Max Payne 3

Wśród trzecioosobowych gier akcji trudno chyba wskazać inny tytuł, który byłby tak bardzo zasłużony dla gatunku jak Max Payne. Bo to w końcu ta gra dała światu osławiony bullet time, który później bez żenady "podkradały" kolejne produkcje, czasami (jak np. w nieco chyba niedocenionym TimeShift) modyfikując go i wzbogacając.

Dzieło sygnowane znakiem Remedy Entertainment było jednak pierwsze pod tym względem i nic tego nie zmieni. Do tego gra, której pierwsza część trafiła na hadeki w 2001 roku, oferowała coś więcej, niż tylko piekielnie grywalną nowinkę techniczną. Miała niepowtarzalny klimat i charyzmatycznego bohatera, który jedną ostrą serią z Uzi utorował sobie drogę do serc milionów graczy.

Remedy Entertainment powtórzyło swój niemały sukces w 2003, kiedy to ukazała się druga część przygód Maksa pt. Max Payne 2: The Fall Of Max Payne. Nie była już, rzecz jasna, tak rewolucyjna jak pierwowzór, ale tego raczej nikt nie oczekiwał. Serwowała za to nową historię znanego policyjnego wygi wyjętego spod prawa i przytłoczonego życiowymi katastrofami oraz garść nowych rozwiązań na niewielką w sumie skalę. No i nowatorski jak na tamte czasy silnik Havok 2. To wystarczyło i również dwójka trafiła - zasłużenie - do niemałej liczby nabywców. A ponieważ, jak to się często dzieje we współczesnej rozrywce, jakoś tak w między czasie Max urósł do miana ikony popkultury, która śmiało może stanąć obok Lary Croft i chociażby Kratosa, nie ma ani krzty zaskoczenia w tym, że o Maksa upomniało się Hollywood.

W tym miejscu nastąpił jednak nieprzyjemny dla fanów zonk, bowiem zrealizowany w 2008 roku film Johna Moore'a z Markiem Wahlbergiem był... pozwólcie znaleźć właściwe sformowanie... zsiadły jak mleko kreta i za nic w świecie nie mógł być uznany za dzieło choćby przyzwoite. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło, bowiem mimo niewypału, jakim okazała się filmowa produkcja, trwają intensywne prace nad prawdziwą kontynuacją gry. Pewnie po to, by zmazać plamę na honorze. Oto nadciąga Max Payne 3. I wiecie co? Duuuuużo się przy tej okazji zmieni.

Reklama

Max - facet po przejściach

Zacznijmy od tego, że zmieni się sam Max. Facet, co tu kryć, postarzał się i mocno stetryczał. Na twarzy pojawiły się nowe zmarszczki, a nawet ogromna blizna wokół prawego oka. Do tego były glina kompletnie wyłysiał, zapuścił obfitą brodę i wąsy. Nie da się ukryć, że przybyło mu również parę kilogramów i zmienił styl ubierania się. Długi płaszcz i koronkowo wyprasowany garnitur rzucił do szafy. Zastąpił je podkoszulkiem a la Bruce Willis ze Szklanej Pułapki. Przyznacie, że zmiana emploi przeogromna, bowiem Max w niczym nie przypomina już kozaka, jakim śmigaliśmy w dwóch pierwszych częściach. Kolejna zmiana dotyczy kwestii nie mniej kluczowej niż wygląd Maksa. Otóż tym razem za developing produkcji odpowiada nie ojciec dwóch pierwszych części - cenione Remedy Entertainment, ale nie mniej utytułowane studio - Rockstar Vancouver.

Dobrze to czy źle, przekonamy się już po premierze, jednak przyznać należy, że akurat to studio podchodzi do swojego zadania niezwykle poważnie. Ustami jednego ze swych przedstawicieli, Roba Nelsona, firma zapewniła, że ceni bardzo dorobek Remedy i stara się zachować jak najwięcej z klimatu poprzednich części, dodając pewne nowe elementy, które będą wyznacznikiem trzeciej odsłony. I tu dochodzimy do kolejnej wielkiej zmiany, jaką zafundują nam magicy z Vancouver. Otóż całkowicie zmieni się sceneria i miejsce naszych działań!

Ekipa z Rockstar słynie z tego, z jak wielką pieczołowitością i dbałością o detale przygotowuje środowiska, w których toczy się akcja ich gier. Tak było w przypadku udanego Bully, nie inaczej w przypadku genialnego GTA IV, podobnie ma być jeśli chodzi o nadchodzące wielkimi krokami dwie kolejne superprodukcje: Red Dead Redemption i właśnie Max Payne 3. A zatem - zapomnijcie o Nowym Jorku, podszytym klimatem filmów noir. Tym razem - proszę wycieczki - przed naszymi oczyma ukaże się 20 milionowe Sa~o Paulo. I kto jeszcze nie jest w szoku!?

Favellę twą widzą ogromną

Autorzy nowej odsłony Maksa nie ukrywają, że inspiracją były dla nich filmowe obrazy Miasto Boga oraz Elitarni. Dlatego też spodziewać się możemy szczegółowych i pieczołowicie zaprojektowanych brazylijskich dzielnic nędzy. Przy okazji - jednych z najniebezpieczniejszych miejsc na świecie, gdzie ścierają się interesy gangów handlujących narkotykami, bronią i żywym towarem. Przyznacie, że to miejsce w sam raz dla takiego rozrabiaki jak Max. Autorzy zapewniają, że drobiazgowo oddadzą atmosferę miasta korupcji i przemocy, w którym biedne fawele sąsiadują z wysokimi drapaczami chmur z licznymi penthouse'ami oraz lotniskami dla helikopterów na dachach budynków (w Sa~o Paulo jest ich ponoć najwięcej na świecie).

Ciekawostką niechaj będzie zapewnienie dewelopera, że na potrzeby wiernego odwzorowania rytmu miasta, do Sa~o Paulo wysłano dziesięciu dokumentalistów, którzy mieli nawet robić zdjęcia przechodniów(!), po to aby również oni mogli zaludnić wirtualny świat gry. Mało tego, pracownicy Rockstar poprosili również mieszkańców getta o to, by przynosili im ubrania, które były potem pieczołowicie skanowane i przenoszone do realiów gry. No dobrze, ale co takiego właściwie Payne będzie robił w tej brazylijskiej megametropolii? W tym temacie producenci nie chcą zdradzać zbyt wiele, rzecz jasna by nie popsuć graczom zabawy. Wiadomo jednak, że od wydarzeń z drugiej części gry upłynęło 12 lat i w tym czasie Max uzależnił się od narkotyków i środków przeciwbólowych suto zakrapianych alkoholem.

Mówiąc wprost, chłopaczyna się stoczył i stał się wrakiem człowieka. Kiedy w końcu dostrzegł już swój upadek, postanowił jednak jakoś pozbierać się do kupy. Przyjął pracę ochroniarza jednego z możnych mieszkańców Sao Paulo i zerwał z przeszłością, opuszczając Nowy Jork, który złamał mu serce i życie. Wielbiciele bohatera muszą przygotować się na jeszcze jedną niespodziankę. Otóż w Max Payne 3 NIE USŁYSZYMY głosu Jamesa McCaffrey'a. Choć niektóre polskie źródła podają, że usłyszymy, to jednak oficjalne stanowisko Rockstar jest w tym względzie jasne. Póki co, nie wiadomo jeszcze, kto zadźwięczy jako główny bohater, ponoć nie ma to być żadne znane nazwisko, ale - jak zapewniają autorzy - dobrze dopasowane. A skoro nadal przy niespodziankach jesteśmy - jest i kolejna. Max Payne 3 będzie miał tryb multiplayer na wszelkich platformach, na których się ukaże. Na razie wprawdzie jego szczegóły trzymane są w największej tajemnicy, ale jest pewne, że jako pierwsza gra z cyklu da możliwość zaszaleć większej liczbie graczy równocześnie.

Król bullet time'a

Całe lata pracy w Nowym Jorku jako glina psu na budę. Teraz jestem zwykłym ochroniarzem...

Musimy jeszcze koniecznie wspomnieć o ficzerze, który stał się znakiem rozpoznawczym całej serii. Mowa, rzecz jasna, o bullet time. Autorzy trójki mają z tym pewien kłopot, bowiem stał się on w zasadzie standardem shooterów i pojawia się pytanie, jak sprawić by ten z nowego Maksa był czymś więcej niż tylko powtórką z przeszłości. Rockstar Vancouver wymyśliło to w ten sposób, że skoro podczas bullet time akcja zwalnia, to tutaj zwolni tak bardzo, żeby dać graczom maksymalną możliwość cieszenia się najmniejszymi drobiazgami podczas efektownych strzelanin. Do akcji zaprzęgnięty został silniczek RAGE, który jak wiadomo potrafi zdziałać cuda sprzężony z inną zdobyczą techniki - NaturalMotion Euphoria (tandem ten napędzał już GTA IV). A jak te informacje techniczne przekładają się na praktyczne rozwiązania? Autorzy mówią jedno: pełen realizm zachowań postaci, duża podatność środowiska na zniszczenia i niesamowita dbałość o detale.

Kiedy Max, dla przykładu, przeskakuje przez skrzynie (te z kolei będą w pełni zniszczalne, jak przeważająca większość obiektów w grze), widzimy na skrzyni jego rękę, która ma zapewnić zgodne z naturalnym ułożenie masy ciała, pomocne podczas wykonywania skoku. W czasie strzelanin ujrzymy również pojedyncze łuski wypadające z gnata Maksa! Wszystko w zwolnionym tempie! Nowy i bardzo zawansowany ma być również system osłon, który pozwoli wykorzystywać dwa pistolety. Ale to wcale nie wszystko. Autorzy skupili się na każdym ruchu, jaki postać wykonuje i pozycji, jaką przyjmuje. Mają być maga zróżnicowane. Poza osłonami środowiskowymi możliwe ma być również korzystanie z żywych tarcz. Tak jest, dobrze widzicie: w każdej chwili można będzie chwycić pobliskiego wroga i zza jego ciała prowadzić ostrzał. Oczywiście będzie to można robić w pełnym ruchu, przesuwając się z żywą tarczą.

Ale jeśli wydaje się wam, że na tym koniec nowinek związanych ze zwolnieniem tempa akcji, jesteście w błędzie. W grze pojawi się coś, co zostało nazwane: Envirolmental Bullet Time (środowiskowy bullet time). Z grubsza te fragmenty będą podobne do sekwencji QTE, ale nie do końca. Otóż będą one prezentowały akcje, których nie da się wykonać na pełnej prędkości, bo będą tak złożone. Płynnie regulowane i precyzyjne spowolnienie akcji, którym będzie można się posłużyć, da nam możność ich perfekcyjnego wykonania. Jeden przykład, który do tej pory ujawniono to sytuacja, w której Max przebywa na terenie faweli. Po przebiciu się przez ścianę bohater ześlizguje się po stromej krawędzi dachu i strzela do przeciwników po lewej i prawej stronie, kosząc ich niczym kaczki. Oczywiście aby zrobić to precyzyjnie, trzeba zwolnić czas do tego stopnia, by każdemu przeciwnikowi posłać paczkę z ołowiem.

Kiedy, kiedy, kiedy?!

Podobną wagę jak do animacji i płynności ruchów Maksa autorzy przywiązują do otoczenia. Wąskie uliczki, którymi będzie poruszał się bohater obudowane są domami, na których znać upływ czasu. Wszędzie widać obdrapane mury, a nawet elementy konstrukcji, od których odpadają tynk i farba. Nie zapomniano również o dynamicznie zmieniającym się oświetleniu, które drobiazgowo ukazuje uroki konglomeratu wąskich uliczek, drapaczy chmur i ogromnych centrów handlowych. Krótko mówiąc pod względem graficznym nowy Max Payne ma być dopieszczony jak jeszcze żadna inna produkcja.

Niejednokrotnie już pisaliśmy optymistyczne zapowiedzi kontynuacji kultowych gier. Plany producentów tego typu produkcji mają to do siebie, że trafiają na podatny grunt. Wszak każdy z prawdziwych graczy chciałby zobaczyć możliwie jak najlepszą kontynuację ulubionej gry. Często jednak rzeczywistość weryfikuje te założenia. Miejmy jednak nadzieję, że autorzy Max Payne 3 spełnią choć część złożonych obietnic. Znając Rockstar Vancouver i ich produkcje, możemy być raczej pewni, że nie zdecydują się na wypuszczenie gniota. Czekamy zatem z niecierpliwością na nowego Maksa, który powinien pojawić się jeszcze pod koniec bieżącego roku.

(gram.pl)

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Bohater | dzieło | Vancouver
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama