HIRO 700 - test laptopa

HIRO 700 to nowa seria laptopów gamingowych polskiego producenta - NTT System. Na papierze wygląda ona jak spełnienie marzeń każdego gracza. A jak jest w praktyce?

HIRO to marka, którą możecie kojarzyć przede wszystkim z peryferiów dla graczy, takich jak klawiatury czy myszki, ale także z laptopami gamingowymi. Niedawno do ich rodziny dołączyła nowa seria, oznaczona numerem 700. Do naszej redakcji dotarł niedawno jeden z należących do niej modeli. Czym prędzej przystąpiliśmy do testów, chcąc odpowiedzieć sobie na pytanie, czy za 7 tys. złotych (na tyle NTT System wyceniło ów sprzęt) można mieć bezkompromisowego gamingowego laptopa, na którym można pograć płynnie we wszystkie najnowsze tytuły.

Nie owijając w bawełnę, odpowiemy od razu - tak, można. HIRO 700 to prawdziwy potwór, w którym upchnięto podzespoły niemal najwyższej klasy (przynajmniej jeśli mowa o tych stosowanych aktualnie w laptopach). Co powiecie na następującą konfigurację? 6-rdzeniowy procesor Intel Core i7-8700K z taktowaniem 3,7 GHz, wydajna karta graficzna NVIDIA GeForce GTX 1060 z 6 GB pamięci RAM, 16 GB pamięci RAM DDR4 (w razie potrzeby można tę ilość podwoić), a do tego superszybki dysk twardy SSD Samsung 960 Evo o pojemności 256 GB (do tego dodatkowy HDD o pojemności 1 GB) - to znajdziecie na pokładzie omawianej przez nas wersji HIRO 700. Brzmi doskonale i tak też działa.

Reklama

Kupując HIRO 700 w podanej konfiguracji, możecie liczyć na to, że którąkolwiek grę wybierzecie, uruchomicie ją w najwyższych ustawieniach i będziecie cieszyć się płynnością na poziomie kilkudziesięciu klatek na sekundę. Próbowaliśmy długo "zdławić" tego laptopa, ale nie udało nam się. Battlefield 1 - średnio 70-80 klatek na sekundę. Kholat - 60. Call of Cthulhu - podobnie (więcej nie dopuszcza sama gra). Nieco gorzej wypada Shadow of the Tomb Raider, gdzie możecie liczyć na 50 klatek. Jeszcze bardziej wymagający jest Assassin's Creed Odyssey (40 klatek). Co ciekawe, najsłabsze wyniki osiągnęliśmy w The Vanishing of Ethan Carter Redux (w którym otoczenie wygląda wprost fotorealistycznie), gdzie liczba klatek wahała się przez większość czasu między 30 a 40. Oczywiście w przypadku wszystkich tych tytułów mówimy o najwyższych dostępnych ustawieniach grafiki. Pomimo tego zejście poniżej 30 klatek na sekundę było po prostu niemożliwe.

Nie należy oczywiście zapominać o wyświetlaczu. W HIRO 700 zamontowano ekran o przekątnej 15,6 cala i rozdzielczości Full HD, który pozwala cieszyć się niesamowitą szczegółowością i fantastycznymi kolorami. Także przy padającym na ekran (raczej delikatnym) świetle, a to dzięki matowej matrycy.

Jednym z wyróżników HIRO 700 jest zastosowanie mechanicznej klawiatury, która powinna przypaść do gustu zarówno graczom, jak i osobom, które dużo piszą. Działa świetnie, trzeba jedynie przyzwyczaić się do jej dość głośnego działania. Ponadto wzbogacono ją o podświetlenie RGB, które możemy ustawić w miarę dowolnie - zarówno kolory, podświetlenie poszczególnych klawiszy, sposób świecenia (całkiem sporo dostępnych) oraz jasność.

Spodobała nam się także obudowa HIRO 700, która nie tylko wygląda elegancko (to laptop gamingowy, który śmiało możecie zabrać na spotkanie z klientem, pamiętajcie tylko, by wyłączyć choinkowe podświetlenie), ale również sprawia wrażenie solidnej. Na jej przedzie, tuż pod gładzikiem, umieszczono wąski świecący pasek, który w przyjemny sposób, mieniąc się różnymi kolorami, oświetla nasze stanowisko pracy. To znaczy rozrywki. A w zasadzie jedno i drugie.

HIRO 700 wydaje się doskonałym zakupem dla każdego gracza, którzy ceni sobie mobilność, a jednocześnie nie chce wydawać ponad 10 tysięcy złotych na sprzęt, który pozwoli mu grać płynnie i bez kompromisów w najnowsze tytuły. Jakieś minusy? Niewiele. Po pierwsze - nie do końca przypadła nam do gustu responsywność gładzika, ale to pewnie kwestia przyzwyczajenia. Po drugie - jeśli domownicy planują położyć się spać niedaleko was, lepiej porzućcie pomysł pisania na wbudowanej klawiaturze (ale taki to już urok "mechanika"). Po trzecie - podczas rozgrywki na ustawieniach ultra przygotujcie się, że wentylatory będą pracować z taką mocą, że lepiej ubierzcie słuchawki (dla nas to żaden problem, bo i tak gramy zawsze z headsetem na głowie).

Jednak to wszystkie (i raczej niewielkie) mankamenty. Poza tym HIRO 700 to prawdziwy mocarz, który pozwoli wam się cieszyć płynną rozgrywką przy najwyższych ustawieniach detali jeszcze przez dobrych kilka lat. Prawdopodobnie docenicie także jego design, wyświetlacz, działanie mechanicznej klawiatury oraz efektowne podświetlenie. A jeśli nie potrzebujecie aż takiej (choć w dalszym ciągu bardzo wysokiej) wydajności, możecie kupić tańsze modele HIRO 700. Ceny w tej serii zaczynają się od 5,8 tys. zł.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Hiro
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy