Najważniejsze esportowe święto w Valorancie w tym roku rozgrywało się od drugiego tygodnia września aż do wczorajszej niedzieli zwieńczonej wielkim finałem. Oczy polskich fanów taktycznego shootera od Riot Games zwrócone były w kierunku zaciętej rywalizacji między Fnatic a amerykańskim NRG.
Powiedzieć, że finał obfitował w sinusoidę emocji, to jak nie powiedzieć tak naprawdę nic. Paryska hala widowiskowo-sportowa Accor Arena żyła tym świętem, a zawodnicy zafundowali nam kapitalne granie. Ostatnie starcie tego turnieju rozegrało się w najdłuższym możliwym wymiarze czasowym, czyli aż na pięciu mapach.
Początkowo mocną dominację zaakcentowało NRG, zapisując na swoje konto dwie pierwsze mapy. To oznaczało, że Fnatic w składzie z "kaajakiem" bardzo szybko znalazło się nad przepaścią. Europejski team powrócił najpierw na mapie Abyss, a następnie na Ascent. Finałowe rozstrzygnięcie znalazło ujście dopiero na Sunset, gdzie górowali Amerykanie.
Fantastyczny występ w finałowym meczu zaliczył polski reprezentant. "kaajak" na pięciu mapach zanotował 90 eliminacji przy 75 zgonach. Jego rating wyniósł imponujące 1,16, więc możemy pokusić się o mało odważną tezę, że Haremski faktycznie błyszczał w barwach Fnatic.
"kaajak" jako trzeci Polak w historii mógł zostać mistrzem świata w Valorancie. Do ostatecznego sukcesu zabrakło bardzo, bardzo niewiele. Zwycięzcy Valorant Champions 2025, czyli NRG, zainkasowali w ramach rozgrywek okrągły milion dolarów. Do Fnatic powędrowało imponujące 400 tys. dolarów z całej puli turniejowej.










