Phantaruk - beta-test

Jak wyglądałoby połączenie SOMY z Obcym: Izolacją? Już nie musicie się zastanawiać...

... bo taką właśnie kombinację przygotowało dla was krakowskie studio Polyslash. Co prawda gra nie jest jeszcze w stu procentach ukończona, ale mieliśmy okazję przetestować jej przedpremierową wersję. To wystarczyło, aby zorientować się, że twórcy Phantaruka (bo taki tytuł nosi omawiana produkcja) czerpali garściami z wymienionych wcześniej horrorów. Czy wyszło im to na dobre?

W Phantaruku wcielamy się w członka załogi tajemniczej stacji kosmicznej, na której - jak się okazuje - prowadzone są (a raczej były) badania nad kolejnym stadium rozwoju ludzkości. Miał nim być człowiek pozbawiony jakichkolwiek biologicznych słabości. Jednak najwyraźniej nie wszystko poszło po myśli naukowców, bo w tej chwili obiekt wisi w przestrzeni niemal całkowicie opuszczony.

Reklama

Jedyną istotą poza nami, która znajduje się na jego pokładzie, jest równie tajemnicza, co sama stacja, istota - tytułowy Phantaruk. Co gorsza, główny bohater jest nosicielem pasożyta, który stopniowo podtruwa jego organizm. Naszym zadaniem w grze - poza samym przeżyciem, rzecz jasna - jest odkrycie tajemnic skrywających się w zakamarkach stacji, a następnie wydostanie się z niej. Czy to wszystko nie brzmi wam znajomo? No właśnie...

We wczesnej wersji Phantaruka mogliśmy przetestować kilka etapów z przygotowanej przez twórców kampanii, które stanowią coś w rodzaju samouczka i wprowadzenia do tego, co czeka na nas dalej. Podczas tego krótkiego fragmentu mogliśmy się przekonać, że panowie ze studia Polyslash potrafili stworzyć naprawdę ciężką i pogłębiającą stan niepokoju atmosferę.

Phantaruk nie straszy nas wyskakującymi stąd i zowąd stworami (jak wspomnieliśmy, jest tutaj tylko jedna istota, którą lepiej omijać z daleka). To horror, w którym klimat budują: mrok, oświetlenie oraz dźwięki. Te ostatnie potrafią sprawić, że włos jeży się na plecach. Świetne dobrane piski, trzaski i inne odgłosy wystarczą, abyśmy czuli stały dopływ adrenaliny. O to nam właśnie chodzi, gdy uruchamiamy survival horror. A propos survivalu jeszcze, to trzeba dodać, że główny bohater - z racji tego, że nosi w sobie pasożyta - musi raz na czas zażywać antidotum. To udane wzbogacenie rozgrywki, choć zastanawiamy się, czy na dłuższą metę nie będzie uciążliwe.

Phantaruk zapowiada się obiecująco, ale we wczesnej wersji mogliśmy dostrzec także jego słabe strony. Dokładnie dwie. Po pierwsze - w przerobionym przez nas fragmencie fabuła znajdowała się raczej na drugim planie. Mamy nadzieję, że ciąg dalszy gry będzie bogatszy w informacje o bohaterze, o stacji kosmicznej oraz o samym Phantaruku. Po drugie - powiedzmy sobie szczerze, że Phantaruk nie jest technologicznym majstersztykiem. Pod względem artystycznym Polyslash wykonało kawał dobrej roboty, ale od strony technicznej spodziewalibyśmy się czegoś lepszego. Wiemy, że Phantaruk jest produkcją niezależną, ale w dzisiejszych czasach nawet "indyki" potrafią zachwycać grafiką. A Phantaruk nie zachwyca.

Tym niemniej czekamy na produkcję krakowskiego zespołu z niecierpliwością. Jesteśmy ciekawi, co też przygotował on w dalszej części gry. Premiera ostatecznej wersji Phantaruka została zaplanowana na 16 sierpnia.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Phantaruk
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy