Wolfenstein: The Old Blood - mroczne sekrety nazistów

Wolfenstein: The New Order okazał się wyjątkowo dobrą reaktywacją kultowej strzelanki sprzed lat. Teraz czas na dodatek.

Sukces Wolfenstein: The New Order wręcz musiał pociągnąć za sobą kolejne odsłony przygód B.J. Blazkowicza. Póki co nie ma mowy o pełnoprawnej kontynuacji, ale Bethesda niebawem (bo już 5 maja) wypuści na świat samodzielne rozszerzenie, zatytułowane Wolfenstein: The Old Blood. Gra zostanie wydana - podobnie jak "podstawka" - w wersjach na pecety, PlayStation 4 oraz Xboksy One (choć w tym trzecim przypadku tylko w formie cyfrowej).

Atak na bawarskie zamczysko

W Wolfenstein: The New Order przeniesiemy się do przeszłości, a dokładnie do 1946 roku, do Bawarii. Przygotowana przez twórców kampania zostanie podzielona na dwie części. W pierwszej - Rudi Jäger i Legowisko Wilków - podejmiemy próbę włamania do tytułowego zamku Wolfenstein, z którego będziemy mieli wykraść ważne dokumenty, należące do Generała Trupiej Główki.

Reklama

Na naszej drodze stanie jednak szalony strażnik więzienny oraz podlegające mu oddziały. Natomiast w części drugiej - Mroczne Sekrety Helgi von Schabbs - zostaniemy wysłani do miasta Wulfburg, gdzie również będziemy szukać dokumentów, ale tym razem będziemy musieli stawić czoło nazistowskim archeologom, prowadzącym na miejscu poszukiwania tajemniczych artefaktów, dzięki którym możliwe ma być uwolnienie mrocznej, starożytnej mocy...

Zmiany? Niepotrzebne!

Jeśli idzie o rozgrywkę, to w Wolfenstein: The Old Blood nie dojdzie do żadnych większy zmian. Wciąż będziemy mieli do czynienia z miksem gry akcji oraz skradanki (ze zdecydowaną przewagą strzelanki). W dalszym ciągu będziemy mogli skorzystać z obszernego arsenału (który można się spodziewać, że zostanie poszerzony o nowe egzemplarze). Naszą broń będziemy mogli ulepszać i będzie ona mogła działać w różnych trybach (na przykład karabin laserowy będzie służył także jako przecinak).

Bez zmian pozostanie także grafika. Oczywiście możemy spodziewać się zupełnie nowych, znacznie różniących się od tych z Wolfenstein: The New Order (w końcu akcja będzie się rozgrywać w zupełnie innych czasach), ale nie mamy co oczekiwać skoku jakościowego od strony technicznej. Czy jednak był on w tym przypadku potrzebny, skoro Wolfenstein: The New Order nadal wygląda bardzo dobrze? Autorzy chyba spokojnie mogą wstrzymać się z rewolucjami aż do czasu kolejnej pełnoprawnej części.

Obowiązkowa pozycja...

Krótka piłka - jeśli Wolfenstein: The New Order wam się podobał, to Wolfenstein: The Old Blood wydaje się wręcz obowiązkowym zakupem, a jeżeli nie mieliście do czynienia z "podstawką", to bez niej w dodatek i tak nie pogracie. W tym drugim przypadku powinniście zdecydowanie sięgnąć po Wolfenstein: The New Order (który można już kupić w całkiem przystępnej cenie), a później zdecydować o ewentualnym zakupie dodatku.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy