Najprawdopodobniej z każdym rokiem liczba kobiet na trybunach oraz wśród graczy będzie systematycznie rosła. Obecność płci żeńskiej w esporcie lub szerzej - gamingu jest coraz częstsza, co potwierdza w rozmowie z naszym portalem Agnieszka „pasia” Olejnik – profesjonalna zawodniczka Counter-Strike: Global Offensive.
- Kobiet w esporcie jest coraz więcej, ale nie mówię tutaj o profesjonalnym czy pół-profesjonalnym graniu w gry. Dziewczyny coraz chętniej grają dla przyjemności nie wiążąc z tym swojej przyszłości. Jak wszyscy doskonale wiemy świat esportu to przede wszystkim faceci, którzy chętnie dzielą się swoją pasją z partnerkami, stąd można zaobserwować więcej kobiet niestety na trybunach niż w turniejach.
„Pasia” zauważa jednak duży problem panujący w społeczeństwie graczy, a mianowicie dyskryminację ze względu na płeć.
- Jeśli już chodzi grę to niestety muszę stwierdzić, iż mężczyźni nadal postrzegają nas jako tą słabszą płeć. Wiążą swoje myślenie ze stereotypowym podejściem, że kobieta nadaję się tylko do kuchni. Oczywiście jest to reguła, a w regule są wyjątki – dodaje „Pasia”.
Jeśli chodzi o profesjonalną scenę esportową kobiet, to poziom niestety jest znacznie niższy od tego, co prezentują mężczyźni. Za tym idą również pule nagród na turniejach, które są kilkukrotnie niższe. Wynika to głównie z tego, że kobiet jest mniej w środowisku oraz znacznie mniej pań interesuje się grami esportowymi.

Czy istnieje szansa, by w przyszłości rozgrywki kobiet i mężczyzn były na równym poziomie esportowym oraz finansowym? Ważnym etapem w tej sprawie byłaby częstsza gra przeciwko mężczyznom, to zapewne by rozwijało żeński esport. Niestety, na to jednak się nie zanosi, gdyż w esporcie panuje duży podział na rozgrywki damskie oraz męskie i rzadko przedstawiciele obu płci mogą zmierzyć się ze sobą.

Przełomem w tej kwestii może być triumf Sashy "Scarlett" Hostyn, która wygrała prestiżowe Intel Extreme Masters w południowo-koreańskim PyeongChang. W drodze do triumfu pokonała ona najlepszych mężczyzn na świecie w SC2. Kontrowersje wielu obserwatorów budzi jednak fakt, że Sasha urodziła się...mężczyzną, przez co jej sukces jest nieco marginalizowany przez niektórych przedstawicieli środowiska.
Czy sukces "Scarlett" przełoży się na odważniejsze starty kobiet na męskich turniejach? Tego nie wiemy, lecz na pewno brak podziału na męskie i żeńskie rozgrywki tylko i wyłącznie może pomóc kobietom w podniesieniu poziomu własnej gry.Krzysztof Chałabiś








