Demigod - betatest

Z betą Demigod, którą właśnie opisujemy, mieliśmy trochę przejść. Najpierw trzeba było zainstalować i zarejestrować się w systemie Impulse (taka konkurencja względem Steam), następnie mozolnie ściągnąć blisko 3GB plików instalacyjnych, a w efekcie zainstalować program (dodajmy, że bez wyboru folderu docelowego, co wielu graczy irytuje...).

Gdy wydawało się, że wszystko jest już OK, przyszła pora na kliknięcie w RUN. I w tym miejscu nastąpiła katastrofa. Beta nie chciała się odpalić. Gorąca linia maili z kilkoma osobami z GPG wykazała, że zespół na bieżąco wprowadza poprawki i faktycznie zdarzają się pewne problemy z rozpoczęciem zabawy. Nie wszystkim, ale pech chciał, że akurat nam tak. Nie pomagały zmiany plików, reinstalacja ani instalacja na nowej maszynie... Sprawa rozwiązała się na szczęście sama (po kilku dniach), gdy na serwerach zainstalowano nowsze buildy. Program ściągnął je automatycznie i uruchomił się.

Reklama

Beta umożliwiała nam przetestowanie rozgrywki multiplayer. Dostępne są w niej dwie kategorie zabawy: Custom i Pantheon. W tej pierwszej Demigod oferuje cztery tryby zabawy, które możemy rozegrać zarówno z innymi graczami, jak i z AI na jednym z czterech poziomów trudności. Są to: Conquest (należy zniszczyć Cytadelę wroga, a więc coś jakby bazę), Dominate (prze określony czas trzeba zdobywać tzw. War Points, a robi się to poprzez zajmowanie flag), Slaughter (należy zabijać Demigodów przeciwników) oraz Fortress (trzeba niszczyć forty przeciwnika). Z kolei Pantheon to rozgrywka, w której opowiadamy się po stronie sił Światła lub Ciemności. Beta oferowała zabawę na sześciu dostępnych mapach przeznaczonych dla graczy w układach od 2x2 do 5x5. Nie są to areny jakieś wiece wymyślne, ale dobrze zbalansowane i w zasadzie każda ze stron otrzymuje te same szanse na zwycięstwo.

To nie są otwarte konstrukcje (może poza Prison, która kształtem przypomina gwiazdę), na których możemy poruszać się w każdym kierunku. Ograniczenie stanowią bowiem "ścieżki" i dojścia do wrażliwych punktów na mapie. I to właśnie na nich dochodzi najczęściej do starć. Zresztą bywa i tak, że kiedy my, korzystając z jednej z dróg, dokonujemy ataku na przeciwnika, on drugą drogą wpada do naszej bazy. Trzeba zatem te aspekty brać pod uwagę.

Generałowie i zabójcy

Oprócz map najistotniejsze w grze są jednostki zwane Demigod. Jest ich w sumie 8 (4 generałów i 4 zabójców) i możemy dowolnie wybrać, którą chcemy grać. Istotne jest również to, że zabójcy są jednostkami (generalnie) bardziej uniwersalnymi, bo mogą przywoływać dodatkowe jednostki, a generałowie są bardziej wytrzymali i silniejsi. Każdy z Demigodów ma oczywiście inne mocne i słabe strony, inaczej wygląda i rozwija w czasie walki odrębne umiejętności. Dla przykładu - robiący piorunujące wrażenie na screenach i filmach promocyjnych The Rook to wielki, zwalisty potwór zbudowany z kamienia, któremu na ramionach i głowie wyrastają wieże oblężnicze. Dysponuje kilkoma broniami, które sieją postrach w szeregach wroga. Może na przykład walić wielkim jak dom młotem, niszcząc kilka jednostek przeciwnika za jednym razem. Może też rzucać wielką kulą, która wycelowana precyzyjnie, przetoczy się po przeciwniku, przerabiając go na mokrą plamę. Jest za to The Rook dość powolny, więc w czasie walki z innym Demigodem, posiadającym broń dystansową, raczej wymięka.

Nam bardzo do gustu przypadła Unclean Beast, której możemy rozwinąć szybkość, a która ponadto pluje w przeciwników zielonym kwasem i może ich rozrywać pazurami. Ciekawie prezentuje się także Queen of Thorns. Ma umiejętność niszczenia struktur za pomocą podziemnych korzeni, potrafi zadawać spore rany obszarowe przy użyciu kręgu kolców, a w zanadrzu chowa jeszcze inne niespodzianki. Jest za to niezbyt odporna na ciosy. W sumie zróżnicowanie Demigodów jest spore i każdym gra się nieco inaczej, więc możemy się spodziewać zaciętych walk.

Rozpatrując mechanikę zabawy, trzeba zauważyć, że Demigod to najważniejsza jednostka gracza (coś jak główna jednostka w poprzednim dziele Gas Powered Games). Po pierwsze, ma największą siłę i zróżnicowane umiejętności. Po drugie, awansuje na kolejne poziomy doświadczenia i może dzięki temu rozwijać nowe umiejętności. Po trzecie, może nabywać różnorodne przedmioty i uzbrojenie (jest tego nawet sporo, wszystko przedstawione w charakterystyczny dla RPG sposób). Po czwarte w końcu, Demigod może dokonywać płatnych upgrade'ów wojska czy budynków - co w tym przypadku sprowadza się po prostu do podejścia do Cytadeli i wybrania odpowiednich opcji.

Mechanika całkiem, całkiem

Wagę Demigoda docenia się zwłaszcza wówczas, gdy wyjaśnimy, że na ruch pozostałych jednostek nie mamy... wpływu. Tak, tak, nie poruszamy nimi (sami idą bezustannie do ataku) ani nie tworzymy ich (przychodzą ze specjalnych portali). Nie dotyczy to trzech typów jednostek (Kapłanów, Minotaurowych Bersekerów oraz Łuczników), których mogą przywoływać Zabójcy po wykupieniu specjalnych artefaktów. Tych, którzy w tym momencie nieco przysiedli ze zdziwienia, uspokajamy. Taki model rozgrywki sprawdza się, a przy tym jest dość oryginalny na tle podobnych do siebie jak dwie krople wody produkcji. Żadnego rozwoju bazy, żadnego bezustannego klikania, żadnego zawracania sobie głowy grupowaniem jednostek. Po prostu wojsko wylewa się niczym rzeka z portali i naciera na przeciwnika. Gdyby gracz nie mieszał się do walki, siły spotykałyby się na środku i walczyły aż do wycieńczenia.Dlatego właśnie koncepcja z Demigodem jest taka fajna - możemy przy jego pomocy przechylić szalę zwycięstwa na naszą stronę, wykorzystując przy tym różne taktyki. A zatem mechanika zabawy przypadła nam do gustu, podobnie zresztą jak jasny, zminimalizowany do elementów niezbędnych interfejs.

Z lewej, na górze znajduje się ruchoma mini-mapa, która dostosowuje swe położenie do obrotów kamery. Z prawej wyświetlane są informacje o typie rozgrywki. U dołu zlokalizowano paski z maną i zdrowiem naszego Demigoda oraz zestaw podręcznych umiejętności (4) i ekwipunku (4). I to w zasadzie tyle. Zabójcy dodatkowo mają dwa zestawy po trzy ikonki, które służą do zaznaczania przywołanych jednostek i ich przyzywania. Całość w zupełności wystarczy do wydawania komend, a w połączeniu z kilkoma skrótami klawiatury jest po prostu łatwa do oswojenia.

Koniecznie trzeba jeszcze rozwinąć temat Cytadeli. Mamy w niej dostępne drzewka składające się na osiem umiejętności, które możemy rozwijać na kilku poziomach zależnych od jednego z 15 poziomów naszego doświadczenia. Dzięki temu za pomocą bezustannie odnawiającej się gotówki możemy upgradować nasze wojsko. Na przykład możemy powiększyć siłę naszych jednostek albo sprawić, by przez portal wychodziło ich trochę więcej. Możemy także usprawnić nasze struktury defensywne lub sprawić, że punkty doświadczenia lub ilość złota będą narastały szybciej. Krótko pisząc, rozwijając drzewko w dość standardowy sposób, uzależniony od naszego poziomu i zasobu gotówki, możemy rozpędzać naszą bojową machinę. Istotne jest to, że aby to czynić, należy być w pobliżu Cytadeli Demigodem. I to wymusza określone strategie i zachowania na polu bitwy, które polegają w zasadzie na bardzo częstych powrotach pod Cytadelę. Ba! Czasem zamiast wracać z dalekiej wędrówki na piechotę, może się okazać, że korzystniej jest dać się zabić, żeby po kilkunastu sekundach odrodzić się już o krok od Cytadeli. Albo jeszcze lepiej - może warto użyć teleportacyjnego zwoju lub kupionego amuletu?

Jest dobrze, ale bez szlifów się nie obejdzie

Dostępny asortyment gadżetów jest całkiem spory. Nabędziemy je w specjalnym sklepie, w którym można zakupić również lepszy ekwipunek dla naszego herosa. Usprawnienia te dokonują się wzorem gier RPG. Zainwestujemy więc w jeden z dostępnych pancerzy, hełm, rękawice, buty, magiczne mikstury i pierścienie oraz artefakty do przywołania dla Zabójców. Przedmioty opisane są kilkoma atrybutami i wprowadzają stosowne modyfikatory do naszych statystyk. W dość szybkiej grze RTS taki element RPG trzeba dobrze opanować, aby wiedzieć, z czego warto korzystać i nie tracić zbyt wiele czasu na czytanie opisów.

Pewne kwestie, jak to w becie, nie zostały jeszcze dopracowane. Szczerze mówiąc, wygląda na to, że Zabójcy są Demigodami o wiele lepszymi od Generałów. Ci pierwsi, wspierani przez przywołanych sojuszników, są lepszym wsparciem dla wychodzących z portali jednostek. Czasem zdarzało się że nasz Demigod gdzieś utknął, co było irytujące, zwłaszcza w czasie pogoni za mocno osłabionym przeciwnikiem. Co również dziwne, kiedy Demigod korzysta z teleportacji, przenoszą się z nim przywołane jednostki. Wydaje się to pomysłem nietrafionym, zwłaszcza że są zazwyczaj potrzebne w boju. Niezbyt przypadło nam do gustu również to, że po porażce trzeba czekać aż ponad 20 sekund na odrodzenie się (czas ten można zmniejszać, wykupując stosowne usprawnienia). Przy dynamicznych starciach to chyba za dużo, przede wszystkim na początku rozgrywki. Jakiś typowych bugów nie ma jednak zbyt dużo, co dobrze rokuje finalnej produkcji (pominąwszy oczywiście problemy z połączeniem z innymi graczami).

A jak całość przedstawia się od strony graficznej? Całkiem przyjemnie, choć autorzy zarzekają się, że ostateczna oprawa będzie jeszcze lepszą. Po pierwsze, wciskając spację, uzyskujemy dostęp do wolnej kamery, co w zasadzie wszystko wyjaśnia: oglądamy starcia z dowolnego kąta i odległości. Przybliżenia nie są wprawdzie tak olbrzymie, jak w poprzedniej produkcji GPG, czyli Supreme Commander, ale i tak robią wrażenie. Szczególnie dlatego, że poszczególne jednostki różnią się wielkością, a The Rook to prawdziwy kolos na tle całej pozostałej zgrai.

Atrakcyjnie prezentują się również same starcia, zwłaszcza kiedy już mocno rozwiniemy nasze jednostki i wykupimy stosowne usprawnienia. Wówczas ekran rozbłyska feerią barw od wystrzałów, wybuchów i wszystkiego, co jeszcze dzieje się w czasie bitew. Podsumowując nasze zmagania z betą, trzeba powiedzieć, że szykuje się całkiem przyzwoita zabawa dla wielbicieli sieciowych RTS/RPG-ów. Demigod wprowadza kilka nowych pomysłów i udanych rozwiązań. Jeśli gra w finalnej wersji będzie przystępniejsza w instalacji, serwery okażą się stabilne, a autorzy usuną wychwycone na etapie testów beta nieprawidłowości, wróżymy jej spory sukces.

gram.pl
Dowiedz się więcej na temat: doświadczenia | rozgrywki | zabójcy | umiejętności | zabawy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy