iiyama G-Master G4380UHSU-B1 Red Eagle – recenzja gamingowe kolosa za rozsądne pieniądze

Bardzo cenimy sobie monitory iiyama. Większość testowanych przez modeli może się pochwalić dobrym stosunkiem ceny do możliwości, znakomitą jakością wykonania i możliwościami. Dodatkowo, japoński producent często podaje niższe niż zarejestrowane przez nas wartości w specyfikacji (na przykład przy kontraście, czy maksymalnej jasności), co jest rzeczą wręcz niespotykaną. Czy identyczną sytuację zaobserwować możemy w przypadku bohatera dzisiejszego artykułu i czy ostatecznie warto się nań zdecydować? Sprawdzamy!

Monitor iiyama G-Master G4380UHSU-B1 Red Eagle to gamingowy wariant modelu przystosowanego na rynek profesjonalny/pracy, czyli iiyama ProLite X4373UHSU-B1. Całkiem ciekawy ruch ze strony producenta, który ewidentnie stara się zapełnić wszystkie dostępne segmenty. Bohater dzisiejszego artykułu to jednak nie typowe urządzenie dla mas, ponieważ wyposażone zostało w 43-calową matrycę VA o rozdzielczości UHD (3840 x 2160 pikseli), co oczywiście oznacza, że nie znajdzie zastosowania na zwykłym, często niewielkim biurku gracza. Jeśli jednak mamy gdzie postawić tego behemota, warto się nim zainteresować, ponieważ jest jednym z najtańszych monitorów dla graczy w tym rozmiarze. Czy 3200 zł w tym wypadku oznacza słabe możliwości? Przyjrzyjmy mu się z bliska i odpowiedzmy na te pytanie.

Reklama

Jak już wspomnieliśmy, iiyama G-Master G4380UHSU-B1 Red Eagle to monitor wyposażony w 43-calową, 8-bitową, płaską matrycę VA o rozdzielczości 4K UHD, częstotliwości odświeżania 144 Hz, jasności maksymalnej na poziomie 550 nitów, kontraście 4000:1 i czasie reakcji wynoszącym 0,4 ms (MPRT). Na papierze prezentuje się zatem nadspodziewanie dobrze, szczególnie przy parametrach właściwych. Oprócz nich do dyspozycji otrzymujemy wsparcie dla trybu HDR (DisplayHDR 400), funkcję FreeSync Premium z LFC, głośniki oraz standard VESA 200 x 100 do zamontowania monitora na dedykowanym uchwycie. Dodatkowo, do monitora podłączyć możemy dwa urządzenia przez HDMI (2.0, UHD @60 Hz) oraz dwa przez DisplayPort 1.4. Nie zabrakło też dedykowanego USB HUB-a w wersji 3.0, dodatkowych portów USB 3.0 (jednego) oraz 2.0 (dwóch), złącza jack 3.5 mm i... pilota w zestawie. Tak, sterować monitorem można z poziomu wygodnego w obsłudze pilota, a zatem sam monitor może być wykorzystany nawet w salonie.

iiyama G-Master G4380UHSU-B1 Red Eagle - specyfikacja:

  • Przekątna matrycy - 43"
  • Rozdzielczość - 4K UHD 3840 x 2160 pikseli
  • Częstotliwość odświeżania - 144 Hz
  • Synchronizacja - FreeSync Premium z LFC
  • Gęstość pikseli - 103
  • Typ panelu - VA
  • Powłoka matrycy - Antiglare
  • Jasność maks. - 550 nitów
  • Kontrast - 4000:1
  • Kąty widzenia - 178/178 st.
  • Czas reakcji - 0,4 ms (MPRT)
  • Pivot - Nie
  • Vesa - Tak, 200 x 100
  • Złącza - 2x DisplayPort 1.4, 2x HDMI 2.0, 1x USB 3.0, 2x USB 2.0 + jack 3,5mm
  • Dodatki: HUB USB 3.0, głośniki (2x 7 W), DisplayHDR 400
  • Waga - 14,9 kg
  • Cena - 3200 zł

Budowa, jakość wykonania i ergonomia

Monitor gotowy do działania jest właściwie zaraz po wyciągnięciu z kartonu. Użytkownik musi przykręcić jedynie podstawkę korzystając przy tym z jednej szybkośrubki. Jeśli chodzi o jakość wykonania, całość prezentuje się naprawdę solidnie, ale na pewno nie nowocześnie. Zapewne związane jest to z nieco przygrubawymi ramkami, które niestety mogą psuć odbiór. Tak czy inaczej, zastosowano tutaj solidne tworzywo sztuczne i nie ma mowy o żadnym skrzypieniu ani złym spasowaniu elementów, czyli jest dokładnie tak, jak się spodziewaliśmy testując kolejny monitor japońskiego producenta. Design może się podobać, ale na pewno nie fanom gamingowych wstawek, podświetlenia LED i innych tego typu rzeczy. Producent stawia zatem na minimalizm - ponownie zresztą.

Niestety, ale iiyama nie zdecydował się dorzucić funkcjonalnej podstawki, ponieważ ta oferuje jedynie regulację pochylenia (2 st w górę i 10 st. w dół), przez co cierpi ergonomia. Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że do innych monitorów w tym rozmiarze również nie montuje się takiej, która zapewnia na przykład funkcję ustawienia wyświetlacza w trybie portretowym, ale jednak warto było pokusić się o chociażby możliwość regulacji wysokości. Alternatywa jest na szczęście jeszcze lepsza, ponieważ znajdziemy tutaj standard VESA 200 x 100, dzięki któremu możemy zamontować monitor na ramieniu, ścianie, suficie i gdziekolwiek tylko chcemy.

Obsługa OSD to już jednak coś, obok czego przejść obojętnie nie możemy. Z jakiegoś nieznanego nam powodu producent postanowił zrobić krok wstecz i zrezygnował z przyjemnego w użytku i funkcjonalnego dżojstika na rzecz pięciu fizycznych przycisków, umieszczonych dodatkowo z prawej strony, a nie na środku. Jeśli użytkujemy monitor przy biurku, dostęp do tych przycisków jest bardzo utrudniony. Powiedzielibyśmy nawet, że musimy mieć rozpiętość ramion profesjonalnego boksera wagi ciężkiej (Lennox Lewis byłby na przykład zadowolony), by nie musieć wstawać z fotela. Tak czy inaczej, całość niweluje praktyczny pilot zdalnego sterowania. Jest on sporych rozmiarów, czytelny i przede wszystkim zawiera przydatne skróty pozwalające na szybką zmianę źródła, regulację głośności czy sprawniejsze nawigowanie po menu ekranowym.

Kolory, kontrast i HDR

Pomiary kolorymetrem jasno wskazują, że zastosowany panel w monitorze może poszczycić się wsparciem dla szerokiego gamutu i choć o żadnych rekordach tutaj mowy nie ma, jak na monitor gamingowy jest naprawdę dobrze. Pokrycie przestrzeni sRGB jest praktycznie pełne, ponieważ wynosi 99% przy całkowitej objętości na poziomie 134,6%. Dla Adobe RGB jest już to jednak mniejsze, aczkolwiek nadal przyzwoite 82,7% przy objętości 92,7%, a dla DCI-P3 - 93,8% przy objętości 95,3%.

Niemałym zaskoczeniem okazała się być domyślna wartość jasności, która przy zaledwie 25% już oznacza niemal 220 nitów, co tylko może sugerować, że będziemy mieli do czynienia z naprawdę jasnym panelem. Oczywiście w specyfikacji widnieje odpowiedni zapis (550 nitów), dlatego sprawdźmy, czy rewelacje te okażą się być prawdą. Zahaczmy jednak najpierw o kontrast oraz temperaturę barwową. Jasność dla czerni wynosi przy ustawieniach domyślnych zaledwie 0,041 nitów, co oznacza kontrast na poziomie aż 5351,9:1. Wynik ten robi ogromne wrażenie i jest jednym z najwyższych, jeśli nie faktycznie najwyższym spośród wszystkich monitorów oferujących jednostrefowe podświetlenie. Wrażenie robi również temperatura barwowa, ponieważ zarejestrowaliśmy wartość na poziomie 6471K, a więc praktycznie ideał, który powinien wynosić 6500K. Obraz nie wpada zatem ani w żółte, ani w niebieskie odcienie, a przypomnijmy - to jest monitor gamingowy, a nie typowo profesjonalny.

Kolejnym plusem jest średni błąd Delta E, który przy fabrycznych ustawieniach wynosi 2,13, co oznacza, że po wyciągnięciu monitora z pudełka już na start otrzymujemy odpowiednio skalibrowany panel. Nieco przekłamana jest jednak czysta czerwień, dla której maksymalny błąd wynosi 5,77, ale w całościowym rozrachunku jest naprawdę dobrze.

Monitor oficjalnie wspiera standard DisplayHDR 400, a więc ten najbardziej podstawowy, dlatego nie liczyliśmy na jakieś spektakularne efekty. Pomimo tego, urządzenie nas nieco zaskoczyło, ponieważ efekt ten jest ewidentny, choć należy tutaj wspomnieć, że nie pokazuje na co naprawdę stać technologię HDR. Tak czy inaczej, wynik bezpośrednio związany jest z wysoką jasnością maksymalną i bardzo wysokim (jak na panel LCD) kontrastem. Monitor w tym trybie wyświetla więcej szczegółów i odcieni, szczególnie w ciemnych scenach.

Matryce VA pod względem kątów widzenia wypadają gorzej niż panele IPS, ale też znacznie lepiej od TN. Przy odpowiednim odchyleniu VA nie przekłamują kolorów, ale tracą kontrast. Nie inaczej jest w przypadku bohatera dzisiejszego artykułu, choć musimy uczciwie przyznać, że jest lepiej niż się spodziewaliśmy. Do 50 st. odchylenia nie zauważymy żadnej różnicy i dopiero po przekroczeniu tego progu czerń zaczyna tracić głębie, a kolory uciekają w stronę odcieni szarości. Tak czy inaczej, ze względu na rozmiar, urządzenie sprosta kilkuosobowym seansom, co przy aktualnie testowanym monitorze zdaje się odgrywać istotną rolę.

Podświetlenie i kąty widzenia

Japoński producent postawił na bezpośrednie, jednostrefowe podświetlenie, co oczywiście już sugeruje niska cena urządzenia. Monitor działa w oparciu o technologię Flicker Free, co przekłada się na zasilanie przetwornicą DC-DC, a więc prądu stałego, co z kolei przyczynia się do wyeliminowania efektu migotania. Szybka weryfikacja smartfonem to zresztą potwierdza. Producent twierdzi, że szczytowa jasność dla tego modelu wynosi 550 nitów, co jest oczywiście wartością bardzo wysoką, ale nam udało się zarejestrować nawet 604 nity. Jest to zatem nie tylko dowód na to, że iiyama nie przekłamuje specyfikacji, ale też na to, że producent zdecydował się wręcz na niedoszacowanie tej wartości. Naprawdę wielkie brawa. Szkoda tylko, że jasność minimalna jest tak wysoka (102 cd/m²), ponieważ może ona przeszkadzać nocnym markom, którzy lubią przesiadywać przed monitorem w całkowitej ciemności.

Pochwalić natomiast należy równomierność podświetlenia, ponieważ w przypadku tak dużych ekranów LCD, odchylenie w rogach sięga nierzadko wartości powyżej 20%, a nam udało się zarejestrować maksymalnie 15%. Jest to wynik wręcz świetny, ponieważ ten akceptowalny jest dla monitorów o 27-calowym panelu, a przypomnijmy, tutaj mamy do czynienia z 43-calowym monitorem. Element ten może się jednak różnić w zależności od testowanego egzemplarza.

Gaming

iiyama G-Master G4380UHSU-B1 Red Eagle wyposażony został w panel VA o częstotliwości odświeżania 144 Hz i czasie reakcji na poziomie 0,4 ms (MPRT). Do tego ostatniego warto podchodzić z odpowiednio wysoką dozą sceptycyzmu, ponieważ panele VA z reguły są podatne na efekt smużenia. Niestety, tutaj nie jest inaczej. Na standardowych ustawieniach widoczne jest ewidentne rozmycie w ruchu, które na szczęście można zniwelować za pomocą dopalacza i trybu MBR. Overdrive oferuje 6 poziomów ustawień i choć na najwyższym zauważyć można efekt overshoot, to jest on naprawdę minimalny, a przy tym znacząco poprawia czas reakcji matrycy, dlatego też rekomendujemy jego użycie.

Do tego dorzucić możemy tryb podświetlania stroboskopowego, który kompletnie niweluje niepożądany efekt smużenia. Działa on w teorii bardzo prosto - podświetlenie wyłącza się, kiedy monitor jest w trakcie zmiany klatki obrazowej, a następnie włącza, jeśli cała klatka została już wyświetlona. Oczywiście dzieje się to bardzo szybko, kilkaset razy na sekundę, dlatego gołym okiem tego nie widać. Niestety nie wszystkich zadowoli MBR, ponieważ bardziej wyczuleni mogą wychwytywać zmianę natężenia oświetlenia i odczuwać z tego powodu dyskomfort. Tak czy inaczej, funkcja działa poprawnie, a na dodatek producent podzielił ją na 7 trybów intensywności. Każdy z nich obniża maksymalną jasność monitora. Na pierwszym poziomie notujemy 400 nitów, a na 7 175 nitów. Jest więc lepiej niż u konkurencji, choć należy wspomnieć, że korzystanie z tej funkcji oznacza brak FreeSync i z tego powodu jest niestety mało praktyczna.

Testowany monitor wspiera technologię synchronizacji adaptacyjnej FreeSync Premium. Działa ona również ze wspieranymi kartami graficznymi NVIDIA GeForce, jeśli tylko podłączymy monitor za pomocą przewodu DisplayPort. Oczywiście ze względu na to, że zastosowane tutaj HDMI 2.0 nie pozwala na użycie pełnej rozdzielczości przy maksymalnej częstotliwości odświeżania i tak musimy to zrobić. Dzięki FreeSync Premium mamy też gwarancję działania funkcji LFC, a więc kompensacji spadków płynności. Całość działa poprawnie i nie zanotowaliśmy żadnych niepożądanych efektów.

Do zmierzenia input laga posłużyło nam narzędzie NVIDIA LDAT. Służy ono do pomiarów opóźnień dla całego systemu, a nie tylko monitora i w wypadku testowanego dziś urządzenia zanotowaliśmy lag na poziomie 27,5 ms, co plasuje go wśród monitorów z wyższej półki. Wynik jest na tyle niski, że nie musimy obawiać się o odczuwalne opóźnienia.

Podsumowanie

iiyama G-Master G4380UHSU-B1 Red Eagle to sprzęt zdecydowanie niszowy. Nie zagości więc na biurkach graczy ze względu na wielkość, ale jeśli już rozglądamy się za takowym urządzeniem, szczerze możemy go polecić - szczególnie w tej cenie. Należy wspomnieć, że podobny model konkurenta kosztuje dziś 1500 zł więcej, co nie jest kwotą małą. Do samego monitora nie możemy się jakoś szczególnie przyczepić. Obraz jest bardzo dobry, kolory również, a gamingowe dodatki skutecznie niwelują efekt smużenia. Szkoda, że producent nie pokusił się o HDMI w wersji 2.1, ponieważ monitor byłby również idealnym wyświetlaczem do konsol aktualnej generacji. HDMI 2.0 oznacza to, że konsola nie będzie w stanie wyświetlić obrazu w 120 FPS, ponieważ ograniczona będzie do zaledwie 60 FPS przy rozdzielczości 4K UHD.

Zapraszamy do sprawdzenia rozszerzonej wersji testu monitora iiyama G-Master G4380UHSU-B1 Red Eagle na portalu ITHardware.pl gdzie znajdziecie więcej wyników, a także bardziej zaawansowane podejście do tematu, którym rozwiejemy (mamy nadzieję) wszelkie potencjalne wątpliwości. Zapraszamy również do komentowania, nasi redaktorzy z chęcią podejmą dyskusję i pomogą w wypadku pytań.

Po więcej informacji:

ITHardware.pl
Dowiedz się więcej na temat: iiyama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy