Battlefield 1 - zapowiedź

​Po długim oczekiwaniu Electronic Arts w końcu zaprezentowało kolejną odsłonę serii Battlefield, zatytułowaną... Battlefield 1.

Przed oficjalną zapowiedzią gracze zastanawiali się i zastanawiali nad tym, w jakich realiach zostanie osadzona następna odsłona popularnego cyklu sieciowych, wojennych gier akcji. Rację mieli ci, którzy obstawiali, że studio EA DICE przeniesie nas do okresu pierwszej wojny światowej.

W Battlefield 1 będziemy mieli okazję prześledzić wydarzenia z lat 1914-1918 z perspektywy kilku różnych bohaterów i wziąć udział w niezwykle ważnych dla historii ludzkości bitwach, toczących się czy to we włoskich Alpach, czy to na arabskich pustyniach. Wykorzystamy w nich broń, która została po raz pierwszy wykorzystana w tak dużej skali właśnie podczas pierwszej wojny światowej, taką jak miotacze ognia, artyleria, czołgi czy gazy bojowe.

Reklama

Oczywiście kampania dla pojedynczego gracza będzie tylko wprowadzeniem do tego, co czeka nas w multiplayerze. To właśnie tryb wieloosobowy będzie w Battlefield 1 (podobnie jak w ostatnich odsłonach) daniem głównym, dla którego większość graczy kupi tę grę. To tutaj będziemy mogli toczyć ogromne, widowiskowe bitwy z udziałem nawet 64 graczy.

Wśród trybów rozgrywki znajdą się między innymi: Podbój (walka o kontrolę nad wyznaczonymi punktami na mapie), Dominacja (trochę podobnie jak w Podboju, ale na mniejszą skalę) oraz Operacje (nowość - zabawa polegająca na atakowaniu i bronieniu linii frontu). Autorzy wprowadzili także rozwiązanie o nazwie Persisent Squad Team, które pozwoli nam na formowanie stałych oddziałów, które będą przenoszone między kolejnymi potyczkami oraz serwerami gry.

Starcia w Battlefield 1 będą wyglądać nieco inaczej niż w ostatnich odsłonach serii. Między innymi za sprawą wprowadzenia nowej broni, o której wspomnieliśmy dwa akapity wyżej, ale nie tylko. Więcej będzie brutalnej walki w zwarciu, przy użyciu saperek bądź bagnetów. Plansze będą bardziej rozległe i bardziej otwarte niż chociażby w Battlefieldzie 3 i Battlefieldzie 4. Gracze mają otrzymać większą swobodę działania niż do tej pory. Poniekąd jest to powrót do korzeni serii.

Oczywiście w Battlefieldzie 1 nie mogłoby zabraknąć pojazdów. W grze będziemy mogli pojeździć czołgami i polatać samolotami (myśliwcami i bombowcami) typowymi dla okresu pierwszej wojny światowej.

Battlefield 1 będzie działał na bazie silnika Frostbite, który znamy już z ostatnich odsłon serii, jak również ze Star Wars: Battlefront. Jednak EA DICE dokonało w nim wyraźnych modyfikacji i unowocześnień, dzięki którym możliwe będzie na przykład wprowadzenie systemu destrukcji na nieznaną dotychczas skalę. Środowisko będzie się dzięki niemu zmieniać podczas potyczek, wpływając tym samym na przebieg rozgrywki. Wystarczy, że wspomnimy, iż w Battlefieldzie 1 będziemy mogli nie tylko tworzyć leje w podłożu czy obracać deski w drzazgi, ale też niszczyć całe budynki - i to nie tylko te małe!

EA DICE wiedziało doskonale, w którą strunę uderzyć, aby wywołać wśród fanów Battlefielda ekscytację. Połączenie pierwszej wojny światowej ze znakomitą mechaniką rozgrywki (nieco zmodyfikowaną względem ostatnich odsłon), wciągającymi trybami rozgrywki (liczymy na nowości!), ciekawym uzbrojeniem oraz świetną grafiką (szczególnie interesująco brzmi to, co autorzy mówią o systemie zniszczeń) może się okazać prawdziwym strzałem w dziesiątkę, który spowoduje, że w Battlefielda 1 będziemy grać namiętnie przez kolejne lata.

Premiera - 21 października, w wersjach na pecety, Xboksy One oraz PlayStation 4.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama