EA broni Mercenaries 2

Czy Mercenaries 2 może rozjuszyć Hugo Chaveza i negatywnie wpłynąć na - i tak nienajlepsze - stosunki USA i Wenezueli?

Electronic Arts wyśmiewa agencje nasuwające tego typu domniemania.

"Nadszedł czas, by mieszkańcy Wenezueli przestali płacić za chciwość objawiającą się w interesach innych państw, wszyscy srogo zapłacą za naszą ropę. Od dzisiaj wszyscy płacą" - to słowa Ramona Solano, jednego z negatywnych bohaterów gry Mercenaries 2. Akcja tej produkcji o silnym zabarwieniu politycznym toczy się w niedalekiej przyszłości, a jej tematem przewodnim jest konfilkt między Stanami Zjednoczonymi a Wenezuelą o ropę naftową.

Tytuł ten ma jutro zadebiutować w Stanach Zjednoczonych (polska premiera nastąpi z kolei 5 września). Tuż przed wprowadzeniem gry do sklepów narosły wokół niej niemałe kontrowersje. Agencja Reuters sugeruje bowiem, że fabuła wpłynie negatywnie na sytuację polityczną państwa. "Pozycja ta najprawdopodobniej rozzłości siły sojusznicze prezydenta Hugo Chaveza, wrgoa Waszyngtonu, który w przeszłości groził Stanom Zjednoczonym odcięciem od dostaw ropy naftowej" - można przeczytać na łamach Reutersa. Ma to swoje uzasadnienie. Już w 2006 roku, kiedy to gra została zapowiedziana, prawodawcy z obozu Chaveza określali ją mianem narzędzia propagandowego wymierzonego w prezydenta Wenezueli. We wszystkim palce miał maczać oczywiście rząd Stanów Zjednoczonych, który w ten sposób mógł stworzyć doskonałą podstawę psychologiczną do rzeczywistej inwazji.

Reklama

Do sprawy odnieśli się przedstawiciele firmy Electronic Arts, dystrybutora Mercenaries 2. "Wszystkie te kontrowersje są po prostu komiczne" - stwierdził Jeff Brown, rzecznik EA. "Nie można zapominać, że to tylko cholerna gra wideo" - dodał.

Przedstawiciele rządu Stanów Zjednoczonych odmówili komentarza w tej sprawie.

gram.pl
Dowiedz się więcej na temat: Electronic Arts
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy