Blood Will Tell

Hyakkimaru to jeden z najdziwniejszych bohaterów w historii gier. W jego prawym kolanie znajduje się mała armatka, a w przedramiona zakończone ma dwoma ostrzami, na które nakłada sztuczne ręce. Dziwna sprawa, prawda? Dość szybko wyjaśnia się dlaczego Hyakki jest taki, jaki jest.


Okazuje się, że jego narodziny zostały dawno temu przepowiedziane - dane mu było zostać wybrańcem, który raz na zawsze miał pozbyć się demonów panoszących się po Ziemi. Jako że było im to nie na rękę, wymyśliły, iż okrutnie okaleczą niemowlaka, zanim wyrośnie on na pogromcę złych duchów. W tym celu zawarły diabelską umowę z ojcem Hyakkimaru - otrzymał on potężną moc, ale zmuszony był oddać im dziecko. Wynik był taki, że ciało malucha zostało podzielone między czterdzieści osiem demonów. Gdy przerażony tatuś zobaczył, co stało się z jego synem, wsadził go do beczki, a następnie wrzucił do rzeki.

Nie przypominam sobie bohatera z tak fatalną przeszłością, a Wy? Na szczęście dziecko odnalazł medyk Jyukai, który nie tylko zajął się okaleczonym maleństwem, ale też je wychował. Zanim jednak to się stało, musiał zoperować chłopaka i wstawić mu implanty. I tak w tym magicznym, okrutnym świecie niewidomy Hyakki - bez rąk, bez nóg i na dodatek niemowa - dorastał aż do momentu, gdy stał się potężnym wojownikiem i wyruszył w drogę z zamiarem odzyskania swego ciała i wybicia do nogi wszelkich demonów.

Hyakkimaru to wojownik i - jak się łatwo można domyśleć - "Blood Will Tell" jest slasherem. Bohater trafia w kolejne miejsca, kroi przeciwników swoim mieczem bądź ostrzami schowanymi w przedramionach, później walczy z bossem, a po jego pokonaniu odzyskuje jakąś część ciała. Na początek są to struny głosowe, a zaraz po nich oko, co wcale nie dziwi, bo bez niego Hyakki "widzi" świat w czarno-białych kolorach, co wcale zbyt pięknie się nie prezentuje. Głos przyda się bohaterowi do porozumiewania się z młodym złodziejem o imieniu Dororo. Chłopak po drodze przyczepia się do samuraja i za nic nie chce go opuścić. I dobrze, bo bywa przydatny podczas walk i eksploracji terenu. Można wydać mu proste polecenia, nakazać mu atak czy zebranie porozrzucanych na ziemi przedmiotów. Współpraca dobrze się obu panom układa, a często bywa tak, że ten młodszy bierze na siebie razy bossów, odwracając ich uwagę od gracza. Poza tym czasami zdarzają się misje, w których gra się jako Dororo, a polegają one głównie na omijaniu wszelkich pułapek i zbieraniu kluczy, tudzież innych przydatnych przedmiotów. Stanowią miły przerywnik i na pewno się nie nudzą. Musicie przyznać, że gra jest w wielu momentach bardzo nietypowa. Fabuła jest absurdalna, podobnie jak to, że Hyakkimaru może posługiwać się mieczem, chociaż ma sztuczne ręce. No, ale niech będzie, nie ma się co czepiać. Ważne, że "Blood Will Tell" nie jest słabym tytułem. Każda kolejna miejscówka to ogromna ilość przeciwników, którzy wcale nie są słabeuszami. Na drodze gracza staną dziwaczne jaszczuropodobne stwory, krzyżówki robaków i żab, potwory w maskach, szkielety czy inne, bardzo "japońskie" potwory. Do walki z nimi używa się wspominanych ostrzy, a pomóc sobie można karabinem maszynowym umieszczonym gdzieś w prawej ręce oraz armatką schowaną w kolanie. Walka może nie jest jakoś przesadnie skomplikowana, ale żeby przeżyć trzeba się mocno namęczyć. Oczywiście można się starać omijać przeciwników, ale z drugiej strony warto jest się z nimi zmierzyć, bo wtedy można naładować combosa, którego w odpowiednim momencie warto odpalić. Pojawia się wtedy pasek pokazujący upływający czas, a zadanie gracza polega na wklepywaniu pokazanych serii przycisków. Jeśli ktoś jest wyjątkowo uzdolniony manualnie, ma szansę zadać i kilkanaście, bardzo soczystych ciosów. Bardzo przyjemny pomysł. Minusem może być wolne tempo walk, słaba praca kamery i przeciętna inteligencja przeciwników. Po prostu prą przed siebie i zadają schematyczne, łatwe do przewidzenia ciosy. Poza tym siekanie ich nie daje takiej radości, jak w najlepszych grach gatunku.

Zawodzi trochę oprawa gry. Ani Hyakkimaru, ani Dororo, ani też żaden z przeciwników nie wyglądają specjalnie dobrze, ktoś wyraźnie poskąpił im polygonów. Przy teksturach też chyba za bardzo nikt nie siedział, są przeciętne, rozmazane i daleko im do ideału. Poza tym drażni ograniczona do kilkunastu metrów widoczność, co w parze z ogólną pustką panującą w kolejnych miejscówkach pogarsza tylko ocenę końcową gry. Za to muzyka jest taka jak być powinna, czyli pasuje do klimatu. Charakterystyczne japońskie instrumenty są podstawą w tego typu produkcjach. Nie będę się rozwodzić nad głosami lektorów. Są jak zwykle przeciętne, ale chyba po prostu nikomu na tym jeszcze nie zależy - minie kilka lat zanim idealny dubbing będzie wymagany w każdej grze.

"Blood Will Tell" jest grą dziwną. Ma niezwykłego bohatera, który w przeciwieństwie do cyberpunkowych postaci pragnie stać się człowiekiem porzucając sztuczne części swego ciała. Zawiera dziwne patenty związane z tym, co kryje się w ciele Hyakkimaru. Ma nie do końca emocjonujące walki, ale jest coś w grze takiego, że mimo całej jej powolności nie pozwala przestać kroić kolejnych przeciwników. Mi się podobało tych kilka ładnych godzin spędzonych w świecie pełnym demonów, lecz "Blood Will Tell" na pewno nie można nazwać hitem. Ot, kolejna dobra pozycja.

Reklama
INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy