The Bureau: XCOM Declassified

Nie tak dawno zachwycaliśmy się genialną strategią XCOM: Enemy Unknown. Co powiecie na dokładkę, tyle że w formule trzecioosobowego shootera?

The Bureau: XCOM Declassified do niedawna znany był po prostu jako XCOM. Ten XCOM, o którym nie wiadomo było, czy zostanie w ogóle kiedyś ukończony, a gdy już do tego dojdzie, czy nie będzie to kolejna - po Duke Nukem Forever czy Aliens: Colonial Marines - spektakularna klapa. Na to się bowiem zanosiło w związku z tym, że gra niewiele miała wspólnego z "prawdziwym" XCOM-em. I nie chodziło tu bynajmniej tylko o to, że XCOM nie miał być strategią, tylko strzelanką.

Aby do tej spektakularnej klapy nie doszło, studio 2K Marin (twórcy drugiego BioShocka), które przejęło projekt po zespołach Irrational Games i 2K Australia, postanowiło zmienić to i owo w założeniach i stworzyć projekt po swojemu, a nie dokończyć po poprzednikach. Jedną z większych zmian dokonanych przez nowych autorów jest ta dotycząca ujęcia - rozgrywki nie będziemy obserwować z oczu bohatera, a zza jego pleców.

Reklama

W ogóle ujęcie stało się bardziej taktyczne - po wciśnięciu odpowiedniego przycisku pokazuje się kołowe menu komend, a czas zatrzymuje się. Gdy najedziemy kursorem na dobre miejsce do schowania się przed ostrzałem wroga, pokazuje się niebieska tarcza, a gdy na kiepskie - czerwona. Plansze zostały zaprojektowane tak, by dać nam jak najwięcej możliwości taktycznego kombinowania. Ponadto w The Bureau: XCOM Declassified będziemy mogli zabrać na każdą misję dwóch kompanów, obdarzonych specjalnymi zdolnościami (podkładanie min czy wzywanie nalotu bombowego), którym będziemy mogli wydawać proste polecenia ("pójdź tam", "zaatakuj tego wroga" albo "wykorzystaj specjalną zdolność"). A gdy podkomendny zginie, to "na śmierć". Jak w XCOM-ie, nie będziemy mogli przywrócić nikogo do życia. Autorom zależało, by stworzyć grę jak najbardziej przypominającą XCOM: Enemy Unknown, co widać zresztą już na screenach.

The Bureau: XCOM Declassified będzie taktyczną strzelanką utrzymaną w duchu oryginalnego XCOM-a, ale - niestety - pozbawioną ciekawego pomysłu z poprzedniej iteracji na elementy detektywistyczne. Poprzednicy 2K Marin chcieli, by w grze pojawiły się dochodzenia, które prowadzilibyśmy ( niczym w L.A. Noire czy chociaż w Batmanie. Ostatecznie z tej interesującej koncepcji zrezygnowano, ograniczając się do strzelania, chowania się i rozkazywania. I do przedstawienia ciekawej fabuły, na którą będziemy mogli wpłynąć, podejmując raz na czas takie lub inne decyzje.

Skoro już jesteśmy przy fabule - The Bureau: XCOM Declassified przeniesiemy się w lata sześćdziesiąte ubiegłego wieku i poznamy kulisy powstania tytułowej organizacji, zajmującej się walką z najeźdźcami z kosmosu. Wedle wymyślonego scenariusza, prezydent Kennedy na początku miał powołać tak zwane Biuro, którego zadaniem było przeciwdziałanie infiltracji przez inne mocarstwa, a także tuszowanie śladów obcych przed opinią publiczną. Głównym bohaterem gry będzie ubrany w długi prochowiec William Carter. Scenariusz będziemy zgłębiać nie tylko poprzez wykonywanie kolejnych misji, ale również poprzez odszukiwanie rozrzuconych tu i ówdzie notek.

Jeśli chcecie wziąć udział w inwazji obcych z bliższej perspektywy niż w XCOM: Enemy Unknown, na pewno powinniście się zainteresować The Bureau: XCOM Declassified. Wygląda na to, że studio 2K Marin wreszcie wprowadziło projekt na właściwe tory (pomimo, że wycięto z gry element detektywistyczny). Przekonamy się o tym ostatecznie 23 sierpnia, zarówno na pecetach, jak i konsolach.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: The Bureau: XCOM Declassified | Electronic Arts
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy