Highlander: The Game

Connor MacLeod. Juan Sanchez Villa-Lobos Ramirez, Kurgan. Każdy, kogo młodość przypadła na drugą połowę lat osiemdziesiątych, po prostu musi znać te nazwiska. Zrealizowany w 1986 roku film Highlander (Nieśmiertelny) szybko stał się jedną z najbardziej kultowych produkcji kinowych tamtych lat.

Choć został raczej chłodno przyjęty przez krytykę - powiedzmy sobie bowiem jasno, arcydziełem nie jest - to jednak doczekał się rzeszy wiernych fanów. Oryginalny pomysł, niezwykle klimatyczne sceny retrospekcji, świetne chwilami zdjęcia niezwykle pobudzały wyobraźnię. Nic zatem dziwnego, że w późniejszych latach powstały kolejne części cyklu, seriale, animacje czy nawet cykl książkowy. Co prawda poziom większości z tych produkcji trudno nazwać zadowalającym, jednak nie zmienia to faktu, że Nieśmiertelny żyje do dziś.

Reklama

Highlander: The Game nie będzie oczywiście pierwszą grą komputerową opartą o tę legendę - lata temu powstały już dwa tytuły z "góralem" w tytule; jeden na ZX Spectrum (1986) oraz drugi na konsolę ATARI Jaguar (1994). Teraz zaś z opowieścią o nieśmiertelnych wojownikach walczących o Nagrodę zmierzy się studio Widescreen Games, znane między innymi z niezbyt udanego podejścia do Diuny Herberta.

MacLeodowie nieźle obrodzili w tym roku...

Nasz bohater będzie nosił nazwisko Owen MacLeod. Ale z rodziną TYCH MacLeodów ma mieć niewiele wspólnego. Zresztą trudno się dziwić, skoro ma być... Galem, na dodatek urodzonym w czasach, gdy Imperium Rzymskie osiągało szczyt swej potęgi militarnej i terytorialnej, czyli w okresie o jakieś 1500 lat poprzedzającym pojawienie się sławnego Connora. Młody Owen - pozostaje mieć jedynie nadzieję, że to po prostu przybrane później imię i nazwisko - jest synem wodza jednej z galijskich wiosek, podbitych przez Legiony. Jego rodzina posłana została zapewne na dwór Teutatesa, on sam zaś trafia na pompejańską arenę, gdzie po krótkim przysposobieniu zostaje gladiatorem. Kariera Owena rozwija się powoli zgodnie z planem jego menedżera i ostatecznie bohater ląduje w Koloseum, gdzie, niestety, trafia na zawodnika nieco bieglejszego w sztuce skoordynowanego machania ostrym żelastwem. Jak łatwo się domyślić, śmierć ta jest jedynie początkiem.

Początkiem całkiem nowego życia Owena, który zdaje sobie sprawę, iż znacznie różni się od przeciętnego zjadacza chleba. Należy bowiem do nielicznej grupy istot, które zostały obdarzone przez los nieśmiertelnością. Umrzeć może tylko w jeden sposób - kiedy dosłownie straci głowę. Rozpoczyna swą wędrówkę poprzez wieki i kontynenty, w której od początku towarzyszą mu miecze i inna sieczna broń biała, dzięki której może pozbawiać głów innych pretendentów do Nagrody i chronić przy tym własną. Odbywa kolejne pojedynki, w różnych czasach i różnych miejscach, ostatecznie dożywając do czasów nam współczesnych, kiedy to trafia do Nowego Jorku. Przez cały czas po piętach depcze mu potężny przeciwnik, z którym ostatecznie spotkać ma się właśnie w tym mieście.

Z ujawnionych fragmentów scenariusza wynika również, iż dodatkowym zadaniem, które będzie miał do wykonania podczas gry, będzie odnalezienie i połączenie w całość trzech fragmentów pradawnego kamienia. Ów ma posiadać wielką moc, która może ostatecznie przechylić szalę zwycięstwa na stronę Owena. Pomagać ma mu w tym jego mistrz i mentor, znany choćby z ostatniego kinowego filmu najstarszy żyjący Nieśmiertelny, imieniem Methos.

W dzisiejszym programie opowiemy o skutkach Przyspieszenia...

Istotą rozgrywki mają być oczywiście spektakularne pojedynki między naszym bohaterem a innymi Nieśmiertelnymi, którzy będą mieli pecha stanąć mu na drodze. Zapowiadany jest niezwykle realistyczny, a zarazem wyjątkowo widowiskowy system walki, oparty o przynajmniej kilka technik walki i dużą różnorodność broni, począwszy od prostego rzymskiego gladiusa, poprzez japońskie katany, aż do wielkich szkockich claymore'ów. Co najważniejsze, różnych przeciwników najłatwiej będzie pokonać poprzez zastosowanie odpowiedniej kombinacji techniki walki z bronią, co oczywiście uzależnione ma być od ich stylu walki i uzbrojenia. Zarówno nową broń, jak i nowe techniki walki przyswajać zaś będziemy mogli... dziedzicząc je po pokonanych przeciwnikach.

Każdy, kto oglądał któryś z filmów o Nieśmiertelnych, na pewno kojarzy pojęcie Przyspieszenia (ang. Quickening). To stan, który pojawia się z największą siłą po zabiciu innego Nieśmiertelnego, pozwalając na przejęcie zarówno siły, jak i wszystkich umiejętności posiadanych przez pokonanego wroga. Dzięki temu, pozbawiając głów kolejnych oponentów, Owen jednocześnie zwiększa swą siłę oraz nabywa nowe umiejętności. Mają to zresztą być nie tylko mistrzowskie techniki walki, ale również różnorakie moce, przydatne w sytuacjach niezwiązanych bezpośrednio z pojedynkami, takie jak choćby umiejętność wspinania się z pomocą sztyletów.

Oczywiście sam fakt, iż ciało MacLeoda jest praktycznie niezniszczalne, sprawia, iż w grze będzie można go użyć jako broni. Ot, choćby podczas walki nadziewając się celowo na sztych przeciwnika po to, aby zablokować jego broń, czy w skrajnym przypadku nawet jej pozbawić. Owen może również użyć swej cielesnej, błyskawicznie regenerującej się powłoki jako przewodnika wysokich napięć, by razić innych prądem, czy nawet zabawić się w żywą pochodnię. Możliwości tego typu ma być wiele, zaś duża doza interakcji z otoczeniem, którą ma zapewniać gra, ma pozwolić graczom na wiele tego typu improwizacji. Walk powinno być dużo, gdyż z zapowiedzi wynika, iż w grze spotkamy około osiemdziesięciu bohaterów niezależnych, których znakomitą większość stanowić będą Nieśmiertelni wrogo nastawieni do naszego herosa. Jeśli rzeczywiście pokonanie każdego z nich będzie wymagało zupełnie innego podejścia, tytuł ten ma duże szanse, by stać się czymś więcej niż tylko klasyczną rąbanką.

Gra powstać ma w oparciu o licencjonowany silnik Unreal Engine 3, dzięki czemu ma nam zapewnić niezwykłe doznania wizualne i dźwiękowe podczas rozgrywki. Poszczególni bohaterowie niezależni mają być oczywiście niezwykle charakterystyczni i niepowtarzalni, zaś podczas peregrynacji w przestrzeni i czasie odwiedzić będziemy mogli takie miejsca, jak starożytne Pompeje, Szkocję dziewiątego wieku, feudalną Japonię czy wspominany już Nowy Jork w niedalekiej przyszłości.

Trudno spodziewać się po tym tytule jakichś wielkich rewolucji - zapowiada się klasyczna gra akcji, wyraźnie ukierunkowana na toczenie licznych walk bronią białą. Wykorzystanie motywu nieśmiertelności i Przyspieszenia, pozwalającego bohaterom korzystać z niemalże magicznych mocy, sprawia jednak, że tytuł ten ma szanse wyróżnić się wśród całego mnóstwa podobnego typu gier. Miejmy tylko nadzieję, że tym razem ekipa Widescreen Games odda nam w ręce produkt co najmniej przyzwoity - ich wcześniejsze "dzieła" nie nastrajają jednak zbyt optymistycznie.

gram.pl
Dowiedz się więcej na temat: Guardian | techniki | broń
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy