywistości. Ziemię nękają huragany, tornada i burze, a złoża ropy drastycznie się kończą. To jednak nie przeszkadza grupom śmiałków wykorzystywać ostatnie jej rezerwy do rozgrywania wyścigów w niesprzyjających warunkach. Jesteśmy jednym z takich osobników. Aparycję naszej postaci możemy sobie zmieniać, podobnie jak wygląd pojazdów. O ile jednak kierowcę można zmodyfikować na kilka sposobów, o tyle tuning maszyn ogranicza się do ich malowania. Pojazdów jest w grze kilkadziesiąt - od motorów, przez quady i suvy, aż po monstra znane z zawodów Monster Trucks. Nowe fury kupujemy za paliwo, które wygrywamy w każdym wyścigu - pod warunkiem oczywiście, że ukończymy go na pierwszym miejscu.

Na początku wybieramy jeden z trzech poziomów trudności (im większy, tym więcej paliwa), a potem pozostaje nam tylko wygrać. Inne lokaty niż pierwsza nie są nagradzane. Poziom trudności wyścigów został fatalnie zbalansowany - najniższy jest chyba dla 6-cio latków, na średnim bez problemu przegonimy wszystkich i to ze sporym zapasem na wszelkie popełniane błędy. Natomiast na najtrudniejszym prawie zawsze na czoło wybija się jeden, lub dwóch zawodników, których - a jakże - przegonić jest prawdziwą sztuką.

Reklama

Mapa podzielona jest na 19 obszarów. W każdym znajduje się obóz, w którym to przyjdzie nam rozegrać wyścigi w trybie Kariery - łącznie jest ich 72. Znajdziemy również Wyzwania, jak np. przejazd z punktu A do punktu B w jak najkrótszym czasie lub wyścig z helikopterem. Na całe szczęście, przemieszczanie się z obozu do obozu możemy zrealizować kilkoma kliknięciami w menu.

Z założenia w FUEL miało być dynamicznie, adrenalina miała w graczu rosnąć, a tymczasem prędkość bicia mojego serca podczas grania była constans. Gra nie dostarczyła mi absolutnie żadnych emocji. Dynamika produkcji ogranicza się do ciągłego trzymania wciśniętego przycisku odpowiadającego za gaz, bo auta poruszają się tak ślamazarnie, że nie ma problemu z manewrowaniem od checkpointu do checkpointu. Zauważyłem też, że jadąc motorem z górki na pełnym gazie, po przekroczeniu 130 km/h zaczął on po prostu zwalniać! Co do cholery?! Nie muszę chyba dodawać, że po dłuższym czasie palec zaczyna boleć...System GPS, dowolność trasy i niesprzyjające warunki atmosferyczne

Hucznie zapowiadany system GPS tak naprawdę niemal do niczego się nie przydaje. Na horyzoncie widnieje słup światła pokazujący następny punkt, do którego musimy dotrzeć. I najczęściej jedziemy do niego po linii prostej. Nawigacja potrafi również pokazać drogę, która wcale nie musi być najkrótsza, nie wspominając o tym, że czasem po prostu wariuje i kręci się w kółko. Z tą dowolnością trasy też nie jest zbyt kolorowo. Najczęściej droga od startu do mety przetykana jest checkpointami, między którymi musimy przejechać, aby ukończyć wyścig. A spróbuj jakiś ominąć?

Twórcy chwalili się zmiennymi warunkami atmosferycznymi. Pogoda podczas zabawy faktycznie się zmienia, ale jej wpływ na rozgrywkę jest znikomy. Jedyne zaobserwowane przeze mnie utrudnienie, to nieco ciemniejszy i brudniejszy obraz podczas burzy. Gdzieniegdzie również spadnie jakieś drzewo, czy słup wysokiego napięcia - najczęściej jednak nas to w żadnym stopniu nie dotyczy.

Fatalnie sprawuje się również sztuczna głupota przeciwników. Wyobraź sobie sytuację, gdy przed tobą gęsiego jadą trzy pojazdy. Na trasie widać przewróconą ciężarówkę. Komputerowi kierowcy przejeżdżają obok żeby ją ominąć, aż nagle jeden wyrywa się ze stawki, zaczyna ich wyprzedzać i? łupie czołem w ciężarówkę.

Wiele do życzenia pozostawia także sam model jazdy. Lubię nierealistyczne ścigałki zręcznościowe, ale tutaj każde zderzenie z czymkolwiek może się skończyć w sposób niekontrolowany. Dodam tylko, że bliskie spotkanie z drzewem jadąc motorem z prędkością grubo ponad 100 km/h najczęściej nie kończy się upadkiem, a lekkim odbiciem w bok i dalszą jazdą. Z kolei jazda buggie i łupnięcie w niewielkie drzewko kończy się niemal tak, jakbyśmy walnęli co najmniej w betonową ścianę. Takich zakalców jest w grze całe mnóstwo.

Zbierali, zbierali aż w końcu nie nazbierali...

Aby stworzyć FUEL, Asobo Studio zbierało pieniądze tworząc gierki dla dzieci. Może i napędzana na autorskim silniku grafika nie jest tragiczna, ale nie można też powiedzieć o niej za wiele dobrego. Przypuszczam, że ograniczenie miejsca na krążku DVD sprawiło, iż tak ogromny obszar gry trzeba było pozapełniać powtarzającymi się teksturami. To niestety bardzo rzuca się w oczy - podobnie jak słaba jakość tychże tekstur. Na konsoli przeszkadza także brak antyaliasingu. Modele są kanciaste niczym w grach sprzed lat. Jazda na quadzie przypomina mi mocno świetną grę Pure - z tym, że FUEL pod żadnym względem nie dorównuje tamtej produkcji nawet do pięt. Ani graficznie, ani dźwiękowo, ani tym bardziej pod względem rozgrywki.

Niektóre dźwięki w FUEL, jak chociażby silnik motocykla, wołają wręcz o pomstę do nieba. Co zmianę biegu, to zapętla się ten sam plik dźwiękowy, a to brzmi naprawdę słabo. Podobnie zresztą jak muzyka i w kółko powtarzające się motywy, które potrafią po jakimś czasie denerwować.

Mimo moich wszystkich narzekań, FUEL ma w sobie coś, co jednak przyciąga do ekranu i skłania do rozgrywania (i wygrywania) kolejnych wyścigów - nazwałbym to syndromem "jeszcze jednego wyścigu". Na pewno zawiodą się na tej grze ci, którzy oczekiwali rewolucji. Produkcja może się za to spodobać fanom totalnie zręcznościowych ścigałek. FUEL to gra, która miała potencjał, ale spartolono jej wykonanie - i nawet możliwość grania przez sieć czy edytor wyścigów tego nie ratuje. Gdyby zebrać pomysły ludzi z Asobo Studio i połączyć z wykonaniem gry Pure - mielibyśmy hit. Miało być pięknie, a wyszło jak zwykle. Jeśli chcesz się pościgać quadem - kup Pure, jeśli natomiast chcesz dobrej wyścigówki - kup arcyświetnego GRID-a. FUEL wybieraj w ostateczności.

Click.pl
Dowiedz się więcej na temat: studio | wyścigi
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama