The Sinking City - zapowiedź

The Sinking City /materiały prasowe

​Jako miłośnik opowiadań H.P. Lovecrafta wciąż czekam na wymarzoną grę inspirowaną jego twórczością. Miałem nadzieję, że będzie nią wydana w ubiegłym roku Call of Cthulhu...

... ale jak bardzo się na niej zawiodłem, wolę już nawet nie pisać. Jednak - jak wiadomo - nadzieja umiera ostatnia. A na horyzoncie jest jeszcze kilka tytułów, które mogą okazać się wreszcie tym, na co od tak dawna czekam (bodaj od premiery Prisoner of Ice z 1995 roku, nie licząc może Bloodborne'a, którego twórcy mocno się Lovecraftem inspirowali). Gdybym miał postawić na którąś z nich u bukmachera, byłaby to The Sinking City od studia Frogwares (twórcy m.in. ciepło przyjętej serii gier o Sherlocku Holmesie).

Co ciekawe, The Sinking City początkowo powstawał jako... Call of Cthulhu. Wydaniem gry miało się zająć Focus Home Interactive. Jednak Frogwares przeniosło się do innego wydawcy - Bigben Interactive - co poskutkowało zmianą planów. Focus Home Interactive wydało swoje Call of Cthulhu wraz ze studiem Cyanide (osiągając marny rezultat), a Frogwares i Bigben Interactive uznały, że twórczość mistrza grozy z Providence zasługuje na coś znacznie więcej. Koncepcja inspirowanej nią gry znacząco się rozrosła i tak oto powstało The Sinking City. No, ale dość wstępu. Przejdźmy do konkretów.

Reklama

W The Sinking City przeniesiemy się - a jakże - do Stanów Zjednoczonych. Są lata dwudzieste XX wieku, a my wcielamy się w detektywa Charlesa W. Reeda, który odwiedza miasteczko Oakmont w stanie Massachusetts. Ściągnęła go tutaj tajemnicza powódź, wywołana - jak mówi miejscowa ludność - przez siły nadprzyrodzone. Jego zadaniem będzie zbadanie sprawy i wyjaśnienie całej historii. Na miejscu okaże się, że z miasteczkiem i jego mieszkańcami rzeczywiście coś jest nie tak. Z czasem będzie się musiał mierzyć nie tylko z tajemnicą, ale również rozprzestrzeniającym się wokół obłędem.

The Sinking City będzie przygodową grą akcji z elementami RPG, ukazaną z perspektywy trzecioosobowej. Poruszając się pomiędzy dzielnicami Oakmont, będziemy poznawać coraz to nowe lokacje oraz mieszkańców, z którymi będziemy mogli porozmawiać. Część z nich będzie miała dla nas jakieś zadanie do wykonania. Co ciekawe, każde z nich będziemy mogli wykonać na kilka sposobów, a decyzje, które będziemy podejmować, będą miały wpływ na ciąg dalszy historii oraz jej zakończenie.

Choć autorzy stawiają na historię, klimat i zadania, w grze nie zabraknie starć z mniej lub bardziej odrealnionymi przeciwnikami. W starciach z nimi będziemy mogli wykorzystać broń typową dla okresu, w którym będzie się toczyć akcja. Będą to m.in. rewelower, strzelba, karabin czy granaty. Charles będzie także rozwijał swoje umiejętności, które przydadzą się nie tylko w walce, ale i podczas rozwiązywania łamigłówek czy w trakcie eksploracji. Jednocześnie będzie musiał walczyć z szaleństwem, które będzie się szerzyć w jego głowie wraz z kolejnymi makabrycznymi czy trudnymi do wyjaśnienia zdarzeniami. Postępujący obłęd będzie skutkował np. różnego rodzaju halucynacjami.

The Sinking City miało mieć premierę już w marcu, ale Frogwares stwierdziło, że potrzebuje jeszcze trochę czasu. Aktualnie mówi się, że gra trafi do sprzedaży 27 czerwca tego roku. Jeśli trzeba, poczekam na nią jeszcze dłużej, byle tylko była czymś więcej niż naciągana namiastka Lovecraftowskiej przygody, inaczej niż wspomniana Call of Cthulhu.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: The Sinking City
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy