Championship Manager 2007

Lata świetności serii "Championship Manager" minęły, moim zdaniem, bezpowrotnie. Są jednak ludzie na tej planecie, którzy myślą na ten temat zgoła odmiennie i z każdym kolejnym rokiem próbują fanom menedżerów piłkarskich wcisnąć coś, co od dawna ma niewiele wspólnego z prawdziwym symulatorem świata piłki nożnej.

Z drugiej strony podziwiam panów ze studia Beautiful Game za rzadko spotykany upór w tworzeniu produktu, który rokrocznie spotyka się z dużą krytyką ze strony graczy. Chciałbym przy tej okazji zauważyć, że w tym wszystkim istnieje pewien pozytyw, bowiem nie można zaprzeczyć temu, że pomimo ogólnej słabości seria "CM" pod patronatem BGS małymi kroczkami próbuje wydostać się z marazmu. Na przełom będziemy musieli jednak poczekać.

Na początku zabawy z "Championship Manager 2007" spotkało mnie miłe zaskoczenie, bowiem program bardzo sprawnie poradził sobie z przetworzeniem wszystkich danych i praktycznie po kilku chwilach od wypełnienia wymaganych do stworzenia profilu managera rubryk - mogliśmy rozpocząć rządy w uprzednio wybranym klubie lub reprezentacji. Na początku warto zwrócić uwagę na nowe tło, które w porównaniu do poprzedniej części - jest znacznie jaśniejsze i jak na mój gust - prezentuje się ładniej dla oka. Nieco gorzej widzi mi się czcionka, która do aktualnego tła nie pasuje kompletnie, bowiem nierzadko miałem złudzenie optyczne polegające na zlewaniu się tekstu w jedną całość.

Pierwsze kroki menadżera z krwi i kości prowadzą w stronę oględzin zarówno składu swojej drużyny jak i kadr pozostałych zespołów. Producenci zapewniali, że aktualność składów przypada na sierpień ubiegłego roku i w wersji podstawowej tak właśnie jest. O ile w przypadku poprzedniej części CM miałem zarzuty odnośnie tego, iż w składach mniej znanych zespołów dominowali zawodnicy znajomo brzmiących nazwiskach, ale nieistniejący w rzeczywistości. Tym razem twórcy przyłożyli się do tego aspektu gry i wpadek tego rodzaju nie odnotowałem. Ponadto na chwilę obecną po sieci krąży oficjalny update datowany na początek lutego, który aktualizuje składy do końca stycznia bieżącego roku oraz poprawia kilka istotnych błędów.

Pewnego rodzaju nowością w serii jest możliwość kontaktu z mediami oraz interakcje z zawodnikami. Opcje te znają wszakże wszyscy posiadacze "Football Manager", ale niewątpliwie warto odnotować fakt, że "CM" również idzie we właściwym kierunku. Pomimo tego odnosiłem czasami wrażenie, że rozmowy z poszczególnymi zawodnikami albo całą drużyną nie odnosiły żadnego skutku. Poza tym najlepszym sposobem na poprawienie humoru zdegustowanemu brakiem miejsca w składzie zawodnikowi jest zaoferowanie mu znaczącej podwyżki, którą najczęściej przyjmuje z uśmiechem na twarzy. W "Football Manager" rozzłoszczony piłkarz nierzadko żąda wystawienia na listę transferową, a negocjacje nowego kontraktu z klubem, w którym nie może się realizować, nie wchodzą w rachubę. Poza tym kwestia relacji menadżer-zawodnik została przygotowana całkiem przyzwoicie.

Warto też kilka słów napomknąć o ProZone, nowatorskim rozwiązaniu Beautiful Game Studios. Rozwiązanie to sprowadza się do dokładnej analizy spotkań (za pomocą wykresów, strzałek, statystyk) po ich zakończeniu wraz z zaznaczeniem podań i strzałów na bramkę. Pomył sam w sobie jest nader ciekawy, ale uważam, że nie został w tym przypadku należycie wykorzystany. Jedną z najważniejszych kwestii menadżerów piłkarskich jest dokonywanie transferów. W przypadku "Championship Manager 2007" wystarczy, w większości przypadków, odpowiedni zasób gotówki i praktycznie sprawa kupna piłkarza zostaje załatwiona. W rzeczywistości każdy klub na świecie posiada w swoich szeregach zawodników, którzy w danym momencie nie są na sprzedaż. Sprawę tę ładnie naświetlono w najnowszym FM, w którym kupno dobrego i zasłużonego dla danego klubu zawodnika nie jest takie proste.

Interfejs, któremu rzekomo poświęcono bardzo wiele uwagi, w dalszym ciągu pozostawia sporo do życzenia. O ile rozmieszczenia elementów niezbędnych do zarządzenia drużyną można się nauczyć w kilka chwil, to już o wiele gorzej jest ze wspominaną wcześniej przeze mnie czcionką, której widoczność na jaskrawym tle pozostawia sporo do życzenia. Sposób przedstawienia meczu wygląda ciekawie i z pewnością bardziej przypomina realia boiskowe (możliwość zmiany ustawień kamery), aniżeli w przypadku FM 2007. Niestety, otoczka meczu to jedyny element, za który można "Championship Manager 2007" w tym względzie pochwalić. Zawodnicy nadal występują pod postacią pionków szachowych i pomijając ten komiczny wygląd muszę zaznaczyć, że ich poczynania na boisku często są niezrozumiałe, a nawet głupie. Niby menadżer nakreśla przed meczem konkretną taktykę, ale jej zastosowanie na boisku jest niezauważalne. Z kolei dźwięki dochodzące uszu gracza w trakcie meczu nie wybijają się ponad to, co znamy z poprzednich części. Podsumowując ten aspekt gry, oglądanie meczów w najnowszym "CM" nie należy do przyjemności, dlatego z ratunkiem przychodzi komentarz w formie pisemnej. W tym przypadku opis wydarzeń boiskowych jest w nieco większym stopniu zrozumiały, aczkolwiek konia z rzędem temu, kto będzie nadążał za szybkością wyświetlania tekstu.

Reasumując, nowy "Championship Manager" to produkt z niewątpliwym potencjałem, ale wyraźnie zmarnowanym. Niby jest lepszy od swojego poprzednika, ale zapewniam, żadnego maniaka piłkarskich menadżerów do monitora nie przykuje, nie mówiąc już o tym, żeby był w stanie oderwać kogokolwiek od serii "Football Manager".


INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: football
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama