Trainz Simulator 2009 - World Builder Edition

Niestety, równie często zdarza się, że duży stopień złożoności w połączeniu z na przykład niezbyt wysokim budżetem odbija się wyraźnie na jakości samej gry. Z takim właśnie przypadkiem mamy do czynienia w Trainz Simulator 2009, który jest produktem w takim samym stopniu satysfakcjonującym, co frustrującym. Przejdźmy więc do konkretów.

W społeczności siła

Trainz Simulator 2009, to kolejna już odsłona serii australijskiego studia Auran, której pierwsza część zadebiutowała na sklepowych półkach w 2002 roku. Ma więc ten cykl swoje tradycje i bardzo oddaną, zadziwiająco prężną społeczność, która tak naprawdę stanowi o sile całego projektu. Wypada bowiem na samym początku powiedzieć, że idea Trainz, to nie tyle pomysł na samodzielny symulator, co właśnie projekt, w którym udostępnione przez twórców oprogramowanie jest jedynie zestawem narzędzi i platformą wymiany plików dla miłośników kolejnictwa. Oczywiście sporo satysfakcji może amatorom tego typu zabawy przynieść zawartość pudełka, jednak pełnię możliwości symulatora możemy zobaczyć dopiero po zarejestrowaniu się na stronie producenta, a tym samym dołączeniu do bardzo już licznego grona miłośników "żelaznych koni". Zobaczmy jednak najpierw, jakie tryby zabawy przygotowali dla nas twórcy.

Najnowsza edycja nie bez powodu posiada podtytuł World Builder Edition - w pakiecie znajdziemy bowiem zintegrowany z grą, bardzo rozbudowany i oferujący wiele możliwości edytor map. Dzięki niemu możemy stworzyć w dość prosty sposób niemalże dowolny krajobraz, zmieniając w czasie rzeczywistym ukształtowanie terenu, pokrywając go odpowiednimi teksturami, rozplanowując linie kolejowe, by dokończyć dzieła dodając całą masę najdrobniejszych szczegółów. Do swej dyspozycji mamy niemalże wszystko - od wielkich kompleksów przemysłowych, przez wszelaką roślinność, po mierzące w rzeczywistości raptem kilkadziesiąt centymetrów tabliczki informacyjne. Co więcej, wręcz niewyobrażalnie dużą liczbę nowych elementów możemy po prostu ściągnąć z sieci. Dzięki temu jest potencjalnie możliwe stworzenie w edytorze dowolnej lokacji w dowolnym okresie historycznym - oczywiście mówimy tu o historii kolejnictwa.

Reklama

Jest to niesamowita gratka również dla osób, które ze względu na brak odpowiedniej powierzchni, nie mają możliwości zbudowania w domu prawdziwej, wielkiej makiety. W trybie Geodety każdy miłośnik miniaturowych pociągów będzie mógł popuścić wodze fantazji, projektując co prawda tylko wirtualne, ale w pełni działające linie kolejowe, z wszystkimi, najdrobniejszymi szczegółami. Z myślą o tych użytkownikach wprowadzono nawet specjalne szablony, podające na tworzonej mapie wymiary w odpowiedniej skali. Może to więc być również bardzo przydatne narzędzie dla osób pragnących przed wykonaniem prawdziwej makiety, stworzyć jej wirtualny model. Edytor został także wyposażony w narzędzia pozwalające określać podstawowe zasady podczas tak zwanych sesji, czyli mówiąc nieco kolokwialnie - ustalić reguły gry na stworzonej przez nas mapie.

To naprawdę potężne narzędzie nie jest jednak pozbawione wad. Co więcej, są one na tyle znaczące, że wypada zatrzymać się przy tym temacie na nieco dłużej. Tym, co rzuca się przede wszystkim w oczy i zaczyna nam przeszkadzać od samego początku zabawy, jest praca kamery. Jej obsługa to chwilami prawdziwy koszmar.Ustawienie jej w odpowiadającym nam miejscu i pod żądanym kątem, to ekwilibrystyka wymagająca sporej zręczności, anielskiej cierpliwości i dwóch wagonów samozaparcia. Szczególnie odczuwalne jest to przy wszelkich pracach wykończeniowych, czyli dodawaniu detali. Przeszkadza również zbyt duży, czyli mało precyzyjny skok przy pozycjonowaniu elementów w pionie. Z tym wszystkim wiąże się bezpośrednio kolejna niedogodność - mało przejrzysta lista dostępnych komponentów. Co prawda edytor posiada wbudowaną wyszukiwarkę z całkiem przemyślnym systemem filtrowania, jednak sprawdza się ona jedynie pod warunkiem, że znamy przynajmniej część nazwy poszukiwanego elementu. Jeśli z jakiegoś powodu nie pamiętamy w jaki sposób się on nazywał, czeka nas przewijanie całej, liczącej tysiące pozycji listy.

Chaos na stacji rozrządowej

Nie wspominałbym o tym - zawsze można przecież znaleźć element zastępczy - gdyby nie totalny bałagan w nazewnictwie. Część nazw dostępnych modułów jest przetłumaczona prawidłowo, część z różnorodnymi błędami, najgorsze jednak, że duża ich liczba posiada jako tag wyłącznie nazwę źródłowego pliku. Jak wiele osób będzie pamiętało, że "THA0016", to mała drewniana szopa, a "ma246pt2" jest z kolei wielopiętrowym parkingiem? Zresztą błędy, czy braki w tłumaczeniu, to niestety chleb powszedni w TS2009; natrafimy na nie niemalże przy każdej okazji w wielu miejscach. Brak tu jakiejkolwiek konsekwencji, gra sprawia wrażenie, jakby część plików tekstowych została wrzucona do translatora, a o kilku miejscach po prostu zapomniano. Można tutaj całą winę zrzucić na modułową formę gry - owszem, wiele jej elementów, to po prostu udane i uznane dzieła społeczności. Jednak kupując produkt opatrzony logo "Profesjonalna polska wersja językowa" nie powinniśmy chyba otrzymywać gry, w której część tekstów przeczytamy po polsku, część po angielsku, wskazówki w kilku misjach w języku Goethego, a i francuskiego uda nam się czasem posłuchać.

Oczywiście kwintesencją TS2009, jako symulatora, jest przede wszystkim możliwość pokierowania dowolnym składem na gotowych lub samodzielnie przygotowanych torowiskach. Tutaj do dyspozycji dostajemy dwa tryby zabawy - uproszczony i symulacyjny. Ten pierwszy, to nic innego, jak przeniesienie na wirtualny grunt poczciwej kolejki elektrycznej. Sterowanie jest uproszczone do granic możliwości - aby jechać przekręcamy gałkę w lewo i w prawo, pociąg zatrzymuje się niemalże w miejscu, a fizyka jest oczywiście wyjątkowo umowna. Drugi z trybów, zwany kabinowym, to z kolei twarda symulacja, w której uruchamianie i zatrzymywanie lokomotywy czy zespołu trakcyjnego wymaga stosowania się do wszelakich zasad obowiązujących w realnym świecie. Dla każdego, kto zawsze marzył o tym, by spojrzeć na tory z tej właśnie perspektywy może to być ziszczenie marzeń. Tym bardziej, iż w kabinie mamy pełną swobodę ustawienia kamery, a wszelkie przyrządy i urządzenia są (zazwyczaj) w pełni interaktywne. Przy ustawieniu wszelkich zasad sesji na maksymalny realizm i kilku nieudanych próbach wyhamowania rozpędzonego składu, szybko można przekonać się o tym, że praca maszynisty czy motorniczego nie jest wcale tak łatwa, jak mogłoby się to nam wcześniej wydawać.

Szkoda tylko, że obsługa niektórych dźwigni czy przełączników za pomocą myszki daleka jest od doskonałości. Kolejna nieudana próba precyzyjnego ich ustawienia szybko każe nam szukać jakże przydatnych w takich chwilach skrótów klawiaturowych. Tutaj kolejna niespodzianka - to chyba pierwszy symulator czegokolwiek, w którym instrukcja nie zawiera nawet najbardziej prostej tablicy z klawiszologią. Całe szczęście, że takowe pojawiają się podczas ładowania sesji, w związku z czym wykazując się refleksem, po kolejnej próbie możemy zrobić sobie screena z niezbędnymi skrótami. Ostatecznie pozostaje nam odnalezienie elementów tutoriala i robienie z niego notatek. Kolejną ciekawą opcją jest natomiast możliwość wcielenia się w kontrolera ruchu. W tym wypadku naszym zadaniem jest kierowanie ruchem pociągów - zazwyczaj na dużej i ruchliwej stacji lub określonym odcinku linii kolejowej.Zabawa jest naprawdę przednia i zmusza nas niekiedy do maksymalnej koncentracji oraz planowania działań z odpowiednim wyprzedzeniem - przecież jeden mały błąd w obliczeniach może zakończyć się prawdziwą katastrofą!

Czarne i białe

Kupując TS2009 stajemy się posiadaczami programu, który zawiera chyba wszystko o czym mógłby marzyć każdy miłośnik kolejnictwa. Mamy tu zarówno hardcore'owy symulator, możliwość zarządzania składami, kierowania ruchem, budowania własnych linii, a duża elastyczność opcji pozwala na ustalenie dowolnego poziomu realizmu czy mieszanie ze sobą kilku trybów zabawy. Dla pasjonatów będzie to zapewne pozycja obowiązkowa, ale i osoby po prostu lubiące pociągi czy miłośnicy kolejowego modelarstwa znajdą tu wiele dla siebie. Istnieje wszakże jeden warunek - wiele, naprawdę wiele trzeba twórcom wybaczyć. Poza wspomnianymi wcześniej problemami trafić możemy w grze na cały szereg pomniejszych błędów i niedoróbek, które czasem dość skutecznie potrafią zniechęcić do obcowania z TC2009. W czasie zabawy nagminnie zdarzały się na przykład problemy z jednym ze skryptów odpowiedzialnych za sygnalizację świetlną. Otóż wszystkie sygnalizatory blokowały się w pozycji "stop", co oczywiście automatycznie blokowało wszelaki ruch. Problem pojawiał się w losowych momentach sesji, na losowych mapach - ponowne uruchamianie gry, czy nawet reinstalacje pomagały jedynie doraźnie. Problem po pewnym czasie zawsze powracał.

Ogólnie tytuł sprawia wrażenie wydanego i poskładanego naprędce ze starych kawałków, uzupełnionych nowymi elementami. Dla graczy obeznanych z poprzednimi częściami serii odnalezienie się w TS2009 nie powinno stanowić większego problemu. Gorzej niestety z osobami, które chciałyby właśnie od tej pozycji rozpocząć swą przygodę z wirtualnym kolejnictwem. Tytułowi brakuje jakiejkolwiek przejrzystości; więcej, przy pierwszym kontakcie odnosimy wrażenie totalnego chaosu, pogłębione przez porozrzucane elementy kilku pokrywających się tutoriali. Całość sprawia przez to wrażenie nie profesjonalnego produktu, lecz raczej kompilacji luźnych elementów, do których uporządkowania nie udało się znaleźć odpowiedniego klucza.

Naprawdę szkoda, że tak właśnie może tę ambitną pozycję odebrać niejeden nabywca. Tym bardziej, iż TS2009 ma naprawdę bardzo wiele do zaoferowania, a każda godzina obcowania z grą, to odkrywanie kolejnych opcji i możliwości. Najpotężniejszym atutem jest tu jednak wspomniana już na początku społeczność fanów skupiona wokół oficjalnej strony projektu i dziesiątków - jeśli nie setek - niezależnych portali. Ta potężna armia miłośników kolejnictwa już niejednokrotnie udowodniła, że za pomocą dostarczonych przez Auran narzędzi jest w stanie dokonać niemalże cudów - tworzyć setki nowych modeli lokomotyw i wagonów, tysiące budynków oraz innych elementów krajobrazu, czy też opracowywać gigantyczne moduły wiernie odwzorowujące setki kilometrów linii kolejowych. Przede wszystkim zaś - bezinteresownie dzielić się swoją pasją i jej owocami z innymi maniakami kolejnictwa.

Rzadko zdarzają się programy, którym tak trudno wystawić jednoznaczną cenzurkę. Oceniając samą zawartość, bogactwo możliwości i potencjał wynikający z założeń projektu, gra zasłużyłaby bez problemu na ocenę celującą. Niewiele jest jakichkolwiek gier, czy programów, które poza aspektami czysto symulacyjnymi, pozwalają na samodzielne kreowanie tak złożonej i pełnej detali wirtualnej rzeczywistości. Niestety zbyt wiele elementów jest niedopracowanych, a gra sprawia wrażenie, jakby trafiła na półki w fazie wstępnego szkicu, do którego klucz posiada jedynie sam autor. W powyższym tekście skupiłem się zresztą jedynie na tych najważniejszych i najbardziej rzucających w oczy błędach - różnorodnych drobiazgów jest tu znacznie więcej. Dlatego też taka, a nie inna ocena końcowa - mimo najszczerszych chęci, w tej formie na więcej Trainz Simulator 2009 moim zdaniem nie zasługuje.

gram.pl
Dowiedz się więcej na temat: symulator | zabawy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy