Haunting Ground

Jednym z najpopularniejszych gatunków gier konsolowych jest niewątpliwie survival horror. Od premiery pierwszej części "Resident Evil" minęło już wiele lat, a w tym czasie pojawiło się mnóstwo podobnych gier traktujących o zombich, duchach i innych przebrzydłych stworach, których zadanie polegało nie tylko na zabiciu bohatera, ale też przestraszeniu gracza.

Niedługo ukaże się "Haunting Ground" Capcomu i chyba trzeba mówić w tym wypadku o powiewie świeżości.

A to dlatego, że zamiast na walkę z wymienionymi wcześniej potworami, autorzy postawili na eksplorację terenu w napięciu, w oczekiwaniu na pojawienie się jednego z pięciu oprawców. Postanowili nawet określić "Haunting Ground" nie jako horror, a tytuł z nowego podgatunku - "panic action". Bohaterka to młoda, bardzo ładna blondynka, która straciła pamięć i nie wie, jak i dlaczego znalazła się w dziwnej posiadłości. Dziewczyna na pierwszy rzut oka wydaje się zupełnie nie pasować do takiej gry. Nie jest ani jakoś specjalnie twarda (jak Jill Valentine z RE), nie ma przy sobie broni i co najważniejsze - bardzo się boi. Kogo?

Przez całą zabawę Fiona biega po posiadłości tylko w towarzystwie psa o imieniu Hewie, a na swej drodze nie napotyka praktycznie nikogo. Nie ma tu żadnych zombiaków czekających tylko, by zjeść jej mózg, nie pojawiają się też duchy czy demoniczne, zmutowane zwierzęta. Jedynymi przeciwnikami są mieszkańcy posiadłości, którzy z różnych przyczyn chcą dziewczynę zamordować. I są na tyle zdeterminowani, że gotowi są gonić ją po całym domu, który jest naprawdę ogromny. Kim są te postacie? Właściciel rezydencji, mający coś wspólnego z ojcem Fiony, jego służąca biegająca z wielkim kawałkiem szkła, a także ogromny Debilitas - normalnie zajmujący się doglądaniem ogrodu, lekko ograniczony w rozwoju potężny brzydal, który wyraźnie ma ochotę spędzić z dziewczyną trochę czasu sam na sam. O pozostałych postaciach niestety nic nie wiadomo.

Fiona nie korzysta z żadnej broni i jedyne co może zrobić, gdy natknie się na przeciwnika, to brać nogi za pas, czyli po prostu uciekać. A nie jest to takie proste z dwóch powodów. Po pierwsze dziewczyna szybko się męczy i z czasem biegnie coraz wolniej. Jednak istotniejszym jest narastający poziom strachu. Fiona naprawdę się boi i jeśli się w porę nie uspokoi, może stracić panowanie nad sobą i zerwie się do szaleńczego biegu przed siebie, na oślep, wrzeszcząc przy tym niemiłosiernie. Dlatego też warto zapamiętać gdzie znajdują się miejsca, w których można się ukryć. Da się na przykład wejść pod łóżko, czy też schować za kotarą i przeczekać aż będzie bezpiecznie. Wspomniałem przed chwilą o psie towarzyszącym bohaterce podczas zabawy. Będzie można wydać mu proste komendy, jak "szukaj" czy "atakuj". Tak, Hewie nie boi się nikogo i niczego, dlatego chętnie rzuci się na każdego, kto chce skrzywdzić Fionę. Oczywiście w ten sposób nie da się zabić przeciwnika, ale dzięki tej pomocy dziewczyna będzie miała większe szanse na ucieczkę. Pies będzie też mógł obwąchać pokoje w poszukiwaniu przydatnych przedmiotów, takich jak chociażby zioła zmniejszające panikę. Autorzy przypominają, że od czasu do czasu trzeba będzie czworonoga pogłaskać, by chciał współpracować, a czasem go skarcić za naganne zachowanie. Zobaczymy, jak im to wyjdzie.

Co ciekawe, podczas gry na ekranie nie widać będzie żadnego wskaźnika czy to energii, czy czegokolwiek innego. Będą za to filmowe ujęcia, odjazdy i najazdy kamery, a także zmieniająca się pora dnia i nocy. Patrząc na screeny i oglądając trailery można dojść do wniosku, że zapowiada się bardzo ładna gra. Pierwsze skrzypce grać będzie znany już z kilku innych gier Capcomu filtr zmiękczający obraz. Do tego dojdą bardzo dokładne tekstury, w tym twarzy bohaterów. Szczególnie Fiona prezentuje się wyjątkowo naturalnie. Hewie machać będzie ogonem i radośnie sobie biegać po domu, czasem nawet nie zwracając uwagi na Fionę. Gdy dziewczyna wpadnie w panikę, obraz zacznie powoli tracić kolory, będzie niewyraźny i wejdzie ostra muzyka rodem z "Silent Hilla".

Reklama

Tak, nie zabraknie chorych dźwięków - różnych zgrzytów, pisków i trzasków zmiksowanych w jedną, przerażającą całość. Muzyka ma się włączać w czasie spotkań z przeciwnikami, więc jak tylko gracz ją usłyszy, powinien jak najszybciej uciekać.

"Haunting Ground" zapowiada się bardzo dobrze, ale niekoniecznie wszyscy fani survival horrorów przekonają się do innego spojrzenia na ten gatunek gier. Brak jakiejkolwiek broni, konieczność uciekania przed przeciwnikiem i ogólnie stosunkowo niewielka ilość akcji mogą odrzucić wiele osób. My jesteśmy dobrej myśli. Czekamy na premierę.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: horrory | dziewczyna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy