Worms Battlegrounds - recenzja

Worms... Robale... Wydaje się niby, że nic przyjemnego za tymi słowami nie ma prawa stać. A jednak, jest zupełnie odwrotnie. I to od blisko 20 lat!

Seria gier spod znaku Worms sięga 1994 roku, kiedy to pojęcie grania u jednych wywoływało prawdziwy dreszcz emocji, a u innych uśmiech politowania na twarzy. Robale towarzyszą branży gier praktycznie od początku jej istnienia, pojawiając się na prawie każdą możliwą platformę służącą do grania. Ostatnio seria Worms zaatakowała konsole nowej generacji, albowiem Worms Battlegrounds to gra dedykowana PlayStation 4 i Xbox One.

Worms Battlegrounds oferuje zabawę zarówno dla osób ceniących sobie jednoosobową rozgrywkę, jak i dla graczy korzystających z dobrodziejstw sieci oraz ceniących rywalizację z innymi.

Reklama

Fabuła podstawowej kampanii nie jest specjalnie wysokich lotów, ale też niczym nie razi - sprawnie i bezboleśnie przeprowadza graczy przez opowiadaną historię. Otóż w dużym skrócie - naszym zadaniem jest nic innego, jak uratowanie świata przed żądnym władzy Mesmerem, który zamierza przejąć kontrolę nad światem. Jedynym ratunkiem jest odnalezienie złotego dziecka, które ma moc, aby przeciwstawić się planom tyrana.

Na wątek fabularny składa się 25 misji. Każda z nich to miks łamigłówek oraz potyczek z bronią w ręku (całość arsenału opiewa na 65 różnych "cacek"). Do naszej dyspozycji przeznaczono cztery różne rodzaje robaków: Żołnierza, Zwiadowcę, Naukowca i Heavy, czyli robala ciężkiego kalibru. Każdy ma swoje wady i zalety, przez co przydadzą się w zupełnie różnych sytuacjach.

Akcja umieszczona jest w muzeum, a każdy z poziomów prezentuje inny okres historyczny - jest więc ciekawie oraz można powiedzieć, że nawet nieco edukacyjnie.

Do dyspozycji grających autorzy oddali również bogaty edytor oraz zestaw dziecięciu misji "Spec Ops", które w przyjemny sposób urozmaicają rozgrywkę.

Multiplayer to z kolei bardzo interesująca propozycja dla graczy lubiących zabawę przez sieć. Do klasycznych deathmatchu i walki o fort dołączyły ligi klanowe, więc jeśli masz znajomych, którzy też grają w "robaki" na tej samej konsoli co ty, to godziny wspólnych sesji w ramach swojego walecznego klanu macie gwarantowane.

Od strony technicznej gra - co przykre - nawet nie próbuje symulować tego, że jest dostępna na platformy nowej generacji. Szkoda, że twórcy z Team17 nawet trochę nie próbowali wykorzystać potencjału drzemiącego w najnowszych maszynkach do grania.

Jedynym tak naprawdę większym niedociągnięciem, do którego można się przyczepić, jest SI wirtualnych przeciwników. Czasami, patrząc na zachowanie sterowanych przez zaprogramowane skrypty robaków, można się zastanawiać, gdzie w ich poczynaniach sens i logika.

Podsumowując, Worms Battlegrounds to bardzo poprawna gra w starym, dobrym, "robakowym" stylu. Szkoda tylko, że powielenie sprawdzonej formuły w przypadku platform nowej generacji pozostawia spory niedosyt, pomimo tego, że zabawa w wojnę robaków od lat potrafi cieszyć w niezmienny sposób.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy