Justin Bieber wprawił wszystkich swoich licznych fanów w osłupienie. 31-latek założył konto w serwisie streamerskim Twitch.tv, hucznie ogłosił wszem i wobec, że zaczyna nowy etap w życiu i przeprowadził swoją pierwszą pełnoprawną transmisję. Ta przyciągnęła w szczycie ponad 10 tys. widzów.

Trwający ponad godzinę stream skupiał się w dużej mierze na prezentacji należącego do niego obiektu. To ogromny gmach stanowiący prawdziwe epicentrum rozrywki. W budynku istnieje specjalny plac do gry w koszykówkę, halowy kort tenisowy czy sterta stołów do tenisa stołowego. Są też stoły bilardowe i sofy do relaksowania się przy muzyce.
Podczas tej stosunkowo krótkiej transmisji Bieber nie robił niczego nadzwyczajnego. Zebrał całą swoją ekipę producencką w jedno miejsce, by w akompaniamencie sportu spędzić czas z bliskimi mu osobami. Wiele wskazuje jednak na to, że ten prolog to zapowiedź czegoś naprawdę dużego.
W pewnym momencie podczas nadawania na żywo uwielbiany przez setki milionów artysta przyznał, że zamierza streamować praktycznie codziennie. "Koniecznie bądźcie na bieżąco. Będzie wyśmienicie" - skwitował w akompaniamencie tłumnie zgromadzonej publiki. Nie zdradził jednak nic więcej, pozostawiając swoich fanów ze sporą dawką tajemniczości.
Kanał gwiazdy estrady przeforsował właśnie granicę 50 tys. obserwujących go osób w najpopularniejszym serwisie streamerskim Twitch.tv. Swój profil na tej platformie Bieber uprzednio zareklamował zarówno na X, jak i na Instagramie, co może obrazować, że faktycznie ma ambitne plany odnośnie swojej nowej działalności.
Nie jest tajemnicą, że muzyk ma sporo kontaktów w branży streamerskiej. Dobrze zna się m.in. z Kai Cenatem, jednym z najpopularniejszych internetowych twórców na świecie. Bieber, po siedmiu wydanych albumach studyjnych i ciepło przyjętym "krążku" SWAG z tego roku, poszuka swoich szans rozwoju w innym obszarze poza muzyką?










