Chińska cenzura wchodzi na gry

Po Niemczech, Australii i Wenezueli kolejny kraj rusza na krucjatę przeciwko grom.

Tym razem interaktywną rozrywkę chcą ograniczyć Chiny. A Chiny, jak wiadomo, to potęga.

Chińskie Ministerstwo Kultury wystosowało pismo do tamtejszych dystrybutorów gier, w którym domaga się, by odstąpili oni od dystrybucji gier, które są "poniżej standardów [etycznych]" i zawierają "niskich lotów zawartość, która ma negatywny wpływ na zdrowy rozwój naszego przemysłu" (dlaczego akurat przemysłu? za dużo pracowników biurowych gra w sieciowe MMO?).

W tym samym liście możemy przeczytać, że "gry wpływają na klientów w niewłaściwy sposób, szczególnie na fizyczne i psychiczne zdrowie młodzieży". A także, że firmy te "mają przyjąć jako zasadę, że gry powinny być zgodne z wartościami systemu socjalistycznego, ona same zaś powinny wzmacniać elementy kulturowe w swoich produkcjach i z entuzjazmem promować ducha czasów i barwną kulturę etniczną Chin".

Reklama

Dlatego... mają z nich zniknąć sceny zabijania ludzi a nawet potworów.

Oczywiście to na razie tylko list otwarty Ministerstwa Kultury, a nie obowiązująca regulacja prawna, ale w Chinach różnica nie jest chyba tak duża, jak w innych krajach.

CDA
Dowiedz się więcej na temat: Chiny | cenzura
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy