50 Cent: Bulletproof

Pogromca "GTA"... Mocne słowa. Świetna muzyka, dobre rymy, filmowy klimat, profesjonalni scenarzyści, szybka i brutalna akcja, ciekawa oprawa audiowizualna, dziewięć kul przyjętych na klatę przez 50 Centa - czy to wystarczy, aby "Kuloodpornego" uczynić grą interesującą?

50 Cent

Tego pana zna już chyba każdy. "Gangsta-raper", który wychowując się w jednej z mniej ciekawych okolic Stanów Zjednoczonych, wyrósł na prawdziwego "biznesmena". Strzelaniny, narkotyki, walki między gangami, pobyt w więzieniu, dziewięciokrotny postrzał - doprowadziło "Półdolca" na sam szczyt łańcucha pokarmowego. Dzięki sporym umiejętnościom rymowania i tworzenia bardzo popularnej w dzisiejszych czasach "czarnej muzy", facet osiągnął niebagatelny sukces komercyjny. Drogie samochody, piękne kobiety, ogromne posiadłości i przeróżnej maści świecidełka... Zapewne mało z Was zdaję sobie sprawę, iż "Półdolec" ma jeszcze jedno marzenie do zrealizowania. Będąc pod wpływem swego idola i producenta zarazem, Eminema, postanowił zagrać w filmie oraz grze komputerowej. Patrząc jednak na zyski i recenzje filmu "Get rich or die trying", daleko mu do bardzo dobrego dzieła fimowego pt. "8 Mila". Czy z grą będzie podobnie? Czy rzeczywiście 50 Cent nie nadaje się do tego typu przedsięwzięć? Czy komercja i pusty, przejaskrawiony styl życia na dobre zagości w naszych domach? A może era kolorowych i słabych wartościowo "teledysków" znajdzie swoje miejsce nie tylko na srebrnym ekranie, ale również na ukochanych konsolkach? Mam nadzieję, że nie...

Life Style Nigga

Oś fabuły, która na dobrą sprawę nie grzeszy oryginalnością czy złożonością, kręci się wokół strzelaniny, w której oberwał sam 50 Cent. Mamy kartele narkotykowe, skorumpowanych gliniarzy, wrednych gangsterów i całą ekipę G-Unit. Jest mocno, brutalnie, w miarę składnie, ale na pewno bez większego wysiłku. Szkoda...

"50 Cent: Bulletproof" jest typową produkcją z gatunku TPP (Third Person Perspective). Kamera za plecami naszego wojaka - "Półdolca", możliwość dowolnego operowania kadrem, czyli standard jak na grę tego typu. Na wejściu strasznie kłuje w oczy brak auto-namierzania. Przeciwnicy chowają się, kombinują, unikają postrzałów, a Ty za cholerę nie możesz ich trafić! Jakbyś się nie namęczył, nacelował, zapomnij o celnych strzałach. Katastrofa...

Natomiast bardzo rajcuje tzw. "Counterkills". Niczym z "Tenchu" zachodzimy przeciwnika i wykonujemy na nim jakiegoś kozackiego i bardzo brutalnego "Fatallity". Strzał w głowę z bliskiej odległości, różne techniki łamania, wykorzystanie zbira jako "żywej tarczy", a nawet rzut "klamką" w celu unieruchomienia przeciwnika. Mistrzostwo!

Kolejnym dobrym motywem "50 Cent" Bulletproof" są pomocnicy, współziomale, czyli członkowie Twojego gangu "G-Unit". Kryją się, kombinują, wspierają Cię w sile ognia, a w praktyce - z wiadomych powodów - o wiele celniej od Ciebie strzelają. Dodatkowo, o ironio (patrz tytuł), są... kuloodporni. Szkoda, że "Bilon" nie...

Nowy produkt wydawnictwa Vivendi niczym szczególnym nie zaskakuje. Standardowa rozgrywka - kogoś zabić, przechwycić towar - a sposób samego wykonania potwierdza "niepłodność" jego twórców. Typowy asortyment broni, podobna konstrukcja poziomów składają się na wiejącą z konsoli nudę!

Lukier

Podobnie jak w stacjach telewizyjnych - oprawa A/V w grze 50 Centa jest efekciarska i bardzo dobrze zaprezentowana. Mamy mnóstwo przebitek z teledysków rapera, multum świetnej muzyki jego autorstwa, piękne ciałka i szybkie fury. Sama prezentacja gry od strony graficzno-technicznej, również prezentuje się nader pozytywnie. Dobrze wykonane obiekty, spora interakcja z otoczeniem, ciekawe modele postaci i spora ilość detali. Jest dobrze.

"Półdolec" nie wart naszej kasy!

Moim skromnym zdaniem 50 Cent znowu ośmieszył się w światku elektroniczno-filmowej rozrywki. Przede wszystkim zarówno film, jak i gra są puste. Sztampa, naiwność i mocne przekoloryzowanie rzeczywistości. Nawet sam wizerunek elektronicznego 50 Centa już skłania ku przymrużaniu oka na ten tytuł. Gra "50 Cent: Bulletproof" jest dokładnie taka, jak przedstawiony w niej główny bohater, a ten jest przepakowany, "strasznie groźny", ozdobiony w wielkie "wypasione" tatuaże, z "klamką" w każdej kieszeni i wygłaszający tanie, oklepane teksty. Gra może miałaby potencjał, ale zarówno twórcy gry, jak i jej uczestnicy mocno pokpili sprawę. Tworzenie gier to o wiele bardziej złożona sprawa niż taki teledysk czy mocne nawrzucanie komuś "na wolnym" ...

Reklama
INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: 50 Cent | 50+
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy