Tower of Time (PS4) - recenzja

Tower of Time /materiały prasowe

Tower of Time w wersji na konsole to jedna z tych gier, których nie oczekujesz i do których jesteś nastawiony trochę jak doświadczony mag do zaklęcia pierwszego poziomu ("a po co mi to?"), a z którymi później spędzasz przynajmniej kilka udanych wieczorów.

Swoją premierę Tower of Time miał w kwietniu 2018 roku. Wówczas trafiła na pecety i spotkał się z przychylnym (choć bez przesady) odbiorem ze strony mediów i graczy. Jej autorzy - gdyńskie studio Event Horizon - mieli jednak większe ambicje. Chcieli przenieść swoją grę także na smartfony, a następnie na konsole. To pierwsze im się nie powiodło, ale drugą ambicję udało się spełnić. Od czerwca tego roku do Wieży Czasu mogą wejść również posiadacze PlayStation 4, Xboksów One oraz Nintendo Switch. Sprawdziłem wydanie na tę pierwszą platformę!

Reklama

Tower of Time to "dungeon" crawler (cudzysłów wiadomo, dlaczego, prawda?), który przenosi nas do krainy fantasy znajdującej się na skraju zagłady. Z czasem zarówno jego flora, fauna, jak i sami mieszkańcy wymierają. Jeśli nie uda się powstrzymać tego procesu, już niedługo inteligentne rasy odejdą w zapomnienie. Na szczęście na horyzoncie pojawia się nadzieja. Główny bohater gry - wojownik, który dawno temu odkrył zakopaną wieżę, po latach zrozumiał, że jej wnętrze może skrywać coś, co powstrzyma postępującą stopniowo falę zniszczenia. Pora wyruszyć w to miejsce, by poszukać wybawienia.

Co ciekawe, wspomniany bohater nie bierze bezpośredniego udziału w wyprawie. Pełni on w Tower of Time funkcję narratora, przywódcy i doradcy. Natomiast eksploracją oraz walką zajmują się jego czempioni. Po wejściu do wieży nie opuszczą jej aż do samego końca przygody. Autorzy przygotowali dla nas w sumie trzynaście poziomów o - a jakże - rosnącym stopniu trudności. Może się wydawać, że spędzenie kilkudziesięciu godzin tak naprawdę w jednej lokacji może być dość nużącym przedsięwzięciem. Jednak Event Horizon stanęło na głowie, abyśmy nie zaznali nudy. Na każdym poziomie wieży czekają na nas odmienne zadania, bestiariusz co i rusz odsłania przed nami swe kolejne karty, wątek główny ciągle się rozwija, a do tego regularnie mamy okazję dowiedzieć się czegoś więcej o kataklizmie, który spadł na naszą krainę.

Historia opowiedziana w Tower of Time jest dość ciekawa, ale w pojedynkę z pewnością nie byłaby wystarczającym argumentem, by zasiąść do gry. Na szczęście mechanika rozgrywki także wypada całkiem nieźle. Składa się ona przede wszystkim z eksploracji i walki. W jednej i drugiej bierze udział maksymalnie czterech bohaterów - jednym z nich kierujemy, a pozostali w tym czasie podążają za nami, sterowani przez sztuczną inteligencję. Postacie możemy także z czasem rozwijać, zdobywając coraz cenniejsze przedmioty i bardziej wartościowe umiejętności.

Starcia zostały przedstawione w ujęciu taktycznym. Na początku każdego z nich możemy ustawić naszych czempionów na planszy, po czym zaczynamy walkę. Przeciwnicy wychodzą w naszą stronę falami z wyznaczonych miejsc. Pokonanie ich to nie zawsze jedyne zadanie, przed jakim wówczas stajemy. Niekiedy musimy na przykład zniszczyć rozmieszczone na planszy portale. Od czasu do czasu na naszej drodze staje także boss. Potyczki rozgrywają się w czasie rzeczywistym, ale w każdej chwili możemy włączyć pauzę, by zastanowić się nad kolejnymi posunięciami. Chcąc wygrać, musimy kombinować - znaczenie ma dobór postaci do drużyny (reprezentują one zróżnicowane klasy), kierunek ich rozwoju, rozmieszczenie na planszy...

Tower of Time wciąga, daje sporo możliwości, zmusza do myślenia, ale także ma kilka minusów. Czasem backtracking jest trochę przesadzony (nie zaszkodziłoby to grze ani odrobinę, gdyby była bardziej skondensowana i przez to krótsza), oprawa audiowizualna jest co najwyżej poprawna, niepełny voice acting nieco utrudnia wczucie się w klimat, a w tłumaczeniu na język polski zdarzają się błędy. Jednak to w dalszym ciągu bardzo udane RPG, skoncentrowane na przemierzaniu kolejnych poziomów tytułowej wieży i odkrywaniu jej tajemnic.

A jak wypada port na konsole? Chyba nie mogę się do niczego przyczepić. Animacja jest płynna, a liczba klatek stabilna. Grafika nie zachwyca, ale nawet na dużym telewizorze nie kłuje w oczy. Sterowanie na padzie jest dość komfortowe. Co prawda potrzeba dłuższej chwili, aby się do niego przyzwyczaić, ale dotyczy to chyba obsługi padem każdego RPG-a, w jakiego grałem.

Tower of Time to naprawdę przyzwoity "dungeon" crawler, którego premierę w tym okresie roku (w sezonie ogórkowym) można docenić jeszcze bardziej. Jeśli lubicie ciekawe historie, wymagającą myślenia rozgrywkę i klimaty fantasy, a nie mieliście jeszcze okazji zagrać w wydanie pecetowe, bo wolicie grać na konsoli niż na komputerze, koniecznie rozważcie zakup edycji na PS4, XONE lub Switcha.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama