Heroes V: Kuźnia Przeznaczenia

Dodatki do lubianych i popularnych tytułów są już od długich lat oczywistym zagadnieniem dzisiejszego rynku. Nazywane "nabijaczami kasy" skutecznie przedłużają "życie" kolejnego produktu. Powstaje tylko pytanie - jak i po co?

Chyba już w każdym gatunku dzisiejszej kultury masowej obecne jest pojęcie: kontynuacji, kolejnej części, sequela, prequela itd. Filmy, książki, komiksy, gry, a nawet teledyski czy poezja - wynikiem braku pomysłowości, żalu rozstania z nośną tematyką co chwilę otrzymują młodsze i w mniemaniu producenta "lepsze" rodzeństwo. Dobrze to czy źle? Zdania są mocno podzielone, a wyniki przeróżnego skutku... Co zatem z dodatkami, które nawet nie są "prawdziwymi" kontynuacjami? Tutaj sprawa jest jeszcze bardziej złożona i ciekawa, a ocena samego produktu lubuje "kąpać" się w mocno subiektywnej ocenie...

Kiedy księżniczka idzie w tany...

"Kuźnia Przeznaczenia" zabiera nas w wir wydarzeń tuż po zakończeniu podstawowej wersji gry. Isabele odzyskuje wolność, otrzymuje tytuł świętej, ale... już po pewnym czasie jej rządy stają się zdecydowanie podejrzane. Na domiar złego następca tronu, Andreja, zostaje porwany, a Mroczne Elfy bliskie są śmiertelnego buntu...

W samej grze czekają na nas 3 kampanie. Najpierw spróbujemy skutecznie poprowadzić bunt przeciw niebezpiecznej królowej w skórze córki Godfryda, Freydy, następnie poznamy losy krasnoludzkich władców, a na końcu wylądujemy w podziemiach królestwa jako buntownicy. W sumie jakieś 30 godzin ciekawej, wciągającej i zróżnicowanej zabawy. Co prawda pierwsza kampania jest najprostsza - pełni rolę samouczka, tak dwie kolejne sprawnie prowadzą gracza przez ciekawą i na pozór niezłożoną historię.

Nowości w koszyku

Dodatek nie spełniałby swojej roli, gdyby nie nowe i świeże elementy, które choć minimalnie "oszukują" gracza, że ma do czynienia z czymś innym i lepszym. Dostaliśmy więc frakcję krasnoludów z ciekawymi i dobrze zbalansowanymi jednostkami, nowych podwładnych strony Imperium, ale i cztery stworzenia strony neutralnej. Dodatkowo znowu mamy karawany, zdecydowanie sprzyjające leniwym wojakom, którym osobiste "pościgi" za wybranym stworzeniem nigdy nie przypadły do gustu. Oprócz tego nowe artefakty, kilka czarów dla poznanych już jednostek z "Heroes V" i kosmetyczne zabiegi tu i ówdzie. Z konkretów mamy: pojawienie się wraz z walecznymi krasnoludami magii runicznej, której działanie polega na wykupywaniu odpowiednich run - im lepszy czar, tym droższe runo, a kolejne użycie wybranej powiększa jego koszta...

Multiplayer również uległ pewnemu "odpicowaniu". Przede wszystkim teraz kiedy do wspólnej zabawy zapraszamy kolegę czy kilku, możemy losowo wygenerować mapę. Do tego w trybie "hot-seat" możemy spokojnie pobawić się na standardowych zasadach - od zera rozbudowa królestwa itd. A po trzecie w końcu nie ma żadnych błędów oraz wpadek. To miłe, kiedy nie trzeba przeszukiwać globalnej sieci w poszukiwaniu kolejnych poprawek.

Ała!

Błędy bolą... Nawet te malutkie. Najważniejsza jest polonizacja - pełna błędów, literówek, skrótów, uproszczeń i mało profesjonalnego zaangażowania. Brak Wiktora Zborowskiego w roli Godfryda pozostawiam bez komentarza. Oprawa graficzna również nie ustrzegła się drobnych wpadek. Jakich? Pośpiechu. Jednostki krasnoludów są kanciaste, pozbawione ciekawej animacji - można było znacznie lepiej. Na koniec instrukcja, a właściwie jej brak - ktoś kto nie ma dostępu do internetu będzie miał spore problemu ze zgłębieniem wiedzy na temat poszczególnych statystyk i możliwości nowych jednostek czekających na niego w "Kuźni Przeznaczenia".

Teraz poważnie...

Szczerze mówiąc po tym zdystansowanym opisie nie zawierającym zbyt wielu subiektywnych uwag, czas zdecydowanie podsumować nowe dzieło twórców piątej odsłony serii "Heroes". Fabuła jest ciekawa i intrygująca, a więc właściwie już ten element zachęca do zapoznania się z dalszymi losami naszych bohaterów - tak długość i atrakcyjność produktu pozostawia zbyt wiele do życzenia. Super, że otrzymaliśmy nową i wartościową frakcję, magię runiczną, która mówiąc szczerze jest zbyt potężna, a co za tym idzie kiepsko zbalansowana; oraz parę innych dodatków - ale czy to wystarczy, aby zachęcić nas do zagrania "w prawie" to samo? Fani wiedzą już gdzie i co mają zakupić, ja jednak wstrzymam się, muszę. Szkoda mi gotówki i czasu, a wspierać "cwanych i leniwych" producentów na pewno nie będę.

Reklama
INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Herosi
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy