I bardzo dobrze!

Właśnie obejrzałem sobie w TV konferencję prasową do niedawna miłościwie panującego nam ministra rolnictwa.

Wojenka "na górze" trwa w najlepsze, jesienią możemy się spodziewać wyborów (chyba, że "dla dobra Polski" sejm będzie trwał), a kryzys rządowy to smutna rzeczywistość. A ja mówię - i bardzo dobrze!

Niech sobie Lepper z Kaczyńskim urywają głowy. Niech Ziobro szuka haków na koalicjantów i nie tylko. Koalicyjne kryzysy, podchody, negocjacje, przeciąganie posłów i strach przed nowymi wyborami skutecznie zajmują polityków. Aż strach pomyśleć, ile wspaniałych pomysłów, rewolucji i reform mogłoby się urodzić w ich głowach, gdyby nie byli akurat zajęci własną przyszłością. I "dobrem Polski".

Reklama

Nie od dziś specjaliści, analitycy i ekonomiści (oczywiście, ci opłacani przez układ, ale to już inna sprawa) twierdzą, że dobry stan gospodarki wynika nie z dobrych ruchów polityków, ale z pracowitości codziennych zjadaczy chleba. Że państwo rozwija się raczej mimo, a nie dzięki aktywności polityków. To może niech tak zostanie, koszty nowych wyborów jakoś zniesiemy.

A i gracze odetchną. Kto teraz będzie się zajmował ustawą o przemocy w grach wideo, skoro minister edukacji musi proponować rządy techniczne, wspierać drugą połowę LiSu i zgłaszać nowe pomysły na trwanie parlamentu? Są teraz na szczęście ważniejsze sprawy niż wyrzezanie wszystkich produkcji z choćby odrobiną przemocy. Stołek zawsze jest ważniejszy, niż projekt ustawy o zgubnym wpływie gier na młode umysły.

Kochani politycy, dziękujemy za kryzys!

Valhalla.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy