WipEout HD

Gry z serii WipEout nieodłącznie kojarzą się z marką PlayStation. Pierwsza odsłona tego futurystycznego racera była także jednym z pierwszych tytułów, jakie pojawiły się na PSX. Wielu graczy od razu pokochało antygrawitacyjne i ultraszybkie wyścigi przyszłości.

Proste zasady, możliwość wykręcania jak najlepszych czasów oraz przede wszystkim tematyka gry sprawiły, że po dzień dzisiejszy WipEout w swojej klasie nie ma praktycznie żadnej konkurencji. A teraz, po długiej nieobecności na konsolach stacjonarnych powraca, co prawda w formie "remake'u", ale za to w niesamowitym stylu!

Pure + Pulse = HD

Zaczynanie recenzji od wskazania największej wady danej produkcji może wydać się komuś nieco dziwne, ale w przypadku WipEout HD jest jak najbardziej uzasadnione. Problem leży bowiem w tym, że nowa gra studia Sony Liverpool nie jest niczym, czego byśmy wcześniej nie znali. Wersja przeznaczona na PlayStation 3 to tak naprawdę połączenie rozwiązań, które znalazły swoje miejsce w edycji Pure oraz Pulse wydanych wyłącznie na konsolkę PSP. Wszystkie trasy, pojazdy, a nawet soundtrack miłośnikom serii będą doskonale znane. I jeśli uznać ten fakt za największy minus tej produkcji, to dla tych, którzy z WipEoutem mają styczność po raz pierwszy albo nie grali w żadną handheldową odsłonę, WipEout HD nie ma wad.

Reklama

Formuła 1 przyszłości

Czym zatem jest WipEout? To futurystyczny racer osadzony w klimatach sci-fi, gdzie pojazdy nie mają już czterech kółek oraz niskiego zawieszenia. Te bolidy unoszą się nieco nad torem, hamują oraz wchodzą w zakręty za pomocą delikatnych wychyleń "spojlerów", potrafią kręcić bączki, po których dostają natychmiastowego przyspieszenia, oraz w ułamku sekundy przenieść się z lewej strony na prawą i z powrotem za pomocą side shiftów. Prędkości, jakie osiągane są przez Roberta Kubicę w bolidzie teamu BMW, to tutaj spacerowe tempo. 600km/h to w WipEoucie średnia prędkość i co najważniejsze - doskonale ją się czuje. To nie tylko doskonała zręcznościowa ścigałka, ale na wyższych poziomach trudności to już niemal symulator bolidu przyszłości, gdzie gracz musi idealnie znać trasę, swój pojazd oraz mieć opanowane do perfekcji sterowanie, tak by z każdym kolejnym okrążeniem urywać setne ułamki sekundy i bić kolejne rekordy.

Po szczeblach drabiny

Flagowym trybem w WipEout HD jest kampania składająca się z ośmiu lig. Zaczynamy od najniższej, Uplift, w której tempo jest dosyć "powolne", a nasi przeciwnicy nie stanowią dla gracza większego wyzwania. Jednak im głębiej w las, tym więcej drzew. Ostatni przystanek w kampanii Meltdown to już prawdziwe wyzwanie, nawet dla zaawansowanych kierowców. W każdej lidze znajduje się od kilku do kilkunastu eventów, które możemy ukończyć, zdobywając jeden z trzech medali odpowiadających naszej końcowej pozycji na podium. Aby awansować do wyższej klasy wcale nie musimy kończyć wszystkich wyścigów w danej lidze jako jedni z pierwszych. Za każdy bowiem krążek otrzymujemy określoną ilość punktów, dzięki którym możemy iść dalej. Zatem nic nie stoi na przeszkodzie, by ukończyć kilka zawodów, zdobywając złoto i awansować dalej zamiast finiszować ciągle z brązowym medalem na szyi.

Kompletny odlot

Nie jest jednak tak, że przez cały czas ścigamy się z innymi przeciwnikami. W WipEout HD występuje pięć rodzajów zmagań.

Oczywiście podstawowym z nich jest zwykły pojedynczy wyścig, w którym startujemy razem z siedmioma innymi zawodnikami sterowanymi przez sztuczną inteligencję, a naszym zadaniem jest ukończenie zazwyczaj trzech okrążeń na jak najlepszej pozycji. Wariacją tego trybu jest Tournament, który rozgrywa się na takich samych zasadach co Single Race, z tym wyjątkiem, że - jak sama nazwa wskazuje - bierzemy udział w turnieju i po kolei będziemy przemierzać kolejne wybrane trasy, z których zwycięża ten, kto zebrał największą ilość punktów na poszczególnych torach. Poza wyścigami są jeszcze nieśmiertelne w tej serii czasówki. Te również zostały podzielone na dwa warianty. W pierwszym z nich stajemy na linii startu i mamy do pokonania kilka okrążeń w wyznaczonym czasie. Zmieścimy się w jednym z trzech - przechodzimy do kolejnego eventu. Nie uda się? Cóż, przycisk restart jest w tej grze równie często wykorzystywany, jak krzyżyk odpowiedzialny za gaz. Drugim, znacznie ciekawszym i mniej stresogennym wariantem, jest Speed Lap, w którym mamy do dyspozycji siedem okrążeń, gdzie czas jest liczony na każdym z nich. W przypadku, kiedy przed ukończeniem pełnego wyścigu uda nam się wykręcić czas, za który dostaniemy złoto, automatycznie kończy się rozgrywka.

Jednak najbardziej pokręconym trybem jest bez wątpienia Zone Mode. Tutaj dostajemy statek podrasowany na maksa. Nie musimy trzymać gazu, bo nasz bolid jest na pełnej akceleracji przez cały czas. Jedyne co musimy robić to skręcać, by nie obijać się ciągle o bandy. Proste? Nic bardziej mylnego. Trasy w tych zawodach są co prawda takie same jak w zwykłych wyścigach, lecz ich wygląd to już zupełnie inna bajka. Są jakby pozbawione tekstur, widać tylko zmieniające się regularnie, rażące w oczy żywe kolory, które u co wrażliwszych wywołają natychmiastowy atak epilepsji. Po odpaleniu Zony człowiek przestaje się dziwić, dlaczego premiera została opóźniona ze względu na dbałość o chorych na padaczkę. Zmieniające się ciągle barwy otoczenia nie są jednak jedyną "przeszkadzajką". Nasz bolid wraz z każdą kolejną zaliczoną zoną mknie coraz szybciej, co powoduje problemy z jego kontrolą. A zbyt częste odbijanie się od band prowadzi do zniszczenia statku i zakończenia zmagania. Żeby jeszcze bardziej wyżyłować poziom trudności do granic ludzkich możliwości, warto wspomnieć o jednym trofeum, które możemy zdobyć za ukończenie 75 zon na dowolnej trasie. Wierzcie na słowo - to hardcore w najczystszej postaci. Trudno stwierdzić, co brali autorzy, tworząc ten tryb, ale na pewno musiał to być cholernie dobry towar. Tego nie da opisać się słowami, a screeny dają jedynie namiastkę tego, co dzieje się na ekranie - w to trzeba po prostu zagrać.

Stare, ale jare

Do naszej dyspozycji oddano 12 różnych bolidów z różnych teamów. Różnią się one od siebie przede wszystkim w kwestii szybkości, przyspieszenia, łatwości sterowania oraz tarczy. Nie wszystkie są dostępne na starcie, trzeba się nieco pomęczyć, żeby odblokować wszystko co jest do odblokowania w grze. A jest trochę bonusów do wyłowienia, od nowych "skórek" dla bolidów zaczynając, kończąc na... A zresztą, nie mamy zamiaru psuć nikomu niespodzianki. Tras jest w sumie osiem: sześć z Pure i dwie z Pulse. Zmagać się zatem będziemy na szybkim i prostym Anulpha Pass czy pełnym ostrych zakrętów Sebenco Climb. Dla każdego znajdzie się coś miłego, choć chciałoby się więcej. Nie zmieniło się także nic w kwestii power-upów i broni porozrzucanych na torach. W trakcie wyścigu nieraz będziemy musieli w oka mgnieniu decydować, czy najechać na pole dające solidne przyspieszenie, czy jednak wybrać czerwony kwadrat z krzyżykiem odpowiedzialnym za jakiś bonus lub broń. A znalazło się tego sporo. Począwszy od wyrzutni rakiet, samonaprowadzających pocisków RPG czy trzęsień toru, na bonusach dających nam tymczasową odporność na ataki wroga czy też turbodoładowaniu możliwym do wykorzystania w dowolnym momencie kończąc. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, by danego power-upa przerobić na energię i w ten sposób podreperować nieco nasz statek.

Prócz kampanii mamy możliwość zaprogramowania całej serii wyścigów wedle własnego widzimisię w trybie Racebox. Nie zabrakło również opcji multiplayer. W jednym wyścigu może uczestniczyć maksymalnie ośmiu graczy z całego świata. Świetnym rozwiązaniem jest sam start. Zamiast przepychać się od samego początku, w pierwszych sekundach wyścigu bolidy graczy są traktowane jako duchy, dopiero po zebraniu pierwszych bonusów oraz rozpędzeniu maszyn zaczyna się właściwa jatka, w której nikt dla nikogo nie ma litości. Nie zapomniano również o tych, którzy lubią grać ze znajomymi na jednej konsoli. Na ekranie może zmagać się jednocześnie dwóch graczy na podzielonym ekranie, w zależności od upodobań przeciętym w pozycji pionowej lub poziomej.

SIXAXIS i do przodu!

Sterowanie w najnowszym WipEoucie wymaga sporej precyzji i czasu na opanowanie go do perfekcji. Autorzy nie zapomnieli jednak o tych, którzy z serią mają do czynienia po raz pierwszy. To specjalnie dla nich zaimplementowano opcję Pilot Assist, która pomaga graczowi utrzymać się z dala od band. Prawdziwi wymiatacze jednak spojrzą na to udogodnienie pogardliwym wzrokiem, bowiem tylko zwalnia bolid i nie pozwala na śrubowanie czasów do granic możliwości. Hardkorowców ucieszy z pewnością fakt, że możemy sterować za pomocą wychyleń pada. I to nie tylko w poziomie naszego pojazdu, ale także jesteśmy w stanie na bieżąco korygować tor lotu w pionie. Jeszcze nigdy żyroskopy w padzie od PS3 nie sprawdzały się tak dobrze, jednak warto poświęcić nieco czasu na ustawienie ich optymalnej czułości wedle indywidualnych preferencji gracza.

Audiowizualna orgia

Podtytuł HD nie jest tu bez znaczenia. Najnowszy WipEout to bez wątpienia najlepiej wyglądająca gra na "peestrójce", jaka do tej pory się ukazała. I to wszystko w rozdzielczości 1080p przy stałych 60 klatkach na sekundę. Osiągnięto to za pomocą prostego triku, który kryje się pod nazwą dynamic framebuffer. Płynność jest ciągle zachowana z tego względu, że kiedy pędzimy z niewyobrażalną prędkością, gra dynamicznie przechodzi do niższych rozdzielczości, których percepcja ludzkiego oka nie jest w stanie w normalny sposób wychwycić. Proste rozwiązanie, a efekt jest zaiste piorunujący. W tę grę najlepiej grać na ogromnym telewizorze full hd. A i dobry zestaw kina domowego się przyda, bowiem dobry soundtrack to nieodzowna sztandarowa część tej serii. W WHD może nie jest on najwyższych lotów, jest zaledwie osiem kawałków, ale takie nazwy jak Kraftwerk czy Booka Shade mówią same za siebie. A nawet pojawia się zmiksowany specjalnie na potrzeby gry znany kawałek Masona - Exceeder, tym razem bez udziału Princess Superstar. Jeśli jednak komuś oficjalne utwory się nie podobają, zawsze może skorzystać z opcji custom music i wrzucić chociażby muzykę z wcześniejszych WipEoutów. Albo muzykę klasyczną. Bo nie ma nic lepszego niż pędzenie ponad 700km/h z symfoniami Bacha w tle.

Bez pudełka można grać

WipEout HD jest rozprowadzany wyłącznie za pośrednictwem PlayStation Store. To z pewnością wygoda, bowiem nie trzeba się nawet ruszać z domu, aby móc zassać jednego z najlepszych exclusivów, jaki ukazał się na PS3. I to za jaką kwotę. 65zł za taką grę to naprawdę śmieszne pieniądze. Nawet gdyby kosztowała koło dwóch stów nie zawahałbym się jej każdemu polecić. A że kosztuje grosze, to nie pozostaje nic innego jak zabierać się za ściągniecie niecałego 1GB pliku instalacyjnego, bowiem WipEout HD to zdecydowany must have dla każdego posiadacza czarnulki.

gram.pl
Dowiedz się więcej na temat: PlayStation Vita | trasy | bolid
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy